The Pirate: Caribbean Hunt – recenzja polskiej gry

Rodzime studio Home Net Games wywodzące się z Krakowa zaprezentowało swoją najbardziej zaawansowaną i dopracowaną produkcję The Pirate: Caribbean Hunt. Dotychczas Krakowianie byli znani z tworzenia prostych gier logicznych oraz gier  w kulki – dosłownie! Tym razem porwali się na zupełnie nowy temat i w dodatku z niespotykanym dla nich rozmachem. Z jakim efektem? Tego dowiecie się czytając poniższą recenzję gry The Pirate i sprawdzając grafiki zrobione w czasie mojej pirackiej przygody.

Screenshot_2016-04-23-11-34-07

Po wielkim sukcesie kinowych Piratów z Karaibów powstała cała masa związanych z tą tematyką gadżetów, książek, ubrań, aplikacji i oczywiście gier. Te ostatnie pojawiały się na wszystkie platformy i konsole, ale żadna z tych, które zawitały na Androida nie zapadała mi jakoś szczególnie w pamięć i nie powaliła na kolana ani grafiką, ani grywalnością. Wertując polecane gry i aplikacje w Google Play całkowicie przypadkowo natrafiłem miesiąc temu na naszą tytułową produkcję. Milion pobrań, ocena 4,4 i dodatkowo dzieło polskich twórców – od razu przykuło to moją uwagę, ale mimo wszystko nie spodziewałem się po niej zbyt wiele. Dwa dotknięcia ekranu i już instalowała się na moim smartfonie. Po odpaleniu gry pierwszy plus – całe menu w naszym języku, rozbudowane ustawienia, rozdzielczość FullHD z możliwością jej zmniejszenia, przyjemna oprawa graficzna i mega płynne animacje. Co do tych ostatnich, to jestem ciekaw jak sprawa wygląda na słabszym sprzęcie, gdyż grę testowałem tylko na Samsungu Galaxy S6. Gra jest całkowicie darmowa, występują w niej od czasu do czasu reklamy, ale nie są nachalne. Dodatkowo są mikropłatności, ale również w granicach rozsądku i niecierpliwi nie zrujnują swojego portfela decydując się na nie. Ignorując je, również wiele nie stracimy, gdyż nie dają kolosalnej przewagi w dalszej części rozgrywki. Producent zachęca do częstszych odwiedzin w grze oferując codziennie nagrody za grę w kości. Raz na parę godzin uruchamiając aplikację możemy zagrać o dodatkowe złote monety, zestawy naprawcze naszych statków, umiejętności etc. Złoto możemy też zgarnąć za instalację proponowanych przez twórców aplikacji.

Screenshot_2016-04-23-11-34-21

Ogólnie jak to w pirackiej grze, naszym głównym zajęciem jest walka z innymi o władzę na morzu i bogactwo. Szczęśliwie dla tej produkcji, rozrywka nie ogranicza się tylko do tych dwóch czynności. Możemy sami wybrać, czy staniemy się szanowanymi handlarzami i obrońcami miast ratując z opresji kupców i dyplomatów lub wyzwalając miasta, czy może będziemy budowali swoją fortunę w oparciu o szmuglowanie towaru pod okiem marynarki lub też wybierzemy fach zbira polującego na wszystko co tylko pływa na morzu jednocześnie zajmującego obce porty w celu żądania okupu. Do wszystkich tych możliwości, których wybór leży tylko i wyłącznie w rękach gracza, istnieje też rozbudowana fabuła, która jednak się nie narzuca. Pewien wątek jest, misje główne również, ale w niczym nie przeszkadzają w zajmowaniu się całym mnóstwem tych pobocznych jak i rozwijaniem swojej pirackiej braci na własną rękę wedle własnego upodobania. Warto również wspomnieć, że mamy do wyboru luźną rozgrywkę, gdzie możemy swobodnie pływać po morzach, a także opcję multiplayer, gdzie zmierzymy się z graczami z całego świata.

