Oppo Watch – recenzja

Mimo, że Apple ma aktualnie największe udziały na rynku ubieralnych urządzeń, a tak właściwie smartwatchy to coraz więcej producentów chce nieco tego tortu wziąć dla siebie. Jakiś czas mieliśmy okazję poznać chociażby urządzenia od Xiaomi, a także od Realme.  Dzisiaj możecie przeczytać recenzję najnowszego smartwatcha od Oppo – Oppo Watch, którego miałem okazję testować przez ostatnie dwa tygodnie. Czy wart jest zakupu? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w poniższej recenzji.

Zawartość pudełka oraz specyfikacja

Jeśli chodzi o Oppo Watch i jego opakowanie, jest całkiem sporych rozmiarów. Zegarek w przeciwieństwie do innych konkurencyjnych jest płasko ułożony w pudełku, przez co gabaryty pudełka wydają się znacznie większe. Co znajdziemy w środku? Niezbyt wiele. Prócz samego urządzenia i zestawu instrukcji tylko ładowarkę z odczepialnym kablem do ładowania magnetycznego.

W przypadku specyfikacji jak przystało na urządzenie z wyższej półki (w kontekście smartwatchy) to otrzymujemy 1,91 calowy ekran wykonany w technologii AMOLED. Do tego dochodzi 1 GB pamięci operacyjnej RAM oraz 8 GB wbudowanej pamięci wewnętrznej. Całość napędza najnowszy układ Qualcomma do urządzeń ubieralnych czyli Snapdragon Wear 3100. Konstrukcja Oppo Watch jest wodoszczelna (do 5 ATM), a bateria ma pojemność 430 mAh z funkcją szybkiego ładowania. Mamy również moduł Wi-Fi, Bluetooth oraz NFC oraz pulsometr. Na papierze tak właściwie niczego nie brakuje.

Design oraz jakość wykonania

Zegarek na pierwszy rzut oka przypomina rozwiązanie, które jakiś czas temu zaprezentował nam Apple czyli Apple Watch. Prostokątna koperta i ekran wypełniający tak właściwie cały front urządzenia. Całość wygląda naprawdę dobrze, i również jest  bardzo dobrze wykonane. Nie ma mowy by jakikolwiek element skrzypiał, czy działo się z tym zegarkiem coś więcej. Oczywiście paski możemy w dowolny sposób sobie wymieniać, a system ich zdejmowania jest naprawdę dziecinnie prosty i wygodny. Testowany egzemplarz jest większym rozwiązaniem z dwójki możliwych konstrukcji. Na rynku znajdują się egzemplarze o kopercie 41 mm oraz 46 mm. Pierwsze rozwiązanie dedykowane jest bardziej do kobiecej ręki, drugie do męskiej, choć tutaj nie ma reguły. Trzeba wziąć pod uwagę, że do takiego zegarka trzeba się mimo wszystko przyzwyczaić. Jest to całkiem spora konstrukcja, która również swoje waży, nie wszystkim będzie odpowiadała taka duża „cebula” ma nadgarstku. Drugim drobnym mankamentem jest sposób zakładania zegarka. Jest on niewygodny, szczególnie gdy robimy to jedną ręką bez wspomagania np. oparciem ręki o blat. Najczęściej zakładałem zegarek najpierw na dowolne zapięcie tak by mi się nie zsunął z ręki, a dopiero później przepinałem go, by całość lepiej leżała. Co do materiałów jakie użyto są najwyższej jakości. Mamy szklany front, aluminiową ramkę i ceramiczne plecki zegarka. Pod względem designu i jakości wykonania zdecydowanie Oppo nie oszczędzało i nie mam do czego się przyczepić.

Od frontu otrzymujemy duży 1,91 calowy wyświetlacz. Nie mamy tutaj frontowych klawiszy, ani innych dodatków. Na prawej krawędzi z kolei znajdziemy dwa fizyczne klawisze. Pierwszy z nich (idąc od góry) to typowy przycisk home, powrotu do głównego menu czy włączenia listy aplikacji. Drugi z kolei umożliwia szybkie przejście do aktywności, które możemy uruchomić na telefonie. Ich skok jest przyjemny i dobrze wyczuwalny. Vis a vis z kolei mamy głośnik oraz mikrofon. Na pleckach urządzenia znajdziemy duży zestaw czujników do pulsoksymetru, a także tuż pod nim łącze magnetyczne do ładowania zegarka. Bliżej górnej i dolnej krawędzi plecków smartwatcha mamy jeszcze dwa przyciski, które zwalniają blokadę pasków. Tak jak wspomniałem wcześniej bardzo wygodne rozwiązanie.

