Świat mobilnych technologii mimo ogólnego gospodarczego kryzysu radzi sobie nieźle. Oczywiście nie wszystko jest jak być powinno, ale w porównaniu do pozostałych branż ta radzi sobie lepiej niż dobrze. Jednak mimo nie najgorszej kondycji producenci sprzętu mobilnego kombinują na różne sposoby tak by wyciągnąć od nas jak najwięcej pieniędzy, a przy tym nie podnosić po swojej stronie kosztów. Najlepszym przykładem na taką pazerność jest Apple.
Kolejne źródła donoszą, że najnowsza generacja urządzeń od giganta z Cupertino będzie w ogóle pozbawiona wszelkich dodatków zarówno niezbędnego elementu jakim jest ładowarka jak i takiego bez którego formalnie można korzystać z telefonu czyli słuchawek. Jednak mimo wszystko wydawać by się mogło, że producenci sprzętu mobilnego nie poruszą „świętości” czyli właśnie ładowarki. Gigant tłumaczy się kilkoma rzeczami, po pierwsze każdy z nas ma odpowiednią ładowarkę już w domu bo przecież korzysta z telefonów. Owszem są ładowarki w domach klientów, ale nie zawsze są kompatybilne między sobą szczególnie gdy przesiadamy się z urządzenia wcześniej działającego pod kontrolą systemu sygnowanego zielonym robocikiem gdzie najczęściej wykorzystywane jest łącze USB typu C. Najpewniej lada moment pojawią się na rynku ładowarki do telefonów Apple’a za 150-200 zł, a przecież biznes się kręci. Dodatkowo całość ma być również dbaniem o środowisko, bo przecież użyjemy znacznie mniej elektroniki niż w wersji gdzie ładowarka została dołączona do zestawu.
Jak Wy się zapatrujecie na pomysł z brakiem ładowarki i słuchawek w pudełkach najnowszych iPhone’ów.
Źródło: gsmarena.com