Asus od dłuższego czasu jest dla mnie firmą spełniającą marzenia. Kiedyś zamarzyło mi się posiadanie jednego urządzenia, smartfona oraz tablet w jednym. Takim produktem stał się zaprezentowany w 2012 roku model PadFone. Było to też ich pierwsze podejście skonstruowania smartfonu, gdyż do tamtej pory w portfolio znalazło się dość sporo różnych tabletów i ich hybryd.
Teraz do czynienia mamy z ich pierwszym smartfonem, jako samodzielnym urządzeniem, a w zasadzie jednym z całej linii kilku urządzeń, których serię nazwano ZenFone. Dlaczego właśnie tak? Idea Zen znana już była za czasów pierwszego PadFone’a i wtedy ją stosowano. Jednak od czasu wypuszczenia linii ZenFone postanowiono zaprojektować własną, rozbudowaną nakładkę wraz z zestawem aplikacji, która otrzymała nazwę ZenUI. I to właśnie rozpoczęło nowy rozdział w historii tajwańczyków.
Hardware
Zawartość pudełka oraz specyfikacja
Pudełeczko, choć niewielkie to strasznie mi się spodobało. Kolorystycznie odpowiada urządzeniu jakie znajdziemy wewnątrz, i to jest fajne i eleganckie. Kolejną ciekawą rzeczą jest możliwość wysuwania, zamiast zdejmowania wierzchu lub uchylania fragmentu. Samemu nie wysuwa się nawet przy mocniejszym szarpnięciu, więc o zabezpieczenie nie musimy się obawiać. W środku też nie ma powodu do narzekań. Oprócz takich podstawowych rzeczy jak urządzenie, kabel oraz ładowarka, znalazłem także słuchawki dokanałowe o bardzo dobrej jakości, ich budowa jednak nie spodobała mi się szczególnie.
Sam sprzęt również ma się czym pochwalić. Poza jednym modelem to całą obecną na rynku serię napędza układ Intela. W tym przypadku jest to mobilny Atom Z2520, o dwóch rdzeniach i czterech wątkach oraz taktowaniem zegara 1,2 GHz. Nad doznaniami estetycznymi panuje zintegrowany moduł graficzny PowerVR SGX544 i nie jest to najwyższa półka graficzna, ale wciąż „daje radę”. ZenFone’ów 4 jest kilka różnych odmian, przy czym różnią się także przekątną ekranu. W moim przypadku jest to wersja większa 4,5″ o rozdzielczości 480×854 co nie daje szczególnie ostrego obrazu. Oczywiście panelem tym jest IPS, a warstwą narażoną na dotyk oraz zapewniającą ochronę jest Corning Gorilla Glass 3. Akumulator jest niewyjmowalny bez rozkręcania tylnej pokrywy pod klapką i ma 1750 mAh. Aparat oferuje świetne 8 megapikseli wraz z nagrywaniem w Full HD (1080p). Pamięć wewnętrzna to 8 GB, a pamięć RAM 1 GB, z czego odpowiednio 4,54 GB oraz 350-200 MB jest dostępna dla użytkownika do wykorzystania w sposób dowolny. Nie zabrakło także przenoszenia aplikacji na pamięć zewnętrzną, a tą również możemy zainstalować w formie kart mikroSD. ZenFone 4 występuje w wersji dual SIM oraz pojedynczej, mnie przypadła ta druga wersja. Nad pracą urządzenia czuwa Android 4.4 KitKat wraz z autorską nakładką, ale w kwietniu tego roku cała linia smartfonów ma doczekać się aktualizacji do najnowszej wersji 5.0 Lollipop.
Jakość wykonania i design
Materiały użyte do produkcji nie spowodowały u mnie opadu szczęki, raczej lekkie zasmucenie. O ile z tafli szkła Gorilla Glass 3 na froncie można być bardzo zadowolonym to tylna klapka bardzo szybko zbiera nawet drobne rysy i uszkodzenia. Tylna klapka jest ładna i będzie się podobać, ale co nam po tym jak po miesiącu już nie będziemy się nią cieszyć, jeśli o sprzęt nie zadbamy? Muszę też zaznaczyć, że mój egzemplarz przyszedł z oznakami zużycia i klapka lubi często skrzypieć z dowolnego chwytu, ale mimo tego nie jest tak łatwo ją zdjąć. Ba, napsuła mi krwi gdy chciałem dostać się do moich kart, gdyż naprawdę ciężko przekonać ją do współpracy i wymagało ode mnie olbrzymiej siły palców oraz podjęcia kilku prób. Do kolejnej wady należy zaliczyć duże rozmiary urządzenia, które przy tym rozmiarze ekranu są stanowczo zbyt wielkie. Resztę mogę już oceniać w sposób pozytywny.
