Samsung słynie z czegoś, co można określić w krótkich, żołnierskich słowach, twórczą biegunką. Od razu śpieszę z wyjaśnieniem, że nie mam na celu nikogo obrazić. Zawsze chylę czoła przed tą firmą, bowiem dzięki niej tablety weszły pod przysłowiowe strzechy w naszym pięknym kraju. Chodzi mi raczej tendencję, do wypuszczania ogromnej ilości urządzeń w sporym spektrum odmian. W skrócie – mają wszystko, dla każdego, na każdą okazję. Ten wysiłek sprawia jednak, że zdarzają im się urządzenia, których sens ciężko odnaleźć. Samsung Galaxy Tab A, po zapoznaniu się ze specyfikacją i ceną, objawił mi się jako jedno z takich urządzeń. Czy słusznie? Czy zmieniłem opinię przed końcem testów? Przeczytacie o tym w poniższej recenzji. Lecimy.
Design i specyfikacja
Pierwsze co rzuca się w oczy w przypadku Tab A, jest zastosowanie ekranu w proporcji 4:3. Magiczne cyfry kojarzone przede wszystkim z urządzeniami “nadgryzionego jabłka” i w tym przypadku niosą ze sobą samonarzucające się analogie. Wąskie ramki boczne w orientacji pionowej, zaoblone rogi, oba głośniki umiejscowione na dole urządzenia, połyskliwa ramka, wąski profil czy tworzywo w kolorze Smoky Titanium nawiązującym do kosmicznej szarości zdecydowanie przypominają konkurencję. Nie oszukujmy się jednak. Trudno zrobić coś ergonomicznego i przyzwoicie wyglądającego, co nie przypomina iPada. Nie przy tych proporcjach ekranu.
Są jednak elementy, które pozwolą urządzenia w prosty sposób odróżnić.
Przycisk Home pod ekranem ma typowy dla Samsunga kształt i połyskliwe obramowanie. Widoczne są również dotykowe przyciski Wstecz i Menu. Przycisk zasilania umieszczono nad sterowaniem głośnością zaś pod nią znajdziemy wejście na kartę microSD i microSIM. Wejście microUSB i gniazdo słuchawkowe umiejscowiono między głośnikami.
Tu pierwsze duże “nie” związane właśnie z gniazdem mini jack. Tablety 4:3 odruchowo trzymamy w orientacji portretowej. Można oczywiście dyskutować i przekonywać cały świat, że filmy czy gry będziemy w większości konsumować horyzontalnie, jednak bardzo szybko każdy użytkownik przekona się, ile treści pochłonie w jakiej pozycji i która będzie częściej w użyciu. Jako doświadczony user oraz wielki fan tabletów w tej proporcji zaprawdę powiadam wam, że Samsung strzelił babola. Wejście słuchawkowe zwyczajnie nie może być na dole ponieważ będzie nam przeszkadzać albo wbijanie sobie wtyku w ciało, albo sięganie do przycisku Home czy Menu u góry (gdy się w końcu wkurzymy i obrócimy tablet do góry nogami). Wszystkie interfejsy ograniczono do dwóch ścian obudowy – prawej i dolnej, na czym ucierpiała ergonomia, ale zyskał ogólny wygląd.
Urządzenie wyposażono również w mikrofon, który łatwo odnaleźć nad przyciskiem zasilania a jego obecność daje nam jasno do zrozumienia, że producent przewidział wszelkie dostępne formy komunikacji i pełne wykorzystanie dobrodziejstw modułu GSM.
Wrócę nieco do spraw ogólnego wyglądu, o których wspomniałem przed chwilą. Przede wszystkim plastiki stoją na bardzo wysokim poziomie, do jakiego Samsung zdążył nas przyzwyczaić. Powierzchnia jest lekko matowa, przyjemna w dotyku, nigdzie nie pstryka, nie ugina się a spasowanie jest wzorcowe. Przyciski osadzono porządnie, pracują z wyczuwalnym skokiem. Za samo wykonanie należy się wielki plus. Samsung Galaxy Tab A SM-T555 prezentuje się bardzo elegancko i został solidnie poskładany do kupy.
Rozumiem również chęć wprowadzenia wizualnej jednolitości czy też ograniczenia “dziur” w obudowie, do dwóch powierzchni. Można pojąć zamysł projektantów w tej kwestii. Jednak cóż nam po ascetycznej elegancji, gdy producent umieszcza na tylnej obudowie dwa otwory zakryte ruchomą zaślepką? Te okrągłe cudeńka to zaczepy służące do mocowania akcesoriów dedykowanych do tego modelu. Pomysł właściwie niezły, nie wygląda też bardzo źle. Mimo to, mam lekkie zastrzeżenia, bowiem zaślepki ruszają się dość luźno, uginają pod byle naciskiem i co tu kryć, mechanizm wcześniej czy później ulegnie uszkodzeniu a my zostaniemy z dziurą w obudowie. Na szczęście projektanci zadbali, by otwór był oddzielony od wnętrza obudowy. Inaczej jeden nudzący się dzieciak i mamy z tabletu grzechotkę od latających w środku kawałków “nie wiadomo czego”. Pomyśleli o tym i brawo dla nich.
