Wiko U Feel

Wiko U FEEL – recenzja

Po raz kolejny spotykam się z urządzeniem od francuskiego producenta Wiko. Tym razem jest to produkt… premium? No, jego cena na to nie wskazuje, aczkolwiek na pierwszy rzut oka właśnie takie urządzenie ma udawać. Żeby mnie zrozumieć w stu procentach wystarczy sięgnąć głębiej do recenzji 😉

Opakowanie i technikalia

Pudełko Wiko u Feel miało być chyba młodzieżowe (może tak na ŚDM specjalnie zrobili – tego nie wiem), jednak jest takie jak każde inne. Natomiast jego zawartość już taka standardowa nie jest. Znajdziemy tam, oprócz telefonu, ładowarkę (o której później), kabel USB, słuchawki i adaptery SIM. Tak, mamy przejściówki z nanoSIM na microSIM oraz z nanoSIM i microSIM na miniSIM. Ciekawy i oryginalny dodatek. Słuchawki są podobne (prawdopodobnie to te same) co w Wiko Pulp. Badziewne z kiepskim dźwiękiem. Muszę tutaj zaznaczyć, że przez pierwsze dni testów nie działały poprawnie – jedna słuchawka albo nie grała albo grała cicho.

wikotabelka

Wiko U Feel pracuje na czterordzeniowej jednostce 1,3 GHz od Mediateka z procesorem graficznym Mali-T720. Do dyspozycji dostajemy aż 3 GB RAM i 16 GB ROM. Przekątna ekranu wynosi 4,97 cala, a jego rozdzielczość to HD. Całość zasila bateria 2500 mAh wykonana w technologii Li-lon.

Wykonanie i kwestia designu

Jakość wykonania Wiko to interesujący punkt tego telefonu. Oprócz tego, że design nawiązuje do innych marek (o czym później) to mamy tutaj użyte ciekawe materiały. Na froncie znajdziemy szkło 2.5D niewiadomego producenta. Zrobiło ono na mnie dobre pierwsze wrażenie niebrudzeniem się, jednak już po kilku dniach (pomimo, że dbałem o urządzenie) zauważyłem pierwsze rysy. To nie wróży dobrej przyszłości. Natomiast na tyle znajdziemy szorstką powłokę (przypomina to papier ścierny, ale nie, to nie papier ścierny :D). Powłoka ta śmierdzi (tak, czepiam się kwestii zapachowej) siarką, a pozbycie się tego zapachu jest nad wyraz trudne (dostałem nowy egzemplarz). Pomimo swych „dziwnych cech” powierzchnia ta wygodnie leży w dłoni i nie brudzi się. Tak, zauważyłem rysę na zdjęciu, zwykłe przetarcie ręką wystarczyło aby ona zniknęła ;). Aby dowiedzieć się z jakiego materiału wykonano korpus, musiałem lekko nim uderzyć. Po bardzo lekkim uderzeniu (mam nadzieję, że Wiko mi wybaczy :D) pojawiły się już obicia. Bez wątpienia jest to plastik, choć w pierwszych momentach korzystania z telefonu myślałem, że to metal. Czas przejść do kwestii designu. Ohoho, tutaj to się robi ciekawie. Przez kilka dni użytkowania wiedziałem, że gdzieś to widziałem, ale nie wiedziałem gdzie. Jednak wspomnienia wróciły. Front to bez wątpienia iPhone 6 połączony z Samsungiem S7. Na tyle było trudniej skojarzyć, ale się udało. Jest to Lumia 650/Lumia 950. Korpus? Korpus w ostatnio przeze mnie recenzowanej Xperii X. Jednak takie połączenie daje ciekawy i ładny efekt. Na początku mówiłem o udawanym premium? O co chodzi? Właśnie o jakość wykonania, która na pierwszy rzut oka wygląda na drogą, a jednak jest to plastik i design, który przypomina inne, droższe urządzenia, no i szkło 2.5D z czytnikiem palców. Czas przejść do opisu co gdzie się znajduje. Na froncie znajdziemy wcześniej wspomniany czytnik linii papilarnych, a także kamerkę do selfie z diodą doświetlającą, diodę powiadomień i zestaw czujników. Na tyle jest aparat (który swoją drogą wystaje nieco zza obudowy) wraz z flashem i głośnik multimedialny. Na prawej stronie jest przycisk on/off i regulator głośności. Lewa strona jest czysta. Na dole znajduje się wejście microUSB, a na górze wejście Jack 3.5mm.

