O najnowszym urządzeniu koreańskiego producenta wiedzieliśmy znacznie wcześniej, zanim pojawiły się oficjalne doniesienia ze stajni Samsunga. Smartfon, który właśnie zadebiutował na sklepowych półkach jest kontynuatorem tego co zapoczątkowały poprzednie generacje tych telefonów. Czy jest w takim razie rewolucją czy po prostu powolną zmianą? Przekonacie się czytając poniższą recenzję, ale z całą pewnością nie jest to nudny telefon.
Zawartość pudełka oraz specyfikacja
Na pierwszy rzut oka opakowanie w porównaniu do poprzednich generacji tego flagowca nie wiele się zmieniło. Tutaj podobnie jak w zeszłym roku mamy do czynienia z czarnym opakowaniem wykonanym z grubego kartonu. Delikatne przetłoczenia nazwy i tak właściwie tyle. Minimalistycznie i nowocześnie. Zupełnie inna sprawa to zawartość pudełka. Bo tak właściwie prócz samego telefonu i krótkiego kabla USB typu C USB tupu C nie znajdziemy nic więcej w pudełku. Nie ma nawet ładowarki, nie mówiąc już o zestawie słuchawkowym czy samym etui. Zdecydowanie zbyt ubogo, zważywszy, że telefon kosztuje niemal 4000 zł. Za te pieniądze brak ładowarki to bardzo duże niedopatrzenie i osobiście liczę, że mimo wszystko producenci sprzętu mobilnego nie pójdą w tę stronę i to absolutne minimum będą dołączać do pudełka.
Co do samej specyfikacji większych uwag nie mam. Otrzymujemy szybki układ Exynos 2100, do tego dochodzi 8 GB pamięci operacyjnej RAM oraz 128 GB wbudowanej pamięci wewnętrznej. Specyfikację uzupełnia ekran o przekątnej 6,2 cala, zestaw potrójnych aparatów o matrycach 12 Mpx, 12 Mpx oraz 64 Mpx, a także baterię o pojemności 4000 mAh. Pełną specyfikację Samsunga Galaxy S21 znajdziecie w tabelce poniżej.
Design oraz jakość wykonania
Design urządzeń od koreańskiego producenta nie zmienił się znacząco na przestrzeni ostatnich kilku lat. Jest dosyć neutralny. Mamy delikatnie zaoblone krawędzi urządzenia. Mimo to bryła wydaje się dosyć kanciasta. Jedynym odstępstwem od całego minimalizmu jest ogromna wyspa na pleckach urządzenia, która mieści aparaty główne. Całość została zachowana w prostej formie. Mamy przede wszystkim aluminium, i plastik, ale wszystkie elementy są bardzo dobrej jakości. Również co do spasowania nie mam żadnych uwag. Telefon mimo całkiem sporego ekranu jest lekki i poręczny, a także cieńszy od poprzedników. Telefon dzięki temu leży bardzo dobrze w dłoni, choć do pełni szczęścia brakuje mi etui, które „wyrównywałoby” plecki urządzenia. W innym wypadku telefon po położeniu na blacie biurka, po prostu się chwieje. Całość wówczas zdecydowanie byłaby stabilniejsza.
Od frontu otrzymujemy całkiem pokaźnych rozmiarów ekran o przekątnej 6,5 cala, który centralnie na górnej belce ma umiejscowiony przedni obiektyw aparatu. Od frontu nie otrzymaliśmy żadnych dodatkowych elementów. Na krawędziach znajduje się znacznie więcej „ficzerów”. Na prawej mamy dwa fizycznie klawisze – dłuższy służący do regulacji głośności oraz nieco krótszy power. Vis a vis nie mamy żadnych dodatkowych elementów. Na górnej krawędzi umiejscowiono również mikrofon, na dolnej znajdziemy za to głośnik multimedialny, wyjście USB typu C, a także tackę na kartę SIM. Na pleckach urządzenia znajdziemy dużą wyspę na trzy obiektywy aparatów, tuż obok znajduje się dioda doświetlające LED, a nieco niżej logo Samsunga.