Cały przód to rzecz jasna tafla wyświetlacza. Powłoka jest gładka, przyjemna w dotyku, ale niestety lubi łapać tłuste smugi, co wskazuje na brak warstwy oleofobowej. W pudełku bieda, tylko kabel i zasilacz.
Specyfikacja
Model: Samsung Galaxy Tab A (9.7, LTE) SM-T555
System: Android 5.0
Ekran: 9,7” PLS TFT 1024 x 768 px
Procesor: 4×1.2 GHz Qualcomm APQ 8016
Pamięć: 2GB RAM, 16GB ROM, microSD do 128GB
Aparat: tył 5 Mpx nagrywanie wideo HD, przód 2 Mpx
Bateria: 6000 mAh, maksymalny czas pracy: transmisja 3G-12h, transmisja LTE-13h, rozmowa 3G-40h, WiFi-15h, Video-14h, odtwarzanie muzyki-178h
Komunikacja: microSIM 4G LTE, WiFi v802.11 a/b/g/n 2.4+5GHz, Bluetooth v4.1, USB 2.0, GPS, Glonass, Beidou, ANT+, 3.5mm Stereo
Wymiary i waga: 242,5 x 166, 8 x 7,5 mm, 456 g
Zawartość pudełka: tablet, zasilacz, kabel USB
Cena: w dniu publikacji około 1400zł
Dostępne kolory: szary, biały
Dostępne modele: SM-T555 (LTE), SM-T550 (WiFi), SM-P550 (S-pen, WiFi)
Ekran
Samsung, jak wspomniałem na wstępie recenzji, czasem wypuszcza coś, czego nie jestem w stanie zrozumieć. Kto bowiem, w obecnej dobie, bierze się za sprzedaż urządzenia z wyświetlaczem o przekątnej 9.7” i rozdzielczości 1024 x 768 px? Bez mała 10 cali z takim zagęszczeniem pikseli to moim zdaniem pomyłka w tym przedziale cenowym. Obraz, jak się można domyślić, nie jest rewelacyjny. Czcionki są poszarpane, malutki druk jest nieczytelny a na domiar złego, i to uważam za najcięższy grzech, tablet ma problemy z prawidłowym skalowaniem. W moim odczuciu, zawiniła tu właśnie kiepska rozdzielczość i brak dostosowania do tejże.
W efekcie niektóre gry mogą nam wyświetlać dziwnie podocinany obraz a strony internetowe, po podwójnym puknięciu palcem, zamiast ładnie się wpasować w pełen ekran, będą za niego wychodzić. Cały atut proporcji 4:3 został tu przez Samsunga zniweczony i nawet jeśli lekką pikselozę jestem w stanie wybaczyć, to w obecnych czasach, rozwalone skalowanie jest niedopuszczalne. Może poprawią to jakąś łatką systemową, może nie. Trudno mi zgadywać co stanie się w przyszłości. Na chwilę obecną – babol.
Z kolei technologia PLS TFT, czyli dość przestarzała jak na obecne warunki, sprawuje się zaskakująco dobrze. Kolory są ładne, wyraziste i nie przesadzone. Kąty widzenia zaskakująco szerokie a zakres podświetlenia bardzo duży. Zarówno możliwość przyciemnienia do minimalnej wartości jak i ogólna jasność. Oczywiście w pełnym słońcu trudno mówić o komforcie gdy mamy do czynienia z błyszczącą i zbierającą odciski powierzchnią, ale trzeba to Galaxy Tab A oddać – sama matryca i jej walory wizualne wypadają nad podziw dobrze. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że pod niektórymi względami wypada lepiej niż iPad Air.
Aparat
5 Mpx z tyłu i 2 Mpx z przodu to nie jest może żaden hit, ale do codziennego użytkowania jak najbardziej wystarczy. Za pomocą tabletu zrobimy szybkie zdjęcie na aukcję czy nawet nagramy przyzwoitej jakości film z rodzinnej imprezy. Z kolei przednia kamerka w zupełności pokrywa zapotrzebowanie wszelkich wideo-rozmów i obsłużymy nią zarówno połączenia via internet jak i klasyczne połączenie wideo przez sieć komórkową.
Interfejs aparatu nie uległ żadnym wielkim modyfikacjom. Wszystko znajdziemy tam, gdzie być powinno.
Myślę, że nie ma się tu nad czym rozpisywać, zatem kilka próbek poniżej.