Urządzenie może się podobać z powodu obłego kształtu od strony pleców, kolorowych obudów, które są bardzo intensywne i wyjątkowo poprawiają doznania estetyczne (tapeta również kolorystycznie odpowiada zakupionemu urządzeniu, co jest bardzo miłe) oraz małego fragmentu z materiału sztucznego, jaki znajdziemy na przodzie, pod przyciskami.
Nad frontem króluje ochronna warstwa szkła, choć znalazł się także drobny pasek, który za zadanie ma odznaczać się wizualnie od innych urządzeń, promować ideę Zen (widać pod kątem i przy dowolnym źródle światła koncentryczny układ wgłębień) oraz być znakiem rozpoznawczym serii. Zaraz nad tym detalem znalazły się przyciski optyczne, które nie są niestety podświetlane w jakikolwiek sposób. Nad ekranem umieszczono logo, słuchawkę, aparat oraz czujnik zbliżeniowy (nie znajdziemy tu czujnika światła). Lewa strona zawiera jedynie wgłębienie na nasze paluchy w celu rozebrania tylnej części. Po prawej umieszczono klawisz włączania i blokady (na szczycie) oraz podwójny przycisk regulacji głośności, oba z koncentrycznymi systemami wgłębień idei Zen, co sprawia, że są miłe w dotyku. Dolna krawędź skrywa port przewodowy ładowarki i zarazem transmisji danych, a także mikrofon. Na górnej strefie znalazł się jedynie port słuchawkowy 3,5 mm. Tylna klapka to oczko aparatu wraz z lampą doświetlającą (może się rysować z powodu umieszczenia go w jednej linii z obudową), logiem Asusa, charakterystycznym symbolem Intel Inside, podpisem ZenFone oraz sporą maskownicą na pojedynczy głośnik.
Ekran
Urządzenie może pochwalić się rozdzielczością 480×854 na powierzchni 4,5 cala. Nie jest to wartość nad wyraz duża, więc i obraz nie będzie należał do szczególnie ostrych. Nie napiszę jednak, że to mało, bo piksele, choć można je dojrzeć gołym okiem, to nie rzucają się w oczy od razu. Dopiero próby dostrzegania ich sprawiają, że zaczynamy je dostrzegać. Świetną robotę wykonuje także ekran w technologii IPS, którego kolorystykę możemy poprawić aplikacją Asus Splendid. Jeśli tylko stwierdzicie (być może jak ja), że kolory są trochę słabo nasycone to można użyć Ulepszeń w postaci Żywych Kolorów. To sprawia, że na ekran można spoglądać z większą chęcią. A gdyby był potrzebny Tryb Czytania to również w opcjach można go znaleźć, a zmniejsza stopniowo zmęczenie oczu. Pomimo niespecjalnie wysokiej rozdzielczości tajwański produkt rekompensuje swoje drobne uchybienia niezłymi dodatkami, które widać i rzeczywiście poprawiają to do czego służą.
Wyświetlacz bez szczególnego powodu nie rysuje się, bo ma bardzo dobre zabezpieczenie w postaci powłoki Corning Gorilla Glass 3.
Bateria
Nie można w tym wszystkim pominąć o akumulatorze. Ogniwo ma raptem 1750 mAh i w dobie większych baterii umieszczanych w smartfonach może się wydawać, że to niewiele. A jednak wcale nie jest tak źle. Akumulator na czuwaniu zużywa bardzo niewiele energii i spokojnie wystarczyłby na ponad tydzień działania urządzenia. Przy średnim użytkowaniu jest w stanie wytrzymać dwie niepełne doby, a przy zdecydowanie mocniejszym użyciu około 10 godzin. Na granie ten czas skrócił się już do 4 godzin, co i tak jest całkiem dobrym wynikiem. Do tego możemy zoptymalizować ogniwo dwoma trybami oszczędzania energii, z czego jeden dodatkowo skonfigurować do własnych potrzeb. Jedynie osiągnięcie granicy poniżej 20% energii powoduje, że przy tej końcówce smartfon pada szybciej, więc należy uważać.