Ekran
Telefon został wyposażony w całkiem dużych rozmiarów, bowiem 6,2 cala. Koreański producent od pewnego czasu stosuje w swoich flagowych modelach ekrany typu Dynamic AMOLED. Zyskujemy dzięki czemu świetną jakość wyświetlanego obrazu. Wyświetlacz działa z maksymalną rozdzielczością 1080×2400 pikseli co daje zagęszczenie na poziomie 434 ppi. Co w tym wypadku mocno mnie zdziwiło to fakt, że Koreańczycy zmniejszyli rozdzielczość obrazu z 1440-x2560 (556 ppi) właśnie na 1080×2400 pikseli. Nie wiem czy to kwestia oszczędności czy chęci by telefon dłużej działał na jednym ładowaniu, ale moim zdaniem nie jest to krok w dobrą stronę. Jak przystało na flagowca z prawdziwego zdarzenia otrzymujemy również odświeżanie ekranu na poziomie 120 Hz. Trzeba pamiętać, że jest ono adaptacyjne. W zależności od tego co dzieje się na ekranie to mamy albo zwykłe 60 Hz, albo właśnie 120 Hz. W przypadku samej jakości wyświetlanego obrazu nie mam uwag. To zawsze była najwyższa półka i powiem szczerze, że ciężko jest już zrobić lepszy ekran do smartfona. Czerń mamy głęboką, kolory dobrze odwzorowane. Dla koneserów i dla tych, którzy lubią się bawić ustawieniami Samsung przygotował całkiem pokaźną liczbę ustawień wyświetlacza. Oczywiście jest również motyw ciemny, który w opcjach możemy szybko przełączyć. Jeśli chodzi o reakcję na dotyk wyświetlacza nie mam uwag, całość działa bez zarzutów. Telefon natychmiast reaguje po każdym poleceniu. Standardowo jak przystało na flagowca otrzymujemy powierzchnię olefobową, antyrefleksową i ochronną Gorilla Glass. Ta pierwsza ułatwia usuwanie wszelkich zabrudzeń z ekranu. Druga umożliwia większą widoczność ekranu w dużym nasłonecznieniu. Trzecia to ochrona przed wszelkimi rodzajami zarysowaniami. Ekran w Galaxy S21 jest zdecydowanie jednym z najmocniejszych punktów urządzenia. Choć moim zdaniem brakuje tutaj zauważalnego postępu, a tak właściwie jeśli chodzi o rozdzielczość to mamy krok wstecz. Mimo to jest to nadal jeden z najlepszych jak nie najlepszy wyświetlacz zaimplementowany w smartfonie.
Bateria
Samsung Galaxy S21 został wyposażony w baterię o pojemności 4000 mAh. Czyli o dokładnie takiej samej pojemności jak poprzednik. Jak wygląda sprawa z działaniem na jednym ładowaniu? Żadnej rewolucji. Raczej wynik którego można się spodziewać czyli około dzień intensywnego korzystania z telefonu, przy słabszym wykorzystaniu mocy obliczeniowej telefonu możemy się spodziewać nieco lepszych wyników. Jednak mimo wszystko nie widać tutaj pod tym względem żadnej poprawy w stosunku do poprzedników. Inna sprawa, że telefon wspiera technologię szybkiego ładowania o mocy 25W, także indukcyjnie o mocy 15W. Zestaw technologii jest naprawdę dobry, choć moim zdaniem największym problemem tego telefonu jest brak w zestawie ładowarki. By wykorzystać chociażby możliwości szybkiego ładowania trzeba się dodatkowo uzbroić w odpowiednią ładowarkę, a ta firmowa od Samsunga to koszt ponad 100 zł. Co do samej baterii zdążyliśmy się przyzwyczaić, że do niej samej nie mamy dostępu. Wyniki działania na jednym ładowaniu znajdziecie na screenach poniżej.
Aparat
Do naszej dyspozycji oddano potrójny główny obiektyw, co nie jest żadnego rodzaju zaskoczeniem. Sumarycznie oddano główne „oczko” o matrycy 12 Mpx świetle f/1.8, drugi z obiektywów również jest 12 Mpx jednak w tym wypadku jest to szerokokątny obiektyw, a ostatni to matryca 64 Mpx, ale ten przejdzie już jako teleobiektyw z zoomem bezstratnym trzykrotnym. Frontowa kamerka jest o matrycy 10 Mpx. Na papierze, wszystkie powyższe dane dotyczące samego aparatu wygląda dobrze, choć trzeba wziąć jedno pod uwagę, że na pierwszy rzut oka podobne parametry mogą oferować dobre średniopółkowe urządzenia. Jednak gdy już zobaczymy jakie zdjęcia robi ten zestaw aparatów to doskonale wiemy, że fotki robione były przy użyciu prawdziwego flagowca. Zdjęcia są pełne szczegółów, dobrze odwzorowane kolory, do tego tryb nocny, który naprawdę daje radę. Całość sprawuje się bardzo dobrze i większych uwag nie mam. W przypadku nagrywania wideo tutaj mamy opcję tworzenia wideo nawet w 8K, co jak na dzisiejsze standardy jest głównie chwytem marketingowym, bo w praktyce niewiele osób jest w stanie wykorzystać w pełni potencjał drzemiący w tej rozdzielczości. Co do pozostałych opcji jest naprawdę sporo między innymi możliwość zmiany klatkarzu czy jakości nagrań. Poniżej znajdziecie galerię zdjęć wykonanych przy pomocy Samsunga Galaxy S21.
