Sporo czasu upłynęło zanim poznaliśmy następcę smartwatcha Gear S2. Czy warto było czekać na Samsung Gear S3 Frontier? Przekonacie się czytając poniższą recenzję.
Zawartość pudełka oraz specyfikacja
Koreański producent w przypadku swojego najnowszego smartwatcha postawił na prostotę. Oferując czarne pudełko, które zostało zamknięte w walcowatej bryle. Nie mamy tutaj żadnego plastikowego okienka, dzięki któremu możemy podejrzeć nasze urządzenie. Jednak dzięki zastosowaniu takiej bryły i głębokiej czerni robi już na samym początku efekt „wow”. Jednak to co nas najbardziej interesuje to jego zawartość. W środku znajdziemy sumarycznie kilka elementów. Prócz samego zegarka, również dodatkowy komplet pasków (w zestawie są dwa oznaczone jako S i L), a także ładowarkę sieciową z kablem micro USB, a także stację dokującą do ładowania indukcyjnego. Zestaw nie jest szczególnie rozbudowany, ale absolutnie wystarcza, do korzystania na co dzień z zegarka. Dobrym rozwiązaniem jest możliwość łatwej wymiany pasków, a przy zakupie zegarka nie musimy się martwić że nie dopasujemy go do naszej ręki.
Jeśli chodzi o specyfikację zegarka to otrzymujemy bebeszki z najwyższej półki. Sercem urządzenia jest dwurdzeniowy autorski układ Samsunga – Exynos 7270, który pracuje z maksymalnym taktowaniem 1,0 GHz. Wpierany jest on przez dodatkowe 768 MB pamięci operacyjnej RAM, a także 4 GB pamięci wewnętrznej (którą niestety w dużej mierze pożera sam system, dla użytkownika pozostaje około 2,5 GB). Dostajemy również zestaw wszystkich najważniejszych modułów łączności bezprzewodowej NFC, Bluetooth czy Wi-Fi.
Jakość wykonania oraz design
To co przykuło moją uwagę już na samym początku, to jego ciekawy design. Można powiedzieć, że to pełna elegancja wraz z dodatkiem kapki sportowego sznytu. Samsung Gear S3 Frontier wygląda naprawdę bardzo dobrze, a przy tym jest świetnie wykonany z dobrej jakości materiałów. Mamy aluminiową kopertę, dodatkowo ruchomą. Całość w konstrukcji jest dosyć masywna, ale nie do przesady. Konstrukcja nie jest toporna mimo sporej grubości zegarka.
Od frontu standardem jest duży wyświetlacz wypełniający całą tarczę zegarka, co wbrew pozorom nie jest oczywistą sprawą (sprawdźcie chociażby smartwatche z linii Moto). Jednak największym bajerem jest ruchoma koperta, która spełnia funkcję nawigacyjną. Całość została bardzo sprytnie wymyślona, dzięki czemu daje radę jeśli chodzi o nawigację po menusach zegarka, a także po prostu dobrze wygląda. Na prawym boku mamy dwa klawisze fizyczne, które działają kontekstowo w zależności od tego co aktualnie się dzieje na naszym smartwatchu. Po drugiej stronie mamy jedynie głośnik. Spodnia część urządzenia to zestaw czujników, przede wszystkim pulsometr.
Pod względem jakości wykonania i designu nie mam żadnych uwag, aktualnie jest to jeden z ładniejszych smartwatchy dostępnych na rynku. Już poprzednik wyglądał bardzo dobrze, a tutaj moim zdaniem jest jeszcze lepiej.
Ekran
Ekran jest w pełni okrągły o przekątnej 1,3 cala. Pracuje on z rozdzielczością 360×360 pikseli co daje zagęszczenie na poziomie 392 ppi. Wyświetlacz został wykonany w technologii Super AMOLED, co przekłada się na bardzo dobre odwzorowanie kolorów i prawdziwą głęboką czerń. W praktyce właśnie tak jest. Zarówno jeśli chodzi o rozdzielczość jak i jakość wyświetlanego obrazu „mucha nie siada”. Podobnie jak w przypadku smartfonów ekran chroniony jest przez szkło Gorilla Glass, lecz w specjalnej wersji SR+ stworzonej z myślą o smartwatchach. Dzięki czemu nie rysuje się nawet przy poważniejszych otarciach. Co do reakcji na dotyk i szybkości działania wyświetlacza nie mam większych uwag. Całość działa bez zarzutów. Smartwatch szybko reaguje na wszelkie polecenia.