Aparat
Zastosowana optyka działa cuda. PixelMaster, czyli autorska technologia poprawy kontrastu i zwiększenia nawet kilkukrotnie jasności fotografii to majstersztyk. Sama aplikacja sprawia wrażenie przemyślanej z ogromem różnych opcji sterowania naszymi fotograficznymi zapędami. Tu ewidentnie nie ma co się ograniczać. Możemy cykać serię do 100 zdjęć w ciągu kilku sekund, włączyć tryb Słabego oświetlenia, który znacząco poprawia widoczność przy gorszych warunkach ilościowych światła i jest w każdej chwili pod ręką. Zdjęcia wychodzą bardzo rzeczywiste, z wieloma najmniejszymi szczegółami i nie ma mowy o przekłamaniu barw. Poezja.
Filmy można nagrywać nawet w Full HD z dobrą płynnością, ale osobiście zalecam trochę zmniejszyć rozdzielczość do 720p i w ten sposób poprawić nieco stabilność w nagrywaniu. Ilość szczegółów i oddanie kolorów stoi na wysokim poziomie.
Druga kamera jest tylko dodatkiem do Skype’a, Hangoutów, czy innych tego typu spotkań „twarzą w twarz”. Rozdzielczość VGA sprawia, że tylko widać naszą twarz z małą ilością szczegółów, więc zalecane raczej dla osób zmuszonych do korzystania z tych technologii.
Software
Interfejs
Asus tworząc swój ZenUI postawił na kolorowy layout z prostymi ikonami trochę przypominający Material Design. I to „trochę” wystarczy, gdyż wizualnie wpasowuje się w panujące trendy projektowania interfejsu aplikacji. Jest kolorowo (pasek powiadomień również utożsamia się z barwą aplikacji), można by rzec, że nawet „cukierkowo”, ale z zachowaniem dobrego smaku i pewnej wyrafinowości, przez co nawet biznesmeni patrzący na funkcjonalność, a nie kolory, docenią aspekty funkcjonalne, nie zrażając się obraną kolorystyką. Drugim ważnym motywem przy projektowaniu było usprawnianie działania systemu własnymi rozwiązaniami nie zastępując na siłę swoimi wersjami te od Google, jak ma to miejsce w przypadku Samsunga, gdzie Koreańczycy zastępują wszystkie aplikacje i technologie własnymi. Tutaj dochodzą takie możliwości jak What’s next (Co dalej), które informuje nas o wszystkich zbliżających się wydarzeniach w formie powiadomień oraz osi czasu, czy Do It Later (Odłóż na później), które po oznaczeniu zbiera wszelkie akcje, jak przypomnienie o wykonaniu połączenia, odpowiedzeniu na wiadomość, czy przeczytaniu w innym czasie interesującego artykułu. Wszystko to w schludnej i przystępnej formie.
Jednymi z ciekawszych rozwiązań jakie zafundowali nam Tajwańczycy to:
- usługi chmur Google Drive, Dropboxa i OneDrive w takich aplikacjach jak Muzyka, Galeria czy Menadżer plików oraz strumieniowanie plików,
- ZenLink – czyli możliwość wymiany wszelkich plików z przyjaciółmi na ich mobilne urządzenia (nie muszą to być urządzenia Asusa) bezprzewodowo,
- wspomniane wcześniej What’s next i Do It Later, które znacznie lepiej zarządzają czasem i prezentują w bardzo przystępny sposób to co jest dla nas najważniejsze.
Żeby jednak nie było tak słodko to muszę dodać trzy grosze. Otóż po odblokowaniu urządzenia w kieszeni (można tego dokonać odbierając telefon przez np. zestaw słuchawkowy) dotykowy ekran jest tak czuły, że wybiera losowe rzeczy na ekranie. I tak zdarzyło mi się kilka razy wysłać smsa o treści Jestem na spotkaniu podczas, gdy telefon leżał grzecznie w kieszeni. Dziwne, ale się zdarzało.