Screenshot_2016-04-23-11-34-36

Screenshot_2016-04-23-11-54-55

Na początku rozgrywki mamy parę sztuk złota w kieszeni i mała łupinę orzecha ledwo unoszącą się na wodzie. Na szczęście w czasie tutoriala zdobywamy nasza małą bazę wypadową i poznajemy sposoby na pomnażanie bogactwa i rozbudowę floty. Możemy iść wraz z główną fabuła i rozprawiać się kolejno z piratami, którzy wplątali nas w intrygę chcąc pozbyć się nas raz na zawsze z mórz i oceanów lub tak jak ja powoli sprawdzić wszystko inne. Przeglądając główną mapę, którą dysponujemy na początku widzimy tylko kilka portów i dosyć ograniczony akwen. W sklepie jeśli tylko dysponujemy złotem możemy dokupować kolejne jej skrawki poszerzając nasz świat i horyzonty. Co chwilę widzimy na niej misje dodatkowe – bardzo częstą i najprostszą jest wyłowienie z morza towaru pozostawionego przez statek, który rozbił się na rafie koralowej. Jedynym zagrożeniem są unoszące się beczki z prochem mogące wysadzić naszą łajbę w powietrze. Na ogół nie ma z nimi problemu i po chwili zmierzamy już do portu sprzedać nasz łup. Czasem mamy możliwość zapolować na kupców, szmuglerów oraz dyplomatów. Możemy wtedy zatopić łódź przeciwnika i pozbierać z powierzchni wody ich pozostałości lub dysponując odpowiednio dużą załogą zająć statek. Zdobyczny statek można przyłączyć do swojej floty albo zdecydować się na jego sprzedaż w pierwszym, lepszym porcie. Zazwyczaj ta druga opcja przyniesie nam zdecydowanie więcej pieniędzy niż sprzedaż wyłowionych towarów. Jeśli chcemy zabawić się w tego prawego i dobrego oraz podnieść swoją reputację, mamy możliwość pomóc obywatelom występujących w grze nacji i uwolnić ich od atakujących piratów. Dobra reputacja w portach jest o tyle ważna, że wpływa na koszt dokowania naszego statku lub może całkowicie to uniemożliwić. Wtedy nie pozostaje nam nic innego jak kupić od gubernatora akt łaski, dzięki czemu przymknie oczy na nasze wyskoki, albo… je zaatakować, zdobyć i wspaniałomyślnie uwolnić za niezbyt wygórowaną sumę 1000 sztuk złota.

Screenshot_2016-04-23-11-57-00

Screenshot_2016-04-23-11-54-49

Oprócz wymienionych powyżej sposobów na życie, na chleb zarobić możemy także trudniąc się handlem, szmuglerką, przewozem osób między portami, grając w kości oraz rozwijając swoją własna bazę piracką. Jest to bezpieczna kryjówka, w której spokojnie możemy lizać rany po porażce jak i rozwijać swoje okręty. Jak się okazuje, to nie tylko noclegownia, ale całkiem nieźle prosperujący mechanizm o ile tylko zainwestujemy w niego nieco pieniędzy. No dobra, może nie tak znowu mało, ale prędzej czy później nam się to zwróci. Na naszej wyspie postawić możemy szereg przydatnych budynków: magazyn, stocznię (pozwala naprawić taniej nasz statek po bitwie morskiej), tartak (zapewnia drewno na naprawy lub handel), farmę (dostarcza bawełnę na sprzedaż lub produkcję żagli), gorzelnię (produkuje rum, który możemy sprzedać lub dać naszym kamratom w czasie bitwy, aby zwiększyć ich zapał), tawernę (przynosi stały dochód w złocie), sklep (możliwość handlowania), szwalnię żagli oraz odlewnię monet. Jedyne czego nie możemy zrobić w naszym porcie, to znaleźć chętnego na skorzystanie z przewozu oraz zakupić nowy okręt. Oprócz zdobywania ich siłą mamy możliwość zakupu nowych statków w zewnętrznych miastach. Każda odkryta na mapie część świata oferuje nam nie tylko nowe porty i misje, ale również nowe typy jednostek. Łącznie mamy ich do dyspozycji 16 i każdy z  nich możemy ulepszać. Do zyskania jest większa wytrzymałość kadłuba, żagli, większa liczba dział, dodatkowe falkonety przydatne do abordażu, moździerze, których siła jest nieoceniona w czasie zdobywania portów, powiększenie ładowni, kajut etc.