Ekran

Ekran posiada niecałe 5 cali i ma rozdzielczość 720 x 1280 pikseli, czyli HD. Daje to 295 ppi. Jest to wielkość wystarczająca do codziennej pracy, a także często spotykana w tej półce cenowej. Kolory wyświetlane wyglądają bardzo dobrze. Jednocześnie nie są przesycone i nie są wyprane. Czernie mają dobrą głębie, a biele nie są żółte. Jeśli ich jakość nam nie pasuje możemy to zmienić dzięki technologii MiraVision. Kąty widzenia także stoją na wysokim (jak na tę półkę) poziomie. Jasność na dworze jest wystarczająca do grania w Pokemon GO. Wiko chwali się wykorzystanymi technologiami. Pierwsza z nich to CABS do automatycznego zmieniania podświetlenia. Jej działanie oceniam słabo. Często musiałem sam suwakiem przesuwać, by coś zobaczyć. Drugą technologią jest On-cell, dzięki której przestrzeń między szkłem a ekranem jest mniejsza. To akurat daje fajny efekt.

Czytnik linii papilarnych

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jest to chyba największa zaleta tego urządzenia. Przynajmniej według producenta. Pokazują to grafiki reklamowe, gdzie jedna mi się bardzo spodobała (zrzut ekranu znajduje się poniżej). No nie powiem, bardzo wymowne zdjęcie :D. Czytnik znajduje się na froncie urządzenia (tak jak w Samsungu S7). Jest on także cały czas aktywny, dzięki czemu nie musimy najpierw wybudzać urządzenia. Wystarczy na wyłączonym ekranie przyłożyć palec. Jego działanie nie jest tragiczne, ale także nie jest najlepsze na rynku. Jednak spokojnie można z niego korzystać. Odczytywanie trwa jakąś niecałą sekundę. Potrafi się pomylić, ale można to wybaczyć, jeśli patrzymy przez pryzmat ceny. Podczas korzystania z telefonu dotknięcie go ma taką samą funkcję co przycisk wstecz, natomiast naciśnięcie go to powrót do ekranu domowego. Dłuższe przyciśnięcie powoduje wejście do multitaskingu. Dzięki takim gestom pasek nawigacyjny nie jest nam potrzebny, choć ten można włączyć w ustawieniach. Wiko także chwali się możliwością personalizacji tego aspektu. Na przykład odblokowanie środkowym palcem może oznaczać natychmiastowe wykonanie telefonu do szefa. Uwaga! W punkcie o oprogramowaniu wspomniałem o aktualizacji, która nieco przyspieszyła działanie czytnika

palectwojejstarej

Bateria

Ogniwo zasilające Wiko U Feel zostało wykonane w technologii Li-lon, a jego pojemność wynosi zaledwie 2500 mAh. Jeśli czytaliście recenzje Wiko Pulp, to pewnie pamiętacie, że sytuacja tam była podobna. Wielkość baterii stosunkowo mała, jednak optymalizacja robiła swoje. Jak jest tutaj? No, wolałbym pozostawić to bez komentarza. Niestety, nie mogę. Już pierwszego dnia, od razu po odłączeniu od ładowarki, zauważyłem coś dziwnego. W ciągu 10 minut na wygaszonym ekranie spadło mi aż 15 procent baterii. Po kilku następnych ładowaniach dalej zauważałem dziwne spadki baterii, jednak były nieco mniejsze (około 7-10 procent). Takie nagłe spadki możemy zauważyć później,  np. nagły spadek z 30% na 16%. Przy średnim użytkowaniu bateria od dziewiątej rano wystarczała mi do ósmej wieczorem. Przy intensywnym użytkowaniu gniazdka szukałem już o czternastej. Systemy oszczędzania energii jakieś tam są, ale nie wiele dają. Jak widać, wiele można naprawić aktualizacją oprogramowania, gdzie producent usprawniłby pracę baterii, zwłaszcza jej optymalizację na wygaszonym ekranie, ponieważ tak wysokie drenowanie jest niepokojące. Tym bardziej, jak patrzymy przez pryzmat bardzo dobrej pracy ogniwa w Wiko Pulp. Miałem co nieco wspomnieć o ładowarce. Z tym problemem spotkałem się ze wcześniej wspomnianym modelem Wiko. Ładowarka podczas ładowania…piszczy. I ponownie bałem się o urządzenie. Proces ładowania trwa około 2 godziny.