Bateria
Zegarek jest wyposażony w ogniwo o pojemności 380 mAh. Nie jest to jakoś szczególnie duży wyczyn, takie baterie pojawiały się już w inteligentnych zegarkach. Widać jednak, że koreański producent postawił na całkiem dobrą optymalizację i działanie urządzenia, bowiem bez przeszkód wytrzymuje Samsung Gear S3 prawie 4 dni pełnego działania. Działania, poprzez połączenie Bluetooth i sparowanie ze smartfonem. Zegarek nie jest wyposażony w żadne łącze USB, więc całe ładowanie zegarka odbywa się indukcyjnie, co oczywiście ma swoje plusy i minusy. Najpierw zacznę od tych pierwszych. Przede wszystkim sam proces ładowania trwa dłużej niż to ma miejsce w normalnym ładowaniu po kablu. Oczywiście pojemność baterii jest znacznie mniejsza w porównaniu do chociażby smartfonów, jednak całość czasowo trwa bardzo podobnie około 3-4 godzin. Drugim z minusów to fakt, że musimy na dłuższe wypady brać ze sobą kolejną ładowarkę. Plusy to zdecydowanie tryb biurkowy, dzięki czemu możemy podejrzeć godzinę gdy się ładuje zegarek. Szkoda, że Samsung nie zdecydował się na implementację technologii szybkiego ładowania. Podobnie jak w swoich flagowych telefonach, wówczas proces ten znacząco by się skrócił.
Oprogramowanie
Samsung już dłuższego czasu w swoich urządzeniach ubieralnych forsuje autorski system operacyjny Tizen. W przypadku smartwatcha jak najbardziej się on sprawdza, lecz trzeba wziąć kilka elementów pod uwagę. Po pierwsze interfejs opiera się przede wszystkim na mechanizmie działania ruchomej koperty (chociaż praktycznie wszystkie akcje możemy również wykonać przy pomocy ekranu dotykowego). Trzeba się do takiego rozwiązania przyzwyczaić, lecz powiem szczerze, że jest to kwestia kilku minut. Później sobie nie wyobrażałem by inaczej całą sprawę rozwiązać. Z drugiej strony zastosowanie Tizena sprawia, że ilość aplikacji w sklepie Samsunga nie jest zbyt duża chociażby w porównaniu do Google Play i kategorii smartwatch. Zastosowanie Tizen to duży plus w postaci bardzo dobrej optymalizacji zegarka i systemu. Całość działa bardzo szybko, bez zbędnych zwolnień. System w dużej mierze odpowiada za długość działania baterii o czym już wspomniałem w przypadku poprzedniego akapitu. Samsung również otworzył się na innych producentów, dzięki czemu zegarek jest kompatybilny nie tylko z telefonami koreańskiego producenta i to nie tylko z tymi najnowszymi. Lecz również tymi, które działają pod kontrolą systemu sygnowanego zielonym robocikiem od wersji 4.4, a także wymogiem jest co najmniej 1,5 GB pamięci operacyjnej RAM. Tutaj warto wspomnieć o samym procesie pierwszego parowania. Wbrew pozorom nie należy on do najprostszych. By wzajemnie się słuchały oba urządzenia musimy pobrać aplikację Samsung Gear pakiet dodatkowych ustawień, a by wszystkie nasze osiągi sportowe pojawiały się również na naszym telefonie również Health S. Jest troszkę tego i początkowo można się nieco pogubić w całym tym systemie, jednak na szczęście krok po kroku jesteśmy prowadzeni za rękę, więc wystarczy stosować się do wskazówek, które pojawiają się na ekranie smartfona, a także smartwatcha.
Łączność
Zegarek jest wyposażony w najbardziej podstawowe moduły łączności bezprzewodowej czyli Wi-Fi oraz Bluetooth. Jednak do podstaw Koreańczycy dorzucili jeszcze NFC, dzięki czemu jeśli tylko wejdą płatności od Samsunga dla Polski będziemy mogli przy pomocy zegarka zapłacić za zakupy, a także GPS/Glonass. Pozostałe moduły działają bez większych problemów. Nie było przypadku w którym nagle połączenie zostałoby zerwane i trzeba by było od nowa parować telefon z zegarkiem. Warto też wspomnieć, że przez Samsung Gear S3 Frontier możemy bez problemów prowadzić rozmowy telefoniczne. Musimy mieć wówczas sparowany zegarek z telefonem. W samym smartwatchu znajdziemy zarówno głośnik jak i mikrofon.
Podsumowanie
Samsung Gear S3 Frontier to udany sprzęt, który ma bardzo dużo zalet. Jednak w porównaniu do Gear S2 nie ma aż takiego przeskoku technologicznego, więc jeśli macie na nadgarstku aktualnie poprzednika nie ma sensu kupować trzeciej generacji zegarków Samsunga. A jak to bywa w przypadku urządzeń koreańskiego producenta Samsung Gear S3 Frontier do najtańszych nie należy. Przyjdzie nam za niego zapłacić około 1650 zł.