Tytuł artykułu jest nieco zwodniczy. Przeglądając zasoby Google Play według kategorii trafiamy między innymi na dział „Najlepsze aplikacje”, dotyczący pozycji darmowych. W istocie jednak to nie jakość programów decyduje o ich obecności na liście, a ilość pobrań – czyli popularność. Nie powinno więc specjalnie dziwić, że wśród kilkuset wyróżnionych aplikacji trafiają się sporadycznie „czarne owce” – programy oceniane wyjątkowo nisko. Czy jednak rzeczywiście są to najgorsze aplikacje z możliwych? Przyjrzyjmy się bliżej „zwycięzcom” w kategorii Fotografia.
Najgorsze aplikacje, miejsce 1: Snap Upload – ocena 2.0
We wcześniejszym przeglądzie najgorszych aplikacji z kategorii „Narzędzia” wyraziłem obawy że niskie oceny użytkowników mogą krzywdzić niektóre programy. Tu jest bardzo podobnie – tym razem jednak wydaje się że dwie gwiazdki są zdecydowanie zawyżoną oceną. Przyznam że po zainstalowaniu aplikacji i wielu próbach zmuszenia jej do wykonania czegokolwiek co nadałoby jej obecności w smartfonie choćby szczypty sensu, nadal nie wiem do czego miałaby służyć, poza nieudolnym dublowaniem czynności, które z powodzeniem można wykonać bez niej. No, może jestem zbyt surowy. Wyposażono ją przecież we wspaniały (amazing) edytor zdjęć, który potrafi dwie rzeczy: obracać fotkę 0 90° oraz wklejać w nią wprowadzony tekst. Snap Upload doposaża pulpit w pływający widżet, którego jedyną formą aktywności jest ponaglanie użytkownika monitem o wykonanie zdjęcia i wysłania go (Dokąd? Jak? – nie wiadomo). Na „dzień dobry” aplikacja zachęca do zainstalowania innych aplikacji dewelopera oraz nachalnie podsuwa aplikacje firm trzecich. Zdecydowana większość komunikatów (dla urozmaicenia – po angielsku i francusku) odnosi się do błędów, nie wyjaśniając ich przyczyn ani sposobów rozwiązania problemu.
Najgorsze aplikacje, miejsce 2: Starzenie Się Edytor Zdjęć – ocena 2,5
Najgorsze aplikacje, miejsce 3 ex aequo:
Efekty Zdjęć Edytor Zdjęć – ocena 2,7
Efekty Kolorystyczne do Zdjęć – ocena 2,8
Jeszcze kilka dni temu obie aplikacje oceniano identycznie i nieco wyżej (2,9), postanowiłem więc w skrócie opisać obie, szczególnie że okazują się do siebie bardzo podobne. Autorem pierwszej z nich jest twórca srebrnego medalisty niniejszego zestawienia, drugiej – formalnie kto inny, ale obie zachowują się jak jeden i ten sam produkt, ubrany jedynie w różne skórki. Myślę że zrzuty ekranowe dostatecznie wyjaśniają istotę działania tych prościutkich edytorów, dodam tylko że oba nachalnie atakują reklamami oraz działają zatrważająco ślamazarnie.
Niskie oceny wszystkich opisanych powyżej aplikacji uważam za całkowicie uzasadnione, z zastrzeżeniem że „zwycięzcy” nie przyznałbym nawet pół gwiazdki, gdyby to było możliwe. Zastanawiam się jedynie skąd wzięła się pokaźna ilość pobrań, gwarantująca zapewne autorom spore przychody z reklam (niekoniecznie współmierne z jakością ich dzieł) i dlaczego Google swymi niezbyt doskonałymi algorytmami przykłada rękę do ich promowania.