Aparat

Nie, nie regulujcie odbiorników. Te zdjęcia na prawdę tak źle wyglądają. A pamiętajcie, zawsze wybieram te, które najlepiej wyszły. Nie skłamałbym, jeśli bym w tym momencie napisał, że to prawdopodobnie najgorszy aparat w telefonie za te pieniądze. Matryca IMX258 13 MPX (oczywiście w formacie 4:3) od Sony kompletnie sobie nie radzi w tym urządzeniu. Wiedziało to nawet samo Wiko i dla tej matrycy poświęcili całe jedno zdanie, natomiast matrycy na froncie cały akapit (zapraszam na oficjalną stronę Wiko Polska). Zdjęcia często wychodzą rozmazane lub focusuje się nie ta część kadru, którą chcemy. W pomieszczeniach odradzam robić fotografię. Pochwalić mogę jedynie kolory. Te akurat odwzorowują się całkiem naturalnie. Zdjęcia nocne to już w ogóle istny koszmar. Nawet po tej przysłonie f2.2 spodziewałem się czegoś lepszego. Czas nieco zmienić ton, ponieważ przechodzimy do kamery frontowej. Akurat ta jest niezła. Zdjęcia mają dobrą szczegółowość, kolory są naturalnie odwzorowane. Dodatkowo, możemy zrobić szerokie selfie o kącie stu stopni. Wideo możemy nagrać maksymalnie w rozdzielczości 1080P przy 30 klatkach na sekundę. Wideo wygląda tylko OK – nic więcej.

Aplikacja aparatu jest podobna do tej z Wiko Pulp. Wygląda wtórnie, choć posiada kilka dodatków, w tym mój ulubiony – tryb manualny na półokręgach. Poza tym znajdziemy inne tryby, takie jak: panorama, HDR, upiększanie twarzy, sportowy, PiP i zdjęcie nocne. Ogólnie, aplikację oceniam dobrze.

https://youtu.be/NltaS2pmsbw

Oprogramowanie i multimedia

Wiko U Feel pracuje na systemie Android w najnowszej wersji 6.0.1. Jest to moja ulubiona, czysta wersja systemu bez autorskiej nakładki, jednak producent dorzuca kilka dodatków. Pierwszym z nich jest autorski launcher, który niestety musiałem wyłączyć. Powód? Irytująco lagował. Także znajdziemy pogodynkę, latarkę, aplikację do robienia backupu, a także funkcję blokowania dostępu do wybranych aplikacji. Mało tego, w ustawieniach możemy uruchomić akcje gestów i ruchów oraz harmonogram włączania i wyłączania czy modyfikować pasek nawigacyjny. Zapewne zauważyliście na jednym ze screenów, że jest dostępny tryb prosty. Otóż to nie jest tryb prosty, a tryb oszczędzania energii. Kiedy bateria zejdzie poniżej 20%, to ten tryb automatycznie się uruchamia odcinając dane komórkowe. Dodatkowo, nie można wyłączyć auto-uruchamiania. Niestety, system został błędnie przetłumaczony na język polski. Przykład? Proszę bardzo. Zakładka „zabezpieczenia” nazywa się  „ratunkowe”, a w ustawieniu „Nieznany wykonawca” konfigurujemy wcześniej wspomniany pasek nawigacyjny. Także znajdziemy odtwarzacz filmów, jednak nadal polecam doinstalowanie zewnętrznego, na przykład MX Player. Wreszcie Wiko postarało się i przygotowało swój odtwarzacz muzyczny. To czy jej wygląd jest dobry to sprawa dyskusyjna, choć w jakimś stopniu design ten wpisuje się w ten budowany przez Francuzów. Możemy w nim wyszukiwać muzykę w folderach i manipulować jakością dźwięku dzięki equalizerowi. Pamiętam, że możliwości muzyczne w Wiko Pulp mnie zaskoczyły. Jak jest tutaj? Na początku się zawiodłem, ale do czasu. Equalizer, który znajdziemy w aplikacji Muzyka (a dopiero później zacząłem z niej <aplikacji> korzystać) jest wręcz genialny. Nie chodzi o jego możliwości konfiguracyjne, a o to, jaki dźwięk nam daje. Natomiast przy zewnętrznych aplikacjach muzycznych, dostęp będziemy mieli tylko do standardowego, androidowego korektora, który radzi sobie średnio. Pomimo tego małego problemu, jakość muzyki na słuchawkach jest bardzo dobra. Podobnie jest z głośnikiem zewnętrznym, bowiem ten nie zawodzi – jest wystarczająco donośny.

