Galaxy A51 design0

Samsung Galaxy A51 – recenzja

Rynkiem średniopółkowych smartfonów rządzą 2 rodzaje producentów. Jeden próbuje sprzedać jak najwięcej urządzeń dając im jak najwięcej i wyceniając je rozsądnie, bądź skrajnie nisko. Drugi rodzaj stawia na potęgę zbudowanej marki i bardzo skutecznie wciska nieopłacalne telefony nie znającemu się odbiorcy, najczęściej za pośrednictwem operatora komórkowego. Galaxy A51 jest idealnym przykładem drugiej grupy.

Pudełko i jego zawartość

Co kryje w sobie regularnych kształtów i wielkości pudełko?

  • Smartfon Samsung Galaxy A51
  • Ładowarkę sieciową ze złączem USB A
  • Kabel USB A 2.0 – USB C 2.0
  • Słuchawki douszne Samsung EHS61ASFWE
  • Igłę do tacki na 2 karty nanoSIM i kartę microSD
  • Papierologię

Design i jakość wykonania

Proporcje i kształt urządzenia sprawiają, że dobrze się je trzyma w dłoni. Nie podoba mi się to, że obudowa jest plastikowa, to nie przystoi średniakowi w tych czasach, tym bardziej, że jego cena to 150% ceny innych średniaków. Egzemplarz, który dostałem do testów jest w kolorze Prism Crush White, który w charakterystyczny sposób rozprasza światło. Wzór na obudowie dodaje dużo do wyglądu telefonu , także dzięki nie mu plastik wygląda trochę jak szkło. Plus plastiku jest taki, że się tu nie palcuje tak bardzo jak szkło, a sam telefon nie jest śliski. Galaxy A51 jest dostępny w kolorach: Prism Crush White, Prism Crush Black, Prism Crush Pink, Prism Crush Blue. Poza logiem Samsung na tyle znajdziemy 4 obiektywy i lampę doświetlającą na wysepce. Front urządzenia to ekran, który niżej dokładniej opiszę, optyczny czytnik linii papilarnych w ekranie, przedni obiektyw w otworze na ekranie, a także głośnik do rozmów nad ekranem. Na górze mamy jedynie mikrofon, na dolnej części znajdziemy złącza minijack i USB C 2.0 oraz mikrofon i głośnik, który bardzo łatwo zasłonić i przytłumić. Z lewej strony względem ekranu mamy tackę na karty nanoSIM i microSD, a po prawej stronie przyciski głośności i przycisk Power. Diody powiadomień nie ma, może nie każdemu będzie to przeszkadzać, bo można włączyć Always On Display.

Ekran

Ekran to tzw przez Samsunga „Infinity-O”, czyli taki z dziurą na aparat, w tym przypadku umieszczoną na środku, w górnej części ekranu. Ramki wokół wyświetlacza są małe i równe z każdej strony wyłączając dół, gdzie ramka jest nieznacznie grubsza. Ekran wykonany jest w technologii SuperAMOLED, oznacza to nasycone kolory i prawdziwie czarną czerń, a także możliwość korzystania z funkcji Always On Display. Zagęszczenie na poziomie 405ppi uzyskano dzięki przekątnej 6,5″ i rozdzielczości 1080×2400 (proporcje 9:20). Jasność minimalna, jak i maksymalna jest zadowalająca, a kolory żywe, choć na moje oko mogłyby być chłodniejsze. Ustawione zimne barwy w ustawieniach ekranu wciąż są wyraźnie cieplejsze od tych z moim OnePlus’ie. Pod ekranem znajduje się optyczny czytnik linii papilarnych, który szybkością nie powala na kolana, ale jest trafny. Pamiętajcie, że możemy przypisać maksymalnie 3 palce. Szkoda, bo do czytnika umieszczonego na froncie wolałbym mieć ustawione 2 kciuki i oba palce wskazujące.

Specyfikacja

Przechodząc do specyfikacji, znajdziemy tu procesor od samego Samsunga – 8-rdzeniowy Exynos 9611 wyprodukowany w 10nm procesie litograficznym. Układ graficzny to Mali-G72 MP3. Pamięć operacyjna typu LPDDR4X występuje w 3 wersjach: 4GB, 6GB i 8GB, w testowanym przeze mnie egzemplarzu mam 4GB. Jeśli o pamięć masową to jest możemy mieć 64 lub 128GB pamięci typu UFS 2.0. Mój egzemplarz ma 128GB.