Screenshot_2014-12-28-12-32-22
Screenshot_2015-01-01-04-24-54
Screenshot_2015-01-07-04-23-07
Screenshot_2015-01-07-22-17-30
Screenshot_2015-01-07-22-17-40
Screenshot_2015-01-07-22-18-35
Screenshot_2015-01-07-22-18-44
Screenshot_2015-01-07-22-18-54
Screenshot_2015-01-07-22-19-14
Screenshot_2015-01-07-22-22-43
Screenshot_2015-01-07-22-22-47
Screenshot_2015-01-07-22-23-05
Screenshot_2015-01-07-22-23-20
Screenshot_2015-01-07-22-25-52
Screenshot_2015-01-07-22-26-07
Screenshot_2015-01-07-22-26-23
Screenshot_2015-01-07-22-27-56
Screenshot_2015-01-07-22-29-33
Screenshot_2014-12-23-04-35-52
Screenshot_2014-12-23-04-36-16
Internet
Jeśli chodzi o przeglądanie globalnej sieci to tu mamy dość często spotykaną praktykę, czyli instalowanie dwóch przeglądarek. Jedna to tradycyjnie Internet, czyli odmieniona i dostosowana przez producenta prosta wersja przeglądarki internetowej. Oczywiście nie ma co liczyć na synchronizowanie zakładek z naszych Chrome’ów. Druga to oczywiście Chrome. Telefon zapewnia dobrą wydajność i żadne internetowe strony są mu niestraszne. Trochę gorzej prezentuje się domyślnie czcionka, która jest nazbyt duża. Oczywiście spowodowane jest to dość niską rozdzielczością, więc należy się liczyć na nieidealną czytelność małych czcionek, lub zbyt duże o wielkości 100%.
Multimedia
Głośnik pomimo zastosowanej technologii SonicMaster nie odznacza się szczególną jakością, a to może świadczyć o jego gorszych materiałach. Dźwięk jest płaski (trochę za bardzo) i mógłby być głośniejszy, gdyż nie zawsze idzie usłyszeć melodię dzwonka i wcześniej lepiej jest wymacać urządzenie w kieszeni, aby upewnić się, że wibruje. Zdecydowanie lepszą jakość prezentują słuchawki. Są to wyższej klasy dokanałówki z wymiennymi silikonowymi tipsami o 3 rozmiarach. Te średnie mają dziwne wybrzuszenia, które mają poprawić zakleszczenie się w kanale usznym (nawet przy szarpnięciu), ale mogą powodować swego rodzaju dyskomfort. Same słuchawki, również mają trochę niewygodną konstrukcję przez co trudniej jest je chwycić i umieścić w uszach. Pilot z przyciskiem, bez wyczuwalnego kliku, jest trochę zbyt mały i zlokalizowanie go pod bluzą może okazać się wyzwaniem, a klawisz reagował w sposób losowy (czasem nie reagował przy przyłożeniu większej ilości siły, a czasem wykonywał akcje zaraz po dotknięciu). Jeśli natomiast chodzi o jakość dźwięku (bo to mają oferować) to potrafiły zatuszować wszystkie te niedociągnięcia, bądź trudności. Muzyka miała ciepły dźwięk (tzn. nastawione są na basy) o szerokiej scenie i dobrym odwzorowaniu poszczególnych instrumentów, choć nie idealnym. Nawet przy bardzo niskich częstotliwościach basy nie zasłaniają reszty pasma i łatwo usłyszeć tony wysokie i średnie.
Aplikacja do odtwarzania muzyki była bardzo przyjemna w obsłudze, w lekkim „materialnym” stylu. Najważniejsze opcje są pod ręką, dźwięk można sobie dostosować według własnych preferencji, ale osobiście korzystałem z Kreatora audio, który miał dobrze wyważone ustawienia pasm i dźwięk mi odpowiadał najbardziej. Nie ma tu zaawansowanego odtwarzacza wideo i należy posiłkować się Galerią, która jest w stanie odtwarzać pliki AVI z podstawowymi kodekami. Można było się pokusić o stworzenie czegoś bardziej finezyjnego.
