O Zenfone Zoom po raz pierwszy mieliśmy okazję usłyszeć w styczniu ubiegłego roku przy okazji targów CES. Poświęciłem temu wyjątkowemu urządzeniu odrębny artykulik, uznając je wtedy za przełomowe. Dziś podtrzymuję tę opinię. Choć trudno na razie rzetelnie ocenić jakość zdjęć uzyskiwanych z pierwszego smartfona z transfokatorem, tak czy owak sądzę że stanie się on kamieniem milowym w rozwoju mobilnej fotografii.
Na wspomnianych targach Tajwańczycy deklarowali, że rynkowa premiera Zooma to kwestia tygodni. Wraz z upływem czasu nabierali jednak wody w usta. Po dwóch miesiącach, w czasie ponownej prezentacji smartfona na MWC 2015 zabrakło konkretnych obietnic. Co gorsza, sytuacja powtórzyła się we wrześniu na targach IFA, gdzie znów perspektywy debiutu zarysowano bardzo mgliście. Dopiero ponad rok po pierwszym pokazie odbyła się w Indiach oficjalna rynkowa premiera, a w chwilę później (na początku lutego bieżącego roku) Zenfone Zoom trafił do odbiorców w Stanach Zjednoczonych.
Nietrudno się domyślić że przyczyną poślizgów musiały być kłopoty z nowatorskim modułem aparatu opracowanym przez japońską firmę Hoya. W końcu równolegle opracowany Zenfone 2 stosunkowo szybko pojawił się w sklepach na całym świecie, a po nim w krótkich odstępach czasu jak grzyby po deszczu powstawały jego kolejne warianty i mutacje. Czy to więc japońskich poddostawców należy winić za powstałe opóźnienia? Myślę że i tak i nie. Moduł Hoya CUBE powstał dużo wcześniej, bo w sierpniu 2013 roku, nie był więc jak można by sądzić obiektem gorączkowo przeprowadzanych eksperymentów w ramach wyścigu z czasem.
Jednakowoż to co w drugiej połowie 2013 roku należało być może uznać za szczytowe osiągnięcie mobilnej fotografii, mogło w międzyczasie nie przetrwać próby czasu. Sądzę że konstruktorzy Asusa doskonale zadawali sobie sprawę że sam zoom nie wystarczy do osiągnięcia sukcesu – finalne zdjęcia musiały oprócz tego przynajmniej znacząco nie odstawać jakością od tego co oferowała konkurencja. Nie wydaje się prawdopodobne by we względnie krótkim czasie mogła „zestarzeć się” nowatorska optyka. Natomiast dla przetworników CMOS czas biegnie w zupełnie innym tempie. Hoya zastosowała w swojej konstrukcji moduł SmartFSI opracowany przez Panasonica na początku 2013 roku i promowany jako znaczne ulepszenie tradycyjnych matryc z przednim podświetleniem. Po kilku latach jednak nikt nie podchwycił tej idei i obecnie wśród najdoskonalszych przetworników w smartfonach królują te z podświetleniem tylnym (BSI).
Choć to tylko czyste spekulacje z mojej strony, podejrzewam że właśnie batalia o wyciśnięcie maksimum możliwości z japońskiego modułu zajęła Tajwańczykom tak wiele czasu. Jednak lepiej późno niż wcale. Szkoda tylko że 400 dolarów zamieniło się w naszym kraju w 2400 zł, taka bowiem jest sugerowana dla Zenfone Zoom cena detaliczna.