Call of Duty: Mobile na średnich ustawieniach graficznych potrafią działać przyzwoicie, ale trochę niestabilnie, tak jak reszta. Przez większość czasu jest płynnie, ale zdarzają się momenty, kiedy ilość klatek spada do bardzo niskich wartości. Grając w 8-Ball Pool miałem problem z utrzymaniem stałej liczby klatek, wysuwanie górnej belki podczas gry to też coś na co trudno było patrzeć w tej konkretnej grze. Samo urządzenie działa przez większość czasu ok. Nie jakoś wybitnie jak na średniaka, ale nazwijmy to po prostu „ok”. Dlaczego znowu używam słowa „większość”? Ponieważ jest niestabilnie. Moje pierwsze wrażenie po rozpakowaniu i wstępnym skonfigurowaniu smartfona było okropne, nieustanne ściny i brak reakcji na komendy. Tego samego dnia zainstalowałem aktualizację softu i sytuacja się wyraźnie poprawiła. Po jakimś tygodniu czekał na mnie kolejny update, ale po nim nie zauważyłem zmian. Generalnie strasznie mnie denerwuje działanie aplikacji aparatu, wyjście z tej aplikacji podczas włączonych gestów graniczy z cudem, prawie zero reakcji, zmiana obiektywów, trybów i samo zrobienie zdjęcia trwa dużo więcej niż powinno. Sekunda na zrobienie zdjęcia od czasu dotknięcia przycisku, później jeszcze sekunda lub 2 zanim pojawi się dźwięk zrobienia zdjęcia. Ponad 170 tysięcy punktów w AnTuTu udało mu się wycisnąć, ale średnio się to przekłada na doświadczenie z użytkowania przy obecnej wersji oprogramowania. Z działaniem jest słabo jak na średniaka za 1000zł, a przypominam, że oficjalna cena to 1699zł…

Bateria

Litowo-Jonowe ogniwo o pojemności 4000mAh naładujemy 15W ładowarką dołączoną do zestawu. Ładowanie odbędzie się poprzez port USB C 2.0. Urządzenie jest w stanie wytrzymać do 1 dnia pracy przy intensywnym użytkowaniu i 1,5 do 2 przy normalnym mając włączone Always On Display. Jeśli chodzi o SOT, to kręci się od w granicach 4 do 5 godzin.

Łączność

Na łączność narzekać zbytnio nie mogę, mamy WiFi do wersji 5 (IEEE 802.11a/n/g/n/ac), w tym oczywiście wsparcie dla 5GHz. Bluetooth 5.0 i moduł NFC pozwoliły na szybkie łączenie słuchawek, chociaż nie zawsze było tak kolorowo z samą łącznością BT. Raz połączyłem telefon z głośnikiem Bluetooth i włączyłem muzykę na Spotify. Siedziałem z telefonem jakieś 3-4 metry od głośnika, a między nami nie było żadnych przeszkód, dźwięk przerywał tak bardzo jakbym był na drugim końcu domu, za kilkoma ścianami. Dopiero po około 3-4 minutach się to unormowało. Biorąc pod uwagę absurdalną wycenę telefonu, mogli chociaż dać USB C w wersji 3.1, zamiast 2.0. Umożliwiłoby to korzystanie z Samsung Dex, ponieważ USB C 3.1 dzięki swojej przepustowości może służyć do przesyłania obrazu. LTE kategorii 12, moduły trackingowe, wiadomości SMS i jakość połączeń nie sprawiały problemów, tutaj wszystko było ok.

