Wzorem lat ubiegłych i w tym roku Mobileworld24.pl postanowiło się przyjrzeć powszechnemu w Polsce zjawisku piractwa. Nie chodzi jednak o piractwo rozumiane jako nielegalnie pobieranie na nasze komputery muzyki, czy filmów. Również i tym razem nas interesuje zjawisko piractwa stricte mobilnego. W związku z tym jako członkowie akcji STOP MOBILNEMU PIRACTWU przeprowadziliśmy badania ilościowe na 1000 osobowej próbie badawczej. Zbadaliśmy wiele czynników wpływających na zachowanie konsumentów na rynku aplikacji mobilnych, proces podejmowania przez nich decyzji oraz czynniki, które do niej doprowadzają. W tym artykule skupimy się co odróżnia piratów od piratek.
Na przedstawione poniżej wyniki należy wziąć minimalną poprawkę, bo mimo, że 1000 osobowa reprezentacja ankietowanych jest całkiem duża i uzyskaliśmy wiarygodne wyniki, zawsze trzeba założyć scenariusz, że całkiem przypadkowo trafiliśmy na grupę mniej lub bardziej szanującą cudza własność intelektualną i przez to mniej lub bardziej skłonną do wynagrodzenia trudu producenta. W Polsce piractwo jest głównie kojarzone z pobieraniem muzyki, gier, filmów, czy też elektronicznych wersji książek (który student nie pobrał choć raz wersji pdf jednego ze swoich podręczników?) na nasze komputery, ale nie należy zapominać, że w ciągu ostatniej dekady wyrósł nowy rynek mobilny, na którym to zjawisko również występuje, a jego skala rośnie gwałtownie z roku na rok. Niektórzy bagatelizują ten problem mając w pamięci bawiącą wszystkich sytuację, w które WinRar za każdym uruchomieniem aplikacji żebrał o datek. Jakkolwiek to brutalnie i nieprzyjemnie dla ucha zabrzmi, trzeba pamiętać, że pobieranie aplikacji oraz gier mobilnych z nielegalnych źródeł na nasze smartfony i tablety jest niczym innym jak kradzieżą, a nie z nas nie lubi być okradany, prawda?
Wracając do tematu przewodniego niniejszego artykułu: czy częściej zdarza się pobierać nielegalne treści kobietom czy też mężczyzną? Zacznijmy od tego, że według zebranych danych 11% użytkowników pobiera aplikacje z nielegalnych źródeł.
Zapewne wszyscy spodziewali się większej liczby, ale gdy weźmiemy pod uwagę, że w rzeczywistości takich użytkowników nie jest tylko 1 osoba na 10 i to jeszcze z wspomnianego wyżej tysiąca, ale z milionów, wygląda to już zgoła odmiennie. Zupełnie inaczej prezentują się też straty jakie ponoszą twórcy i dystrybutorzy mobilnych gier i aplikacji. W tym przypadku trzeba zwrócić uwagę, że pozbawiając producentów należnych im zysków, zmniejszamy i obrót, przychód i tym samym budżet jakim dysponują i planują poświęcić na stworzenie nowej aplikacji. Jest to wielki, nierozerwalny łańcuch wzajemnych zależności.
Z powyższego odsetka osób które przyznały się w czasie badania do sięgania po nielegalne kopie aż 70% stanowią mężczyźni, a tylko 30% to kobiety. Dzięki temu dość szybko zdobyliśmy odpowiedź na główne pytanie – zdecydowana większość osobników wchodzących w sposób nielegalny w posiadanie programów dla systemów mobilnych to mężczyźni. Dzięki temu wiemy już, że większość pływająca po mobilnych morzach i oceanach łupiąca twórców to piraci zostawiając daleko w tyle swoje koleżanki.
Nie poprzestając po tak szybkim rozwiązaniu tytułowej zagadki, brniemy dalej w szczegóły. Co ciekawe, gdy zapytaliśmy ankietowanych, czy uważają nielegalne pobierania za coś złego spodziewaliśmy się zdecydowanej odpowiedzi zgodnej z duchem antypirackiej akcji. Wszak aż 89% osób nie przyznaje się do korzystania z nielegalnych źródeł w celu zdobycia upragnionej aplikacji bez płacenia za nią. Okazało się, że pod kątem moralności nie wypada to już tak jednoznacznie. Tylko 67% respondentów potępia to nie tylko nieetyczne, ale i nielegalne zachowanie. Jedna trzecia badanych, równo 33%, nie widzi w tym nic złego.
