Fani Księcia Persji musieli bardzo długo czekać na kolejną pełnoprawną grę z serii. Tak na dobrą sprawę od ostatniej dużej produkcji minęło blisko czternaście lat, bo ostatnim tytułem z serii jest Książe Persji: Zapomniane Piaski, która ukazała się w 2010 roku. W między czasie pojawiały się gry mobilne i pomniejsze tytuły, ale nic dużego i pełnoprawnego. Trzeba pamiętać, że Prince of Persia to seria gier, która w 1989 roku zadebiutowała na wielu platformach. Na niej tak właściwie wychowało się całe pokolenie graczy. Na komputerach i konsolach obecnej generacji zadebiutowała nowa odsłona – Prince of Persia The Lost Crown. Jak w takim razie najnowsza produkcja wypadła w starciu z legendą? Zapraszam do lektury pełnej recenzji gry Prince of Persia The Lost Crown.
Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat Prince of Persia ewoluowała z platformera 2D, przez grę w pełnym 3D z widokiem z trzeciej osoby, aż w przypadku Prince of Persia The Lost Crown powracamy do korzeni czyli 2,5D. Mamy grafikę 3D, która została osadzona w „płaski” świat. Całość czerpie pełnymi garściami zarówno z klasyki gatunku dorzucając do tego rozwiązania, które sprawdzają się również dzisiaj. Zacznijmy jednak od samej fabuły, fani gry niestety nie będą zbyt ukontentowani. Bo historia nie jest bezpośrednią kontynuacją poprzednich gier. Tak właściwie jest to odrębna historia.
Akcja gry Prince of Persia: The Lost Crown rozgrywa się w mitologicznej Persji. Tytuł opowiada historię Sargona, młodego wojownika z elitarnego oddziału Nieśmiertelnych, który zostaje wysłany na misję uratowania księcia Ghassana, syna króla Persji. Ten zostaje porwany przez tajemniczą kobietę o imieniu Anahita, która chce wykorzystać jego moce do otwarcia portalu do innego wymiaru. Historia tak właściwie początkowo wydaje się bardzo sztampowa, ale na szczęście później nabiera nieco rumieńców. Nie jest to może historia na miarę pełnokrwistego RPGa, ale myślę że jest na tyle wciągająca, że bez problemów można w nią siąknąć. Na szczęście dla nas pojawiają się też zwroty akcji, które dodają trochę wigoru całej historii. Fabularnie myślę, że całość się broni, ale trzeba również pamiętać, że gra opiera się na czymś innym na eksploracji świata i skakaniu. Tutaj te elementy zostały świetnie rozgrane. Po pierwsze jeśli chodzi o świat przedstawiony mamy sporą różnorodność. Całość została bardzo dobrze wyjaśniona fabularnie, więc nie jesteśmy skazani tylko na piasek i perskie pałace, ale pojawiają się tereny zielone i wiele innych różnych wersji. Mamy całkiem spory świat, który w dużej mierze możemy sami eksplorować. Co prawda jak to bywa w tego produkcjach musimy nieco poczekać by dostać się do części lokacji (np. musimy mieć odpowiednią umiejętność lub osprzęt by dostać się) do środka. Dzięki temu mamy swego rodzaju półotwarty świat po którym możemy podróżować, nie jest to nic nowego czego do tej pory nie widzieliśmy. Jednak całość została map całkiem nieźle rozplanowana, więc nawet jak musimy wrócić do części wcześniejszej lokacji to najczęściej możemy wrócić kilkoma drogami, więc typowy backtracking jest w pewien sposób ograniczony.