Ekran

W przypadku Oppo Watch mamy do czynienia z ekranem o przekątnej 1,91 cala (mniejsza wersja to 1,61 calowy ekran). Jest on wykonany w technologii AMOLED i pracuje w rozdzielczości 476×402 px. Pod względem specyfikacji ekranu  nie mam uwag. Wyświetlacz to mocny punkt zegarka. Dodatkowo ma lekko zagięte lewą i prawą krawędź dzięki czemu wydaje się, że ekran wypełnia cały front urządzenia. W praktyce ramki wokół wyświetlacza są całkiem spore (jak na standardy smartfonowe), choć można powiedzieć standardowe jak na zegarki. Co do jakości wyświetlanego obrazu nie mam większych zastrzeżeń. Dzięki technologii AMOLED czerń jest naprawdę głęboka, a reszta kolorów dobrze odwzorowana. W przypadku silnego nasłonecznienia ekran mógłby być bardziej czytelny, ale ogólnie jest i tak dobrze.

Bateria

Oppo Watch został wyposażony w ogniwo o pojemności 430 mAh co jest wynikiem dosyć przeciętnym. W praktyce przy normalnym korzystaniu z zegarka wytrzymuje on około półtora dnia, zważywszy żeby nie zostać na lodzie tylko z samym zegarkiem bez funkcji smart, tak na dobrą sprawę ładowałem telefon codziennie. Owszem, gdy włączymy tryb oszczędzania baterii (możemy go wywołać ręcznie, lub automatycznie przejdzie, gdy spadnie poziom naładowania ogniwa do 20%) wówczas może on w nim działać dobre kilka dni. Ale wówczas zostanie on odarty ze wszystkich najciekawszych funkcji co mija się z celem. Z trybem oszczędzania baterii wiąże się jeszcze jeden mały szkopuł. Wyjść z niego możemy tylko przez restart urządzenia, co niestety trwa i jest nieco uciążliwe.  Sytuację nieco ratuje fakt, że ładowanie całego zegarka od 0 do 100% to około 70 minut, a tak by na szybko podładować Oppo Watch to możemy uzyskać 50% baterii w około 20 minut. Przydatne rozwiązanie – technologia szybkiego ładowania, która jest implementowana w samych zegarkach. Samo ładowanie jest proste, wystarczy zadokować zegarek w przystawkę i podłączyć do ładowarki np. od smartfona.

Oprogramowanie

Najnowszy zegarek od chińskiego producenta działa pod kontrolą Wear OS z autorską nakładką Color OS. Powiem tak, całość wygląda lepiej od podstawowej wersji systemu, choć np. ilość preinstalowanych tarcz zegarka czy aktywności, które możemy wykorzystać jest znikoma. Plusem na pewno jest siatka aplikacji, korzystanie z niej jest po prostu wygodne. Po drugie zawsze możemy doinstalować własne aplikacje ze sklepu Google Play jest ich całkiem sporo. Choć trzeba wziąć pod uwagę, że te w porównaniu do rozwiązań, które znamy ze smartfonów są mocno zubożone, ale wśród nich bez problemów znajdziemy Spotify, Telegram czy Google Maps. Dzięki wbudowanemu modułowi NFC możemy korzystać z mobilnych płatności zbliżeniowych, co również należy zapisać na plus. W przypadku wydajności całego zegarka większych zastrzeżeń nie mam. Całość działa płynnie i szybko, choć zdarzają się drobne chrupnięcia, które mam nadzieję, wyeliminuje, któraś z następnych aktualizacji.

Łączność

W przypadku tego zegarka mamy tak właściwie komplet wszystkich modułów jakie potrzebujemy w zegarku. Począwszy od Wi-Fi, Bluetooth czy NFC, ale również eSIM (to ostatnie rozwiązanie jest dostępne w droższej wersji i eSIM nie obsługują wszyscy operatorzy). Dzięki temu możemy prowadzić rozmowy telefoniczne i sam zegarek staje się zauważalnie bardziej autonomiczny. Co do działania poszczególnych modułów łączności nie mam zastrzeżeń. Te działają bez najmniejszych problemów i nie zdarzały się sytuacje, gdy np. dochodziło do rozłączenia rozmowy.

Podsumowanie

Oppo Watch to udana konstrukcja, która jest zauważalnie tańsza od topowych konkurencyjnych rozwiązań. Za 1000 zł otrzymujemy dobrze wyposażony, równie dobrze wykonany zegarek, który powinien dobrze sprawować się przez długie lata. Z minusów całą pewnością można zaliczyć przeciętną baterię i dosyć upierdliwy tryb oszczędzania energii, a także niezbyt wygodne zakładanie zegarka. Liczę, że producent będzie dalej aktualizował zarówno swoją autorską nakładkę systemową, jak i system Wear OS.