Moduły komunikacyjne
Wszystkie zastosowane technologie funkcjonują prawidłowo. WiFi trzyma sygnał aż na parking, Bluetooth dogadał się właściwie z każdym akcesorium jakie postanowiłem z Galaxy Tab A sparować, GPS nawet w pomieszczeniu widzi dość satelitów, by z powodzeniem nawigować mi drogę z kanapy do kuchni.
Z urządzenia możemy również wykonywać standardowe połączenia telefoniczne i wysyłać SMSy, choć należy zwrócić uwagę na wybierany przy zakupie model. Nie wszystkie mają gniazdo SIM. W testowym egzemplarzu taki moduł zastosowano i przyznam, że całkiem nieźle dał sobie radę jako zestaw głośnomówiący a i pod słuchawki Bluetooth działał znakomicie. Oczywiście nie wyobrażam sobie przeprowadzania rozmów przez 10 calową dachówkę (co część recenzentów w swym małym rozumku uważa za argument “przeciw”), ale już konferencja ze znajomymi, z tabletem ustawionym na stole… Dla mnie jest to zawsze duży plus. W większe zdziwienie wprawiają mnie konstrukcje wyposażone w gniazdo SIM, które rozmów nie umożliwiają.
Wydajność i czas pracy na baterii
Podzespoły nie są może najmocniejsze, ale czterordzeniowy procesor i 2 GB RAM to zestaw, który pozwoli na całkiem wygodną i bezproblemową pracę na kilku aplikacjach jednocześnie. Co było miłym zaskoczeniem, tablet nie grzał się przy tym jak hutniczy piec i nawet dość wymagające gry działały całkiem płynnie.
Oczywiście pod warunkiem, że udało się je w ogóle zainstalować i uruchomić. Asphalt 8, BackStab i N.O.V.A 2 odmówiły współpracy, wykazując różne rodzaje błędów, choć udawało się je zainstalować. Podejrzewam, że “klątwa Gameloftu” po prostu zadziałała w tym przypadku w bardziej zakamuflowany sposób. Majesty działało prawidłowo, ale na startowym ekranie wykazywało bolączki złego skalowania. Z kolei Dead Space i Horn funkcjonowały bez zarzutu.
3DMark | 2595 |
AnTuTu | 22253 |
Vellamo Metal | 923 |
Vellamo Browser | 2095 (Internet Browser), 2004 (Chrome), 1666 (WebView) |
Vellamo MultiCore | 1082 |
Quadrant | 13575 |
Bateria Samsung Galaxy Tab A nie wypadła tak rewelacyjnie jak obiecuje na swojej stronie producent. Przy takiej rozdzielczości i technologii wyświetlacza przyznam, że spodziewałem się więcej. Wyniki z aplikacji pomiarowej są na pewno bliższe prawdy, niż szumne zapowiedzi. W trybie czuwania faktycznie tablet może przeleżeć sporo, jednak nie po to kupujemy urządzenia tego typu, by nam leżały w szufladzie. W normalnym użytkowaniu uzyskamy mniej więcej dwa do trzech dni. Wszystko zależy od tego, ile w tym czasie będziemy grać, bowiem właśnie ten rodzaj aktywności najbardziej poniewiera akumulator. 3 godziny i po zabawie. Natomiast przeglądanie stron, oglądanie filmów czy słuchanie muzyki zapewni nam całodzienną rozrywkę i jeszcze trochę powinno zostać w zapasie.
Czas ładowania to około 3 godzin, czyli w normie.
Oprogramowanie
Android w wersji 5.0.2 nie wymaga szerszego omawiania, bowiem jaki jest, każdy albo wie, albo zobaczy sam. Ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że wszystko działa płynnie, reakcja jest natychmiastowa a interakcja to czysta przyjemność.
W pakiecie dostaniemy oczywiście KNOX’a, kilka aplikacji producenta (Notatnik, SideSync 3.0, S Terminarz), których na szczęście nie jest napchane za wiele, dostęp do Microsoft Apps wraz z One Drive i Office oraz bardzo nielubiany przeze mnie dodatek – Flipboard. Nadal nie ma w nim sensownego RSS a ilość rodzimych publikacji jest mocno ograniczona i kłopotliwa w konfiguracji. Inne firmy ten rodzaj dodatkowych pulpitów informacyjnych rozwiązały zdecydowanie lepiej. Wersja Samsunga nadaje się co najwyżej do wyłączenia. Na szczęście jest taka możliwość. Wystarczy przytrzymać palec na wolnym fragmencie pulpitu, wejść w tryb zarządzania i przewinąć do lewego krańca listy, gdzie znajduje się Flipboard wraz z opcją wyłączenia.