EDIT. Pod koniec testów dostałem mini-aktualizację, która jeszcze bardziej przyspieszyła pracę urządzenia i przyspieszyła skaner odcisków palców.

Wydajność i praca systemu

Wiko U Feel bazuje na układzie od Mediateka, dokładnie na modelu MT6735. Co ciekawe, nigdzie Wiko nie chwali się jaki procesor zastosowali. Jest to co najmniej dziwne, ponieważ przy Wiko Pulp logo Qualcomm było niemalże wszędzie, a nazwa „Snapdragon 410” była eksponowana pogrubieniem. Zastosowany w U Feel układ od Mediateka jest stosunkowo nowy i cechuję się czterema rdzeniami o maksymalnej częstotliwości 1,3 GHz. Według producenta, układ ten miał być energooszczędny. Jak jest w realu? Dowiedzieliście się tego z akapitu o baterii. Jest to także konkurent wcześniej wspomnianego Snapdragona 410. Wydajnościowo jest mniej więcej taki sam, co wskazują benchmarki. Grafika Mali-T720 dobrze sobie radzi w codziennej pracy, jednak nieco gorzej w grach. W tych bardziej wymagających produkcjach możemy zauważyć lekkie klatkowania animacji czy spadki fpsów. Francuzi zainstalowali ogromną ilość pamięci RAM, bo aż 3 GB! Dzięki takiej ilości i dobrej optymalizacji systemu, praca na telefonie jest przyjemnością. Wszystko uruchamia się szybko, bez przycięcia. Dodatkowo nie zauważyłem lagów ani razu (oprócz gier). Producent bardzo się postarał w tym segmencie. Cecha jak w Moto. Przy LTE telefon potrafi się nagrzać, zwłaszcza połowa tyłu i lewa ramka.

Łączność

Sprawa łączności w Wiko U Feel wygląda dosyć jasno. Znajdziemy tu LTE/4G (150 mb/s DL, 50 mb/s UP), Bluetooth v4.1, GPS, który dobrze łapie fixa i DualSIM. Niestety, urządzenie nie posiada ani NFC ani iRDA. Podczas rozmów dobrze słyszałem rozmówcę, a on mnie. Nie miałem problemu z zasięgiem WiFi. Inaczej sprawa miała się z tym telefonicznym. Często telefon pokazywał mi brak zasięgu (jednak ikonka przypominała bardziej błąd karty SIM) w miejscach, gdzie on być powinien. Nie wiem czy to wada tylko mojego egzemplarza czy jest to problem w każdym urządzeniu.

Podsumowanie

Wiko U Feel jest ciekawszą i pozytywniejszą propozycją od wcześniej recenzowanego Wiko Pulp. Design, pomimo sporej „inspiracji”, prezentuje się dobrze, ekran jest jak na taką klasę bardzo dobry, a wisienką na torcie jest czytnik linii papilarnych i świetna optymalizacja pracy. Co prawda, źle zoptymalizowana bateria i kiepski aparat nieco psują dobre imię tego telefonu. Choć urządzenie pozytywnie mnie zaskoczyło to nie jestem w stanie go polecić, bowiem za te pieniądze znajdziemy coś co deklasuje go w stu procentach – Xiaomi Redmi Note 3 Pro. Aczkolwiek, pomimo takiej konkurencji, nie mogę go także odradzić. U Feel na prawdę trzyma poziom i może się podobać. Jak będziecie szukać telefonu do 800/900 zł warto go wziąć pod uwagę :).