Niezbyt zachwycające wyniki dotychczasowej sprzedaży mobilnych gadżetów, stanowiących część naszej garderoby, jak na razie nie zniechęcają producentów i co chwilę trafiamy na doniesienia o nowych smartwatchach, opaskach i innych wearables. Szeregi innowatorów najprawdopodobniej ma również zamiar zasilić Google.
Pomysł giganta jest dość oryginalny i wykracza poza trywialne wtłoczenie krzemowego mózgu do jednego z tradycyjnie bezmyślnych elementów naszego stroju. Według wniosku złożonego w amerykańskim urzędzie patentowym, niewielkie, płaskie, kwadratowe urządzenie będzie w stanie wykryć emitowany przez swojego posiadacza niezbyt przyjemny zapach i w konsekwencji podejmować różnorakie działania prewencyjne.
Jednym z nich może być wydzielanie stosownej substancji, która na podobieństwo dezodorantu neutralizuje mało atrakcyjną woń lub też maskuje ją swym własnym intensywniejszym i przyjemniejszym zapachem. Na tym jednak nie kończy się pomysłowość inżynierów z Mountain View. Przenośny rozpylacz aromatów stanie się naprawdę smart dzięki wprzęgnięciu go w system sieci społecznościowych. Po zlokalizowaniu na kursie kolizyjnym znajomego z Facebooka do smartfona zostanie wysłany alarmujący raport, a nawet sugestie wytyczające alternatywną awaryjną trasę pieszą.
Przyznam że idea wydaje mi się dość absurdalna, nie zdziwię się jednak jeśli koncept w przyszłości „chwyci”. Nie byłby to pierwszy przypadek groteskowego pomysłu zdobywającego masową popularność, szczególnie jeśli zostanie wzbogacony o inne społecznościowe funkcje, np. wysyłanie komunikatów zapachowych.
Zdając sobie sprawę z nieuchronności postępu technologicznego, mam jednak nadzieję że wirtualny, pachnący smartflower nie wyprze w przyszłości tradycyjnego kwiatka.
Źródło: Phys.org