Wydajność i gry
Intel Atom pokazuje, że jest świetnym mobilnym procesorem na miarę takiej marki jak Qualcomm i jego serii Snapdragon. Ma też kilka rozwiązań przeniesionych na grunt urządzeń stricte przenośnych, a najważniejszą z nią jest Hyper-Threading (wielowątkowość). Co to umożliwia? Wykonywanie większej ilości zadań niż ma się to do tej pory przez jeden rdzeń procesora. Zadania wykonywane są krócej, a sam układ zachowuje się jakby to był czterordzeniowiec, a nie dwu. I to właśnie czuć na co dzień w płynności działania. Mogę więc bez cienia wątpliwości stwierdzić, że było naprawdę sympatycznie. Żadnych problemów z utrzymaniem płynności działania, niezależnie od włączonej aplikacji. Zero lagów, spowolnień, zamrożeń ekranu. Troszkę gorzej to było widać w grach.
Nie byłbym sobą jakbym nie zainstalował w pamięci urządzenia takiej gry jak World of Tanks Blitz. W wersji na „blaszaki” przegrałem trochę ponad 1000 bitew i nie ma zamiaru się to znudzić. Mobilnie również gra trzyma poziom, jeśli jeszcze się nie wybiła ponad. To pewnie kwestia czasu. W każdym razie na początku każdej z bitew (jeśli trwała krótko to również i na koniec) pojawiał się problem z płynnością działania. Zdarzało się to zaraz po uruchomieniu klienta gry. Po jakimś czasie układ graficzny „dogrzewał” się i mobilne „czołgi” stawały się znacznie grywalne. Pomimo dość niemałych trudności i tak zdarzało mi się wygrywać bitwy z dość znacznym wynikiem względem kompanów. Dlatego wybierając procesor ten jako dobry układ do grania w bardzo zaawansowane graficzne tytuły należy swą decyzję przemyśleć, bądź pogodzić z utrudnieniami, które z pewnością nas spotkają.
Łączność oraz komunikacja
Mój model był raczej standardowo wyposażonym urządzeniem i tak znajdziemy WiFi 802.11 b/g/n, Bluetooth 4.0, HSPA+, WiFi Direct, czy taki GPS z GLONASS. Zabrakło NFC, czy LTE, ale do tego pierwszego nie miałem sentymentu, bo nie dość, że spotykałem go wyjątkowo rzadko w testowanych sprzętach to i wykorzystywany był raczej pojedynczo na jeden test. Tęskniłem za to za LTE, które obecnie jest tylko w jednym wariancie ZenFone’a 5. Te obecne technologie nie sprawiały żadnych problemów, nie zaskakiwały mnie niepodziewanymi zachowaniami. Jedynie mogę przyczepić się do szybkości połączenia do naszej domowej sieci bezprzewodowej. U mnie to trwało często kilka sekund, a już zacząłem się przyzwyczajać do innych urządzeń, gdzie to działa znacznie szybciej.
Połączenia głosowe nie należały do najwyższej klasy. Jeden z rozmówców narzekał na mój głos, że stał się zbyt cichy i musiałem wielokrotnie powtarzać tę samą kwestię. Głośności na słuchawce również mam do zarzucenia, że mogłoby być znacznie głośniej z zachowaniem obecnej jakości, która do złych nie należy. Urządzenie można nabyć również w wersji dual SIM, a z takimi nieudogodnieniami umniejsza to sensowi zakupu takiej wersji.
Podsumowanie
ZenFone 4 stara się nas zabrać do świata prostego, o informacjach dostępnych pod ręką oraz schludnego UI. Podoba mi się ścieżka jaką obrał producent tworząc tą serię i miałem ogromny żal, że musiałem oddać urządzenie jego prawowitemu właścicielowi. Oczywiście nie mamy tu do czynienia z urządzeniem idealnym, ale osobiście nigdy nie twierdziłem, że ZenFone musi taki być. Żaden z problemów, które nie są czymś szczególnie niezauważalnym nie zniechęciła mnie wystarczająco mocno, bym się zawahał co do wystawienia pozytywnej opinii i polecaniu tego sprzętu kolejnym użytkownikom. I dlatego to napiszę. Polecam!