Platformówki 2,5D opierają się przede wszystkim na trzech elementach – eksploracji czyli skakaniu, walce i łamigłówkach. W przypadku najnowszych przygód Prince of Persia The Lost Crown nie możemy się zawieść na żadnym z tych trzech elementów. Co daje nam poczucie że gra jest po prostu kompletna. Po pierwsze jeśli chodzi eksplorację to zróżnicowanie świata jest, natomiast jeśli chodzi o samo poruszanie i jego trudność. Odpaliłem grę na poziomie trudności normalnym, więc z eksploracją i poruszaniem się po świecie gry nie miałem problemów. Jest to tak zbalansowane że mniej zaawansowanemu graczowi w platformówkach nie powinno sprawiać większych problemów. Będąc już przy samym poziomie trudności tutaj Ubisoft dał nam naprawdę spore pole do popisu. Bo mamy kilka predefiniowanych poziomów trudności. Zaskoczenia nie ma, ale dla tych, którzy chcą bardziej pokombinować z poziomem trudności można osobno wszelkie zmiany takiej poziom trudności walki, ilość obrażeń o przeszkód sami ustawić. Proste rozwiązanie, które da nam możliwość skrojenia gry pod siebie. Druga sprawa to walka. Tutaj nie mamy żadnego rewolucyjnego systemu, który odwraca o 180 stopni świat gry, ale jest całkiem złożony, dzięki czemu może sprawić nieco więcej problemów niż eksploracja. Tutaj powiem szczerze, że początki nie były najłatwiejsze, ale później całość da się dobrze przyswoić. Wówczas walka zaczyna spełniać masę frajdy. Najbardziej wymagające są walki z bossami, tutaj nie raz musiałem kilkanaście razy zaczynać od nowa całą potyczkę, ale nie jest to też ekstremalnie duże wyzwanie. W walce możemy korzystać z mieczy, które startujemy na początku rozgrywki. Później nasz arsenał zostaje zauważalnie rozbudowany. Dostajemy czakram czy łuk. Kolejnym aspektem, który urozmaica rozgrywkę są dodatkowe umiejętności Sagrona. Możemy mieć w danej chwili przypisane je dwa rodzaje. W ogóle by naładować pasek mocy musimy pokonywać kolejnych przeciwników, gdy otrzymujemy obrażenia pasek spada. Naładowanie mocy pierwszy raz do pełna daje nam pierwszą podstawową umiejętność, kolejne naładowanie paska daje nam dostęp do drugiej mocniejszego wariantu. Warto nadmienić, że w przypadku głównego bohatera nie levelujemy w standardowy sposób. Kolejne umiejętności znajduje w czasie rozgrywki, podobnie jeśli chodzi o ulepszenia naszej postaci.
Podczas swojej podróży Sargon odwiedza wiele różnych miejsc. Od miast, po mroczne dżungle i ośnieżone góry. Po drodze musi stawić czoła wielu niebezpieczeństwom, w tym spaczonym przez czas wrogom, mitycznym istotom i pułapkom. Pod względem technicznym gra prezentuje się dobrze, choć moim zdaniem w dużej mierze zawdzięcza to samemu stylowi rozgrywki czyli komiksowej oprawie, która nie wymaga ultra szczegółowych tekstur. Mimo wszystko może się to po prostu podobać i czy to na niewielkim ekranie Playstation Portal jak i 55 calowym ekranie wygląda po prostu dobrze. Będąc już przy technicznym aspekcie gry nie doświadczyłem problemów chociażby z chrashami, bugami i innymi problemami co się chwali, bo problemy wieku młodzieńczego różnych gier zdarzają się naprawdę bardzo często. Choć w dużej mierze wynika to przede wszystkim z mocno rozbudowanej rozgrywki. W przypadku Prince of Persia The Lost Crown sprawa wygląda zupełnie inaczej i gra jest mniej złożona od jakiejkolwiek gry z otwartym światem. Co samo w sobie nie jest żadnym minusem. Co do udźwiękowienia nie mam większych zastrzeżeń, gra brzmi dobrze, choć nie wyróżnia się na tle konkurencji. Nie ma elementu, który pod tym względem jakoś szczególnie zapadł mi w pamięć już po zakończeniu rozgrywki. Standardowo dla rozwiązań Ubisoftu sama gra jest wydana w języku angielskim z polskimi napisami, co jak najbardziej się sprawdza i nie kłuje w uszy.
Podsumowując, Prince of Persia The Lost Crown to naprawdę udany tytuł, który łączy w sobie stare odlschoolową szkołę platformówek 2,5D w połączeniu z nowym sznytem i rozwiązaniami. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się że ta gra aż tak mi się spodoba i podchodziłem do niej jako produkcję typu zapchaj dziurę. Pod względem również nie mam zastrzeżeń. Prince of Persia The Lost Crown to udany tytuł, który może nam dać co najmniej kilkanaście godzin całkiem przyjemnej rozgrywki.