Według wielu rankingów najbogatszą firmą na świecie jest bez wątpienia Apple. Producent obecnie osiągnął ugruntowaną pozycję na rynku i w najbliższym czasie na pewno się to nie zmieni. Zarobki firmy z Cupertino nie biorą się z nikąd – jednym z głównych czynników sukcesu jest przywiązanie klientów do marki.
Produkty Apple od zawsze wyróżniają się na rynku technologicznym – cechą szczególną większości z nich jest przede wszystkim autorski system operacyjny. W przypadku iPhone’ów – najbardziej rentownego produktu firmy – iOS zapewnia spójność i estetyczny interfejs, a dobra optymalizacja czy wysoki komfort użytku sprawił, że większość użytkowników na stałe zostaje użytkownikami smartfonów od Apple.
Jednymi z kluczowych powodów zysku firmy są oczywiście wysokie marże i wszechobecna polityka „wydaj jak najwięcej”. Pazerność firmy nie zna granic i przekonaliśmy się o tym wielokrotnie – przykładem będzie tutaj iPhone Xs Max, sprzedawany w dniu premiery za około 5500 zł, który w zestawie posiadał zasilacz godny smartfona za nie więcej niż 500 zł. Można by rzecz, że skoro Apple wydało w tym roku „taniego” iPhone’a, to czasy te mamy już za sobą. Nic bardziej mylnego – gdzieś straty trzeba nadrobić.
Najnowsza seria iPhone’ów 12, która zostanie zaprezentowana już we wrześniu, skrywa obecnie niewiele tajemnic. Najsmutniejszą informacją do tej pory był rzekomy brak słuchawek EarPods w zestawie. Najnowsze wieści, pochodzące od znanego i wiarygodnego analityka Ming-Chi Kuo, donoszą, że producent zamierza zrezygnować z dołączania do zestawu… ładowarki. Apple planuje wycofać z produkcji dotychczasowe ładowarki 5 W i 18 W, zastępując je nowym adapterem 20 W. Wraz z tym krokiem wszystkie poprzednie iPhone’y pochodzące z najnowszej produkcji, które do tej pory zawierały starsze adaptery, miałyby zostać ich pozbawione, a ładowarkę trzeba by dokupić osobno. Jednak czy ten krok jest w ogóle możliwy?
Według analityka Ming-Chi Kuo producent z Cupertino planuje odrobić koszty związane z wyposażeniem nowych iPhone’ów w moduł 5G. Do tej pory wiadomo, że ceny nowych iPhone’ów z dopiskiem „Pro” mają pozostać bez zmian. Zatem niewykluczone, że najnowsze iPhone’y do pudełka otrzymają jedynie kabel do ładowania lub – jak twierdzi Barclays – adapter USB-C na Lightning.
A zatem, czy usunięcie ładowarki z zestawu dołączanego do najnowszych iPhone’ów jest możliwe? Z przykrością stwierdzam, zważając na pazerność Apple, że jest to możliwe. Jest to oczywiście paskudna pazerność ze strony producenta – płacąc ponad 5000 zł za smartfon nie powinniśmy doświadczać żadnych oszczędności, tym bardziej w smartfonie chcącym uchodzić za najbardziej luksusowy. Uważam jednak, że kwestia zaprzestania dołączania ładowarki do starszych modeli, jest niemożliwa. Zakładając zaprzestanie produkcji adapterów 5 W i 18 W, nowi posiadacze, np. iPhone’a SE, nie mieliby możliwości kupienia od Apple odpowiedniej ładowarki – wszak iPhone SE (2020) wspiera jedynie 18 W ładowanie. Klienci musieliby zakupić ładowarkę u innego producenta, a tego Apple przecież nie chce. Według mnie zatem pozostałe smartfony są bezpieczne, a żenująco wolna ładowarka 5 W nadal będzie dołączana do większości iPhone’ów.
Seria iPhone 12 może okazać się pod wieloma względami rewolucyjna – tak jak kiedyś Apple spowodowało śmierć wejścia MiniJack, tak niedługo może zapoczątkować trend na usuwanie ładowarki z zestawu. Pozostaje liczyć, że ten przykry scenariusz nie dojdzie do skutku.
Źródło: gsmarena.com