Na szczególną wzmiankę zasługuje natomiast możliwość pracy w dwóch oknach, którą to fani Samsunga znają nie od dziś. Ilość aplikacji nadal jest ograniczona, ale nieomal wszystkie podstawowe mamy dostępne. Co ciekawe, oprócz wyboru z ikonek, możemy również użyć aktualnie wiszących w tle aplikacji. Wystarczy wejść w tryb dzielenia okna poprzez przytrzymanie przycisku Menu a następnie przeciągnąć dolny panel w lewą stronę. Ukaże nam się znajoma lista aktywnych aplikacji, które oczywiście są z funkcją kompatybilne. Z tych wszystkich atrakcji najbardziej przydatna dla mnie okazała się opcja “Przeciągnij i upuść zawartość”. Dzięki niej, z jednego okienka (na przykład Przeglądarki), możemy przerzucić zawartość do drugiego (Evernote, Notatnik) – coś jak szybki print screen.
Multimedia, dźwięk i jakość rozmów.
Antyfani proporcji 4:3 zawsze podkreślają, że oglądanie filmów na tego typu wyświetlaczu nie jest tak przyjemne, jak na ekranach 16:9. I nieodmiennie się z tą opinią śmiem nie zgadzać. Po pierwsze, o ciemnych pasach chyba już wszyscy zapomnieli, a były one stałym elementem filmów swego czasu wyświetlanych w telewizji czy na monitorach komputerów. Nikomu to nie przeszkadzało wtedy i tak naprawdę nie przeszkadza dziś. W mojej opinii, nawet w jakimś stopniu pomaga. Pozwala bowiem skupić wzrok na wyświetlanych treściach a nie na tym, co się dzieje poza urządzeniem i jego wąskimi ramkami. Po drugie, doprawdy nie wiem co za różnica, gdy oglądam wyświetlaną treść na blisko 10 calach a mam jej, powiedzmy 8 cali czy 8 cali na 8 calach. Nadal widzę tyle samo. Ba, siedzę z nosem w tym wyświetlaczu i prawdę powiedziawszy, z takiej odległości różnica jest żadna.
Dźwięk wyraźnie się wygłusza gdy używamy tabletu w ułożeniu portretowym i opieramy go o siebie lub jakąś miękką powierzchnię. Z kolei wystarczy tylko odrobinę odchylić i nagle się okazuje, że głośniki grają nie dość głośno to wyraźnie. Oczywiście ta jakość nijak się nie umywa do niedawno testowanego HTC One M9, ale jest na zadowalającym poziomie. Podobnie jak rozmowy telefoniczne czy przez komunikatory.
Reasumując – grać się da (nie we wszystko, ale to norma), oglądać filmy się da (no chyba, że komuś naprawdę ciśnienie nie daje spać przez te paski), rozmawiać się da. Wszystko to zrobimy z przyjemnością i bez problemów.
Podsumowanie
Przyznam, że mam mieszane odczucia co do tego urządzenia. Z jednej strony kiepska rozdzielczość i problemy ze skalowaniem, z drugiej całkiem dobre kolory i szeroki zakres manipulacji podświetleniem. Z jednej przeciętne przebiegi na baterii, z drugiej wystarczająca do wygodnej pracy wydajność. Niezła jakość obudowy i elegancki design, przyjazne użytkownikowi oprogramowanie, wystarczający zapas pamięci ROM i możliwość wykonywania połączeń oraz niezbędne moduły komunikacyjne, które po prostu działają nie czyniąc wstrętów. A przy tym wejście słuchawkowe na spodzie, dziwne otwory z zaślepkami i podatne na wygłuszenia głośniczki. Jaki z tego wniosek?
Samsung Galaxy Tab A to przyzwoity sprzęt, który ma swoje mankamenty, ale nie są one na tyle znaczące, by wpłynąć na walory użytkowe. Owszem, można było zrobić go “lepiej”, ale czy koniecznie trzeba? Wszystkie typowe dla tabletów zadania Galaxy Tab A po prostu wykona a my skorzystamy z jego możliwości tak samo, jak zrobilibyśmy na innym sprzęcie. Przyznam, że sięgałem po niego bez niechęci, ale też przesadnej ekscytacji. Ot, tablet jak tablet, najważniejsze, że 4:3 bo można zmieścić więcej treści na ekranie i buszowanie po necie jest na pewno dużo przyjemniejsze.
Mógłbym tak głaskać w nieskończoność, ale w recenzjach zawsze stawiam na nazywanie rzeczy po imieniu. I teraz je po prostu nazwę. Drogi Samsungu, jest w miarę w porządku, ale nie za te pieniądze. Za taką kwotę można kupić iPada z retiną i lepszymi przebiegami na baterii a za sporo mniej tablet konkurencji na Androidzie, o identycznych lub lepszych parametrach. Tego twoi marketingowcy chyba nie wzięli pod uwagę.