O dobry horror na telefon czy tablet jest dosyć trudno. Mozliwość pogrania późno w nocy wygodnie rozwalonym na łóżku jest niewątpliwie atutem, ale na takim małym ekraniku trudno dać się przestraszyć niczym na PC lub konsoli. A choć w Play Store produkcji teoretycznie mających przerazić, to większość raczej niezamierzenie przywołuje uśmiech politowania na twarz. Tym lepiej na tym tle wybija się produkcja Redict Studios.
Postać Slendera powstała na forach SomethingAwful jako typowa miejska legenda. Wysoki mężczyzna bez twarzy, zawsze w garniturze. Jego ulubionym zajęciem jest zaś porywanie dzieci. Motyw okazała się na tyle chwytliwy, że Parsec Studio postanowiło zrobić na jego podstawie prostą, pecetową grę. Nazwana po prostu Slender: The Eight Pages zapoczątkowała prawdziwy boom na Slendermana.
Project: Slender dzieli założenia rozgrywki z oryginałem. Gracz ma za zadanie odnaleźć osiem kartek, co pozwoli mu uciec, ale po drodze cały czas nawiedza go tytułowy Slender – tym intensywniej, im więcej stron już znalazłeś. Haczyk polega na tym, ze jeżeli będziesz na niego patrzyć z bliskiej odległości – zginiesz. Taka kombinacja sprawia, że Slenderman potrafi swoim nagłym pojawieniem się nieźle wystraszyć – towarzyszą temu charakterystyczne szumy ekranu. Róznicą wobec pierwowzoru jest fakt, iż w mobilnej odsłonie musimy dotrzeć do wyjścia po znalezieniu wszystkich kartek. Jedna rozgrywka trwa jakieś piętnaście – dwadzieścia minut, o ile wcześniej nie dopadnie nas Slender.
Co więc jednak odróżnia dzieło Redict od kaszanek zaśmiecającego Google Play? Zacznijmy może od najważniejszego – sterowania. Nie jest dziełem sztuki, ale jest po prostu dobre. Jest idealnie wyważone i wygodne – w przeciwieństwie do innych Slenderów w markecie. Odrobinę niewygodne jest to, że wirtualna gałka odpowiedzialna za poruszanie bohaterem nie jest widoczna na ekranie, ale autorzy zdecydowali się na wprowadzenie interfejsu w stylu nagrania z kamery. Widoczne elementy sterowania psułyby całość. I ponownie – prezentuje się to lepiej niż w innych produkcjach.
Po drugie – grafika. Wizualnie tytuł prezentuje się znacznie lepiej od większości trójwymiarowych gier w markecie. Produkcje napędza sprawdzony silnik Unity. Całość trzyma równy poziom – tekstury są ostre i wyraźne, a nieliczne modele 3d wyglądają bardzo dobrze. Oczywiście ma to wpływ na wydajność. Tytuł może nie być grywalny na konfiguracjach słabszych niż z dwurdzeniowym procesorem i gigabajtem ramu.
Kolejną i ostatnią zaletą jest klimat. Dużym plusem jest fakt, iż autorzy nie kazali nam tym razem biegać po lesie. W zamian dostaliśmy 3 lokacje – Senatorium, Hospicjum oraz Szkołę. Każda lokacja jest odpowiednio mroczna, panuje nieprzenikniona ciemność.. Jedynym źródłem światła jest nasza latarka. W tle narasta odpowiednio mroczna muzyka. Z tak zbudowanym klimatem, kilka razy twórcom udało się solidnie mnie przestraszyć.
Podsumowując Project: Slender jest najlepszym straszakiem, obok Eyes, w jaki miałem okazję grać na smartfonie. Gra jest dopracowana i niemal pozbawiona bugów. Raz tylko udało mi się zauważyć Slendermana przenikającego przez szafkę. W moim przypadku gra nie ładowała również poziomu Hospicjum, ale nie dotyczy to wszystkich graczy i mam nadzieję, zostanie rozwiązane wraz z kolejnym patchem. Gra jest godna polecenia wszystkim, którzy chcą poczuć dreszczyk strachu na swoim urządzeniu z Androidem.