Oprogramowanie

Soft to rzecz, przez którą ten telefon cierpi najbardziej (poza ceną, ale przez cenę bardziej jednak cierpi konsument). Biorąc pod uwagę flagowce i zeszłoroczne średniaki Koreańczyków Android 10 z nakładką OneUI 2.0 brzmi jak dobrze połączenie. Co może pójść nie tak? Nie wiem, ale najwyraźniej coś poszło, bo Galaxy A51 działał z początku jak mój stary (RIP [*]) Galaxy SIII mini VE – czyli tragicznie. Aktualizacja oprogramowania uratowała moją cierpliwość do niego, bo różnica była ogromna. Nie znaczy to jednak, że jest idealnie, nie jest nawet dobrze, ale to opowiem w następnym akapicie. Odstawmy optymalizację na razie na bok i zajmijmy się tym co oferuje nam nakładka OneUI 2.0. Kolorowe ikonki aplikacji systemowych, odrobinę bloatware’u (na szczęście czarne czasy Samsunga w kwestii bloatware’u najwyraźniej minęły. Kiedyś smartfony koreańskiego giganta miały w sobie tonę śmieciowych aplikacji firm trzecich, których nie dało się normalnie odinstalować.) i UX mający ułatwić użytkownikowi dostęp do wysoko położonych elementów na ich wielkim ekranie. Zdziwił mnie brak ikony słuchawek na górnej belce po podłączeniu przewodowych słuchawek, mały szczególik, ale nie rozumiem tego odstępstwa od reszty Androidów. Innym odstępstwem, którego nie rozumiem jest poziomy pasek głośności. Android 9 wraz z niemal każdą nakładką różnych producentów posiada pionowy pasek głośności z przyciskiem do zmiany profilu głośności nad nim. Jest to dużo wygodniejsze, bo znajduje się on zawsze obok naszych fizycznych przycisków głośności. Dlaczego więc nakładka, która ma nam pomóc dosięgnąć trudno dostępnych elementów na wielkich ekranach stawia na stare rozwiązanie? Zdążyłem już dawno zapomnieć jak to jest mieć przycisk zmiany profilu głośności w panelu szybkich ustawień i po roku stwierdzam, że to słabe rozwiązanie. Przycisk pojawiający się nad pionowym paskiem głośności sprawdza się o niebo lepiej kiedy musisz szybko wyciszyć telefon. Ekran główny możemy wedle uznania zostawić z podziałem na pulpit z drawer’em lub zmienić na płaski interfejs znany z iOS lub klasycznego MIUI. Siatkę ikon możemy zmienić z 4×5 do maksymalnie 5×6, możemy także osobno wybrać siatkę dla drawera, ponieważ nie jest on typową szufladą, tak jak w czystym Android’zie, ale tak jakby drugą przestrzenią z pulpitami naszych aplikacji. Mamy do wyboru 3 sposoby nawigacji po systemie. Pierwszy z nich to klasyczne 3 przyciski: Home, Back i te z otwartymi aplikacjami. Drugi, autorski sposób Samsunga to coś na wzór pierwszego, z taką różnicą, że nie klikamy na przyciski, tylko przesuwamy palcem od dołu ekranu w górę w miejscu danego przycisku. Ostatni sposób to gesty Android’a 10, działają one mniej więcej tak samo jak te w iOS. Brakuje jeszcze sposobu 2 przycisków wprowadzonego w Android’zie 9. Jak już wspomniałem, mamy tu Always On Display, ale brakuje lubianego przeze mnie Ambient Display, więc zmuszony byłem korzystać z AOD.

Aparat

Aparat w ogólnym rozrachunku oceniam pozytywnie, mimo wszystko ilość obiektywów jest typowym dla średniaków Samsunga przerostem formy nad treścią. A obiektywy mamy takie:

  • Obiektyw Główny – 48Mpix, f/2.0
  • Obiektyw Szerokokątny – 12Mpix, f/2.2, 123°
  • Obiektyw Makro – 5Mpix, f/2.4
  • Czujnik Głębii (który nie powinien być zaliczany jako obiektyw) – 5Mpix, f/2.2
  • Obiektyw Frontowy – 32Mpix, f/2.2

Zdjęcia, tak jak możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach, są ostre i pełne kolorów. W niektórych przypadkach wyraźnie widać sztuczne wyostrzanie. Odwzorowanie kolorów wymaga niewielkiej poprawy, ale przynajmniej są one odpowiednio stonowane, w odróżnieniu do tych z szerokokątnego obiektywu. Tam AI podbija nasycenie kolorów do granic rozsądku, co nie każdemu może się podobać. Zwracam uwagę na tryb nocny, który z niewiadomych przyczyn robi wyraźnego cropa względem trybu auto. Możemy robić zdjęcia w proporcjach 1:1, 4:3, 16:9, a także 20:9, Filmy podobnie, tylko bez 1:1. Zarówno w przypadku tylnych, jak i przedniego obiektywu do wyboru FullHD i 4K, ale nie możemy wybrać klatkażu, w obu rozdzielczościach możemy nagrywać w 30fps. W zmulonej aplikacji aparatu znajdziemy też Slow Motion i Super Slow-mo. Mamy do dyspozycji osobny obiektyw makro, którym zrobimy zdjęcie w odległości od 3 do 5 centymetrów. No i nareszcie tryb Pro, który trybem Pro jest bardziej z nazwy… Znajdziemy w nim możliwość doboru ISO, balansu bieli i ekspozycji i niestety nic poza tym.

Podsumowanie

Samsung Galaxy A51 to smartfon, który po naprawieniu niezbyt przyjemnie działającego oprogramowania byłby smartfonem wartym rozważenia za około 1000-1200zł. Na pewno nie 1699zł, tak jak go wyceniono na start, jest to moim zdaniem cena absurdalna za takie urządzenie, za cenę Galaxy A51 można kupić takie smartfony jak Xiaomi Mi 9/Mi9T Pro czy Oppo Reno 2Z, które będą od A51 lepsze niemal we wszystkim. Powiem szczerze, że naprawdę przyjemnie korzystało mi się z tego smartfona. Kształtem i wymiarami jest dla mnie idealnie dopasowany. Byłem sceptycznie nastawiony do nakładki OneUI, z którą po raz pierwszy mogłem spędzić tyle czasu, ale ten czas sprawił, że trochę się do niej przekonałem i nawet trochę polubiłem. Działanie smartfona i jego cena to wielkie problemy, o które mam nadzieję, że Samsung jak najszybciej zadba.