Oprogramowanie
Samsung Galaxy S21 w chwili pisania recenzji działa pod kontrolą najnowszej wersji systemu sygnowanego zielonym roboocikiem czyli Androidzie 11 wraz z aktualizacją pakietów bezpieczeństwa datowana na luty bieżącego roku. Oczywiście jak przystało na urządzenie koreańskiego producenta mamy również do czynienia z autorską nakładką One UI. W tym wypadku w wersji 3.1. Gołej wersji Androida tak na dobrą sprawę nie widać, pod nakładką. Jakie zmiany wprowadza najnowsza odsłona nakładki? Przede wszystkim zmieniła się nieco kolorystyka, jest bardziej pastelowo mniej krzykliwie. Do tego belka powiadomień trochę przypomina to co mamy na iOS czyli półprzezroczystości, które są białe, a każde powiadomienie w osobnym bloczku. Całość po prostu została odświeżona, choć do nowych przełomowych funkcji się nie doczekaliśmy. Co do preinstalowanych aplikacji, również zbyt wiele się nie zmienił prócz aplikacji od Google’a mamy również Spotify, Samsunga czy pakiet Office, ale nie ma tutaj niczego czego byśmy wcześniej nie widzieli.
Screenshot_20210130-205619_One UI Home
Screenshot_20210130-205626_One UI Home
Screenshot_20210130-205636_Media and devices
Screenshot_20210130-205658_Galaxy Store
Screenshot_20210130-205703_Weather
Screenshot_20210130-205747_Samsung Members
Screenshot_20210130-205802_Tips
Screenshot_20210130-205821_Settings
Screenshot_20210130-205825_Settings
Screenshot_20210130-210336_Messages
Screenshot_20210130-210409_Samsung Notes
Screenshot_20210130-210404_Samsung Notes
Screenshot_20210130-210353_Tips
Zabezpieczenia biometryczne
Nie będzie zaskoczeniem to, że w przypadku najnowszego flagowca mamy do czynienia z czytnikiem linii papilarnych, który jest zintegrowany z ekranem. Działa on naprawdę bardzo szybko i bez żadnych problemów. Proces konfiguracji jest naprawdę prosty i ogranicza się do kilku punktów.
Multimedia
W przypadku multimediów tak na dobrą sprawę nie mam do czego się przyczepić. W standardowym zestawie wraz z telefonem otrzymujemy świetny ekran z wyższym odświeżaniem do tego wspierający HDR, głośniki stereo, które grają dobrze, ale można byłoby tu jeszcze nieco więcej wycisnąć. Całość okraszona dobrym oprogramowaniem, więc pod względem multimedialnym nie mam uwag. No może za jedną – brak łącza słuchawkowego mini jack 3,5 mm, ale to niestety staje się już niechlubną regułą i coraz rzadziej ten element jest implementowany w telefonach z wyższej półki. Pozostałe nam łączność Bluetooth, albo dokupienie odpowiedniej przejściówki z kabla USB typu C właśnie na mini jack 3,5 mm. Całość pod względem multimedialnym wygląda naprawdę bardzo dobrze i oglądanie nawet na tak niewielkim ekranie filmów czy innych materiałów nie jest problemem.
Wydajność oraz gry
W przypadku testowanego egzemplarza mamy do czynienia z układem Exynos 2100 wraz z 8 GB pamięci operacyjnej RAM. Taki zestaw z nawiązką wystarczy do wszelkiego rodzaju zadań, w standardowym działaniu, a z grami również nie ma problemu. Inna sprawa, że na rynek europejski wydany został Samsung Galaxy S21 wraz z Exynosem 2100, natomiast chociażby w Stanach Zjednoczonych Ameryki mamy do czynienia z nieco mocniejszym układem czyli Snapdragonem 888. Szkoda, że na całym świecie Koreańczycy nie zdecydowali się na wypuszczenie wersji z Snapdragonem, ale taka polityka wydawania nowych flagowców istnieje od lat i na to wygląda, że niewiele się w tym kontekście będzie dało zmieniać. W każdym razie Exynos 2100 i 8 GB RAM to i tak ogromna moc obliczeniowa, którą ciężko w jakikolwiek sposób zajechać, efekt super płynności potęguje też ekran o odświeżaniu 120 Hz.
Łączność
Tutaj nie powinno nikogo dziwić, że Samsung w swoim najnowszym flagowcu zaimplementował wszystkie najważniejsze moduły łączności bezprzewodowej. Otrzymujemy moduł 5G, do tego Wi-Fi wraz ze wsparciem dla standardu ax, Bluetooth 5.1 czy NFC. Brakuje tak na dobrą sprawę tylko portu podczerwieni, ale ten coraz rzadziej znajduje się we flagowych telefonach. W przypadku samej jakości działania powyższych modułów nie zauważyłem najmniejszych problemów, nie pojawiały się żadne przycięcia czy nagłe wyłączenia któregoś z modułów. Jeśli natomiast chodzi o jakość połączeń również nie mam zastrzeżeń. Zarówno mnie jak i rozmówcę było słychać bardzo dobrze.
Podsumowanie
Samsung Galaxy S21 to udany telefon, który oferuje naprawdę dobry aparat oraz wydajność (choć nadal dosyć kontrowersyjne zastosowanie Exynosa 2100), a także delikatnie odświeżony design. Jednak czy mając Galaxy S20 czy Galaxy S10 warto przenosić się na ten model? Cóż różnice raczej można zaliczyć do tych kosmetycznych, nie ma dużych zmian, ale i tak warto sprawdzić samemu.