Screenshot_2016-04-23-11-30-12

Screenshot_2016-04-23-11-44-16

Przejdźmy do najciekawszej i najbardziej widowiskowej część gry – walki na morzu. Wypada zacząć od całkiem dobrej oprawy graficznej: ładnie wygenerowana powierzchnia morza, zmieniająca się pora dnia, warunki atmosferyczne, wiatr i jego siła, wyspy, mielizny i sam realizm. Realizmem właśnie i wiernym oddaniem symulacji sterowania statkiem chwali się producent w Google Play. Sam pomysł na grę powstał ponoć z zamiłowania twórców do żeglugi. Prędkość statku zależy od jego klasy, postawionych aktualnie żagli oraz wiatru. Ustawiwszy się pod niego, praktycznie niemożliwym jest płynąć. Tak samo jest ze sterem i żaglami. Trzeba na to wszystko bardzo uważać planując wszystkie manewry, bo przeciwnik może to wykorzystać i wpakować salwę wszystkich dział w naszą burtę i posłać nas na dno. Standardowo działa umiejscowione są po dwóch stronach okrętu, ale mamy możliwość ich dobudowania na dziobie oraz rufie. Do wyboru mamy kilka rodzajów amunicji: standardowych kul armatnich, podwójnych (zwiększają silę rażenia, ale zasięg spada o połowę), kule łańcuchowe (do niszczenia żagli i spowalniania wroga) oraz kartacze (masakrują załogę, co przydaje się przy abordażu). Trzeba pamiętać o regularnym uzupełnianiu zapasu amunicji przy okazji zawijania do portów, żeby nagle w czasie walki nie okazało się, że jedyne czym możemy rzucać w stronę wroga, to przekleństwa. Zawsze jeszcze możemy taranować mniejsze jednostki kadłubem, ale statki nie są zbyt skrętne, więc wymaga to mnóstwa cierpliwości i nadziei, że w czasie tych nawianych prób przeciwnik nie ucieknie za horyzont, lub, co gorsza, nie poczęstuje nas swoimi kulami. Tryb walki jest rozbudowany i dopracowany. Urzekają animacje płynących z gracją statków tnących fale, dym prochu w powietrzu po oddanej salwie, lecące w powietrzu kule wymierzone we wroga oraz drzazgi latające we wszystkie strony po trafieniu i w końcu pokonany rywal idący powoli pod wodę. Jedyny minus, który jeszcze nie został naprawiony wraz z aktualizacją to kamera, która nie zawsze nadąża za wydarzeniami na polu walki i trzeba pomagać jej ręcznie co zabiera nam czas na porządne przymierzenie w burtę nieprzyjaciela po drugiej stronie działa.

Screenshot_2016-04-23-11-46-57

Screenshot_2016-04-23-11-45-27

Mimo, że nie jestem fanem pirackiej tematyki, to dałem szansę polskiej produkcji i się nie zawiodłem. Całkiem rozbudowany tryb rozgrywki, wiele portów i mórz do odkrycia, wiele misji głównych jak i pobocznych, ale przede wszystkim bardzo dobra oprawa graficzna i grywalność stojąca na wysokim poziomie. Bitwy morskie to najlepsza część gry zwłaszcza, gdy rozwiniemy swoje umiejętności pozwalające na zarządzanie czterema statkami na raz. Na ekranie widzimy wtedy mnóstwo dymu, świstających kul, drzazg i desek. Jednym słowem: polecam!