Fragmentacja Androida wygląda dziś bardzo podobnie jak miesiąc temu. Poza jednym wyjątkiem zmiany są praktycznie kosmetyczne. Czy wyjątkiem tym okazała się najnowsza odsłona mobilnego systemu Google? Nic podobnego – na swoich pozycjach jedynie wyraźnie umocnił się debiutujący ponad rok temu Lollipop.
Na publikowanych przez Google wykresach kołowych drobne przesunięcia w udziałach poszczególnych wersji systemu są w większości wypadków niewidoczne. Łatwiej je dostrzec przy bezpośrednim porównaniu wartości liczbowych:
Nikt nie jest w stanie zmusić producentów by aktualizowali swe archaiczne urządzenia, a ich użytkownicy jak na złość nie zamierzają ich porzucać, psując tym samym statystyki Google. W tym kontekście wyniki KitKata w jego najlepszym okresie (prawie 40% udziału) można uznać za spory sukces. Nie powtórzy go raczej Lollipop, pomimo zdobycia prawie 30% rynku. Znacząca część sprzętu pracującego pod jego kontrolą zostanie zapewne objęta aktualizacją.
Na razie jednak ten proces dopiero raczkuje, dlatego skądinąd mizerny skok z 0,3 do 0,5% Marshmallow zawdzięcza głównie modelom aktualizowanym bezpośrednio przez Google. Na świecie mamy obecnie sporo ponad miliard aktywnych urządzeń z Androidem. Nawet jeśli założymy, że posiadacze smartfonów Android One oraz starszych urządzeń referencyjnych Google zawiązali spisek i postanowili ich nie aktualizować, to łączna sprzedaż nowych modeli Nexusów (5X i 6P) mogła co najwyżej osiągnąć pułap kilku milionów. W rzeczywistości zapewne jest wyraźnie niższa. To na razie nie jest osiągnięcie na miarę popularności Nexusa 4 i 5. Przyczyna jest chyba dość oczywista – cena.
Fragmentacja Androida jest trwałym zjawiskiem, z którym najlepiej się po prostu pogodzić. Na szczęście najpopularniejszy system mobilny jest już na tyle dojrzały, że nowinki wprowadzane w kolejnych wersjach nie mają już charakteru przełomowego, a do tego przejęcie sporej ilości funkcji przez API Usług Play czyni fragmentację mniej bolesną.