Project: Slender – udany mobilny straszak

O dobry horror na telefon czy tablet jest dosyć trudno. Mozliwość pogrania późno w nocy wygodnie rozwalonym na łóżku jest niewątpliwie atutem, ale na takim małym ekraniku trudno dać się przestraszyć niczym na PC lub konsoli. A choć w Play Store produkcji teoretycznie mających przerazić, to większość raczej niezamierzenie przywołuje uśmiech politowania na twarz. Tym lepiej na tym tle wybija się produkcja Redict Studios.

Screenshot_2014-07-21-19-57-35Postać Slendera powstała na forach SomethingAwful jako typowa miejska legenda. Wysoki mężczyzna bez twarzy, zawsze w garniturze. Jego ulubionym zajęciem jest zaś porywanie dzieci. Motyw okazała się na tyle chwytliwy, że Parsec Studio postanowiło zrobić na jego podstawie prostą, pecetową grę. Nazwana po prostu Slender: The Eight Pages zapoczątkowała prawdziwy boom na Slendermana.

Screenshot_2014-07-19-17-08-37Project: Slender dzieli założenia rozgrywki z oryginałem. Gracz ma za zadanie odnaleźć osiem kartek, co pozwoli mu uciec, ale po drodze cały czas nawiedza go tytułowy Slender – tym intensywniej, im więcej stron już znalazłeś. Haczyk polega na tym, ze jeżeli będziesz na niego patrzyć z bliskiej odległości – zginiesz. Taka kombinacja sprawia, że Slenderman potrafi swoim nagłym pojawieniem się nieźle wystraszyć – towarzyszą temu charakterystyczne szumy ekranu. Róznicą wobec pierwowzoru jest fakt, iż w mobilnej odsłonie musimy dotrzeć do wyjścia po znalezieniu wszystkich kartek. Jedna rozgrywka trwa jakieś piętnaście – dwadzieścia minut, o ile wcześniej nie dopadnie nas Slender.

Screenshot_2014-07-20-18-43-39Co więc jednak odróżnia dzieło Redict od kaszanek zaśmiecającego Google Play? Zacznijmy może od najważniejszego – sterowania. Nie jest dziełem sztuki, ale jest po prostu dobre. Jest idealnie wyważone i wygodne – w przeciwieństwie do innych Slenderów w markecie. Odrobinę niewygodne jest to, że wirtualna gałka odpowiedzialna za poruszanie bohaterem nie jest widoczna na ekranie, ale autorzy zdecydowali się na wprowadzenie interfejsu w stylu nagrania z kamery. Widoczne elementy sterowania psułyby całość. I ponownie – prezentuje się to lepiej niż w innych produkcjach.

Screenshot_2014-07-20-18-39-53Po drugie – grafika. Wizualnie tytuł prezentuje się znacznie lepiej od większości trójwymiarowych gier w markecie. Produkcje napędza sprawdzony silnik Unity. Całość trzyma równy poziom – tekstury są ostre i wyraźne, a nieliczne modele 3d wyglądają bardzo dobrze. Oczywiście ma to wpływ na wydajność. Tytuł może nie być grywalny na konfiguracjach słabszych niż z dwurdzeniowym procesorem i gigabajtem ramu.

Screenshot_2014-07-20-18-33-29Kolejną i ostatnią zaletą jest klimat. Dużym plusem jest fakt, iż autorzy nie kazali nam tym razem biegać po lesie. W zamian dostaliśmy 3 lokacje – Senatorium, Hospicjum oraz Szkołę. Każda lokacja jest odpowiednio mroczna, panuje nieprzenikniona ciemność.. Jedynym źródłem światła jest nasza latarka. W tle narasta odpowiednio mroczna muzyka. Z tak zbudowanym klimatem, kilka razy twórcom udało się solidnie mnie przestraszyć.

Screenshot_2014-07-20-18-37-49Podsumowując Project: Slender jest najlepszym straszakiem, obok  Eyes, w jaki miałem okazję grać na smartfonie. Gra jest dopracowana i niemal pozbawiona bugów. Raz tylko udało mi się zauważyć Slendermana przenikającego przez szafkę. W moim przypadku gra nie ładowała również poziomu Hospicjum, ale nie dotyczy to wszystkich graczy i mam nadzieję, zostanie rozwiązane wraz z kolejnym patchem. Gra jest godna polecenia wszystkim, którzy chcą poczuć dreszczyk strachu na swoim urządzeniu z Androidem.

Screenshot_2014-07-20-18-40-33