Co równie ciekawe, 60% kobiet zdaje się być tymi bardziej prawymi i gardzącymi oszustwem i oszustami w porównaniu do 40% mężczyzn. I tym razem możemy zobaczyć, że kobiety nie tylko są mniej skłonne do niepłacenia za cudzą własność intelektualną, ale również częściej od facetów takie zachowanie potępiają. Czyli nie tylko jest więcej piratów, ale i potencjalnych rekrutów możemy znaleźć więcej niż rekrutek.
Zastanawiając się nad zjawiskiem piractwa, nie sposób nie zadać kolejnego po „kto?” pytania. Należy również zastanowić się „dlaczego”. Co skłania użytkowników smartfonów i tabletów do kombinowania i lawirowania w celu uniknięcia zapłaty? Oczywiście nikt nie lubi płacić za coś, co może mieć za darmo skoro zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć na inne, być może ciekawsze cele. Abstrahując już od wejścia w posiadanie aplikacji za darmo, skupmy się na cenie. Stwierdzenie czy cena jest za niska lub za wysoka za daną grę lub program jest niemożliwa do zbadania za pomocą prostych kryteriów. Ich liczba jest zbyt mnoga, skomplikowana i wzajemnie zależna. Podejście do ceny różni się w zależności od funkcji i możliwości aplikacji, zasobności portfela, skłonności do sięgania po niego, osobistych preferencji, stylu życia, pozycji społecznej, etc. Dla potrzeb naszego badania zadaliśmy pytanie: czy pobierasz w sposób nielegalny aplikacje ze względu na ich cenę? Tu każdy z ankietowanych mógł sam sobie odpowiedzieć na pytania co dla niego jest ceną zaporową, której nie wysupła za swojej kieszeni i zdecyduje się na poszukiwania na czarnym rynku. Aż 84% respondentów stwierdziło, że to za wysoką cena jest głównym powodem, dla którego postanawiają pobrać aplikację z nielegalnego źródła. Tylko 15% osób stwierdziło, że cena nie ma dla nich żadnego znaczenia i nijak nie wpływa na decyzję o sięgnięciu po nielegalną kopię.
Wśród 84% osób pobierających aplikację poza oficjalnymi i legalnymi kanałami jej dystrybucji ze względu na cenę, znów to mężczyźni są grupą dominującą, która stanowi 61%. Mimo, że to panowie znów „wygrali” trzeba zwrócić uwagę, że 39% to nie jest mały wynik.
Skoro już wiemy co jest główną przyczyną tytułowego procederu, warto również zwrócić uwagę ja często do niego dochodzi. W tym miejscu zdecydowaliśmy się sprawdzić tylko ogólny trend, a nie dopatrywać się różnic między mężczyznami, a kobietami, gdyż różnice okazały się znikome.
W ogólnym rozrachunku widać, że 39% ankietowanych przyznaje się do pobierania aplikacji od czasu do czasu bez określonej regularności: jest potrzeba ściągnięcia, to szukają gdzieś poza Google Play czy Apple Store. Druga najczęściej padająca odpowiedź może umiarkowanie „cieszyć” gdyż 31% robi to bardzo rzadko. Niestety, trzecią najczęściej wybieranym przedziałem jest bardzo często – 20%. Okazuje się, że aż 9% zawsze pobiera aplikację nielegalnie unikając płacenia za nią. Jedna osoba na dziesięć decyduje się przeszukiwanie zasobów Internetu w celu znalezienia bezpłatnej kopii aplikacji udostępnionej bez wiedzy i zgody jej autorów. Najrzadziej padającą odpowiedzią jest często, która zdobyła marginalny 1%.
Co dziesiąta badania osoba przyznaje się do nielegalnego pobierania aplikacji z pominięciem oficjalnych kanałów i tym samym uniknięciu opłaty. Zdecydowana większość , bo aż 70% fanów bezpłatnych aplikacji to mężczyźni. Panowie są zdecydowaną większością piratów obecnych na rynku mobilnych gier i programów. Zdawać się może, że 11% ogólnej liczby użytkowników to bardzo mało, ale w odniesieniu do milionów właścicieli smartfonów i tabletów na całym świecie generuje to gigantyczne straty dla twórców. Im więcej stracą, tym mniej wydadzą na kolejne projekty, co odbije się na jakości następnych produktów. Poza kwestiami etycznymi i moralnymi, prowadzi to również do coraz częstszego i irytującego wprowadzaniu mikropłatności, ograniczaniu funkcjonalności czy morza reklam zalewających nas w czasie korzystania z aplikacji. Dlatego warto zastanowić się następnym razem przed następnym pobraniem aplikacji.