blow

Blow PB05 – test budżetowego powerbanku

Technologie mobilne coraz bardziej się rozwijają. Coraz mocniejsze procesory, lepsze i większe wyświetlacze, duża ilość pamięci, wiele modułów łączności, to wszystko musi zostać jakoś zasilone. Niestety czasami fabryczna pojemność baterii nie wystarcza na cały dzień używania. I tu z pomocą przychodzą nam przenośne baterie ,,powerbanki’’ dzięki, którym w razie potrzeby naładujemy telefon bez dostępu do gniazdka. Te urządzenia już jakiś czas temu trafiły pod strzechy, ich różnorodność, wielkość ogniw i cena jest zróżnicowana. Dziś sprawdzimy jak sprawuje się budżetowa konstrukcja firmy Blow o pojemności 6000 mAh. Zapraszam do lektury.

Zawartość pudełka

Powerbanki to urządzenia, które nie wymagają żadnych dodatków do działania W samym pudełku oprócz urządzenia znajdziemy kabel USB oraz instrukcje obsługi wraz z kartą gwarancyjną. W zestawie brakuje jakiegoś prostego etui na powerbank. Pudełko wygląda dosyć przeciętnie to karton w kształcie prostopadłościanu z niewielkim okienkiem, przez które widać naszego powerbanka.

Jakość wykonania oraz design

Już pierwszy rzut oka widać, że firma Blow wzorowała się na powerbanku od Chińskiego producenta Xiaomi. Produkt jest poręczny i smukły. Pod względem wielkości można porównać go do smartfona cechującego się przekątną ekranu między 4,7 cala a 5 cali.  Z powodzeniem zmieści nam się do kieszeni spodni. Nie miałem również większych problemów, aby położyć na nim telefon i taki zestaw także wsadzić do jednej kieszeni spodni. Nie bez znaczenia są jego zaoblone, boczne krawędzie, dzięki którym dobrze wpasowuje się w naszą dłoń i łatwiej go podnieść, gdy leży na płaskiej powierzchni. Na przodzie powerbanka znajdziemy logo Blow, z tyłu w dolnej części umiejscowiono model, skróconą specyfikacje oraz cztery znaki obrazujące swoje znaczenie. Patrząc od góry, od lewej strony mamy kolejno: port USB o mocy wyjściowej 1A, port microUSB, 4 diody sygnalizujące poziom naładowania oraz przycisk włączający nasze urządzenie. Według mnie powinien być on nieco bardziej wyczuwalny pod palcem i mieć lepszy skok. Dół natomiast jest cały czysty. Urządzenie jest nieźle wykonany. Pierwsze skrzypce gra tutaj aluminium, które się nie palcuje i nie rysuje. Na górze i na dole znajdziemy tworzywo sztuczne, które sprawia wrażenia tandetnego. Cała konstrukcja jest zwarta, nic nie skrzypi i nie trzeszczy. Czuć w ręku, że jest to w miarę dobry produkt. Solidność konstrukcji i wykonanie zaliczam do plusów tego urządzenia.

Działanie powerbanka Blow

Pojemność powerbanka to jak już wcześniej wspomniałem 6000 mAh. Jednak zawsze podczas ładowania jakiegoś urządzenia musimy liczyć się ze stratami energii. W większości tanich Powe banków są one spore. W tym przypadku jest tak samo. Straty wynoszą około 30%, dzięki czemu realna pojemność oscyluje w okolicy 4200 mAh. Potwierdzają to też testy praktyczne. Mój telefon ma baterię o pojemności 3200 mAh. Smartfon w większości przypadków zaczynam ładować, kiedy procent naładowania baterii wskazuje 15%. Produkt Blow jest w stanie naładować ten telefon do 100% w nieco ponad dwie godziny. Zostaje jeszcze trochę energii na następne ładowanie, aby poziom baterii podskoczył o jakieś 25-30%. Urządzenie firmy Blow nie nagrzewa się zbytnio, podczas gdy ładujemy nim smartfon oraz kiedy on sam jest ładowany. Da się jednak odczuć wzrost temperatury, o co najmniej kilka stopni. Sam proces ładowania powerbanka trwa około pięć godzin, gdy używam do tego portu usb w laptopie. Nie bez znaczenia są diody, które informują nas o stanie naładowania. Diody świecą się na kolor biały.

Podsumowanie

Powerbanka Blow używam od dwóch tygodni. Jak na razie spisuje nieźle. Można go kupić już za około 35 złotych. Uważam, że to bardzo uczciwa cena za taki produkt. Jest dobrze wykonany, niestety, nie jest pozbawiony wad, ale cena w zupełności to rekompensuje. Jeśli ktoś jest zainteresowany budżetowymi produktami to polecam, a jeśli nie to radził bym się zastanowić nad nieco droższymi urządzeniami, takimi jak jego wzorzec, czyli powerbank firmy Xiaomi lub produktami firmy TP-link (odsyłam do recenzji dwóch powerbanków tej firmy, napisanych przez Wojtka [link1] [link2]) czy urządzeniem testowanym przez Grzegorza [link3].