„Kto się boi Gargamela niechaj zaraz idzie spać” – czyli nowe Blackberry i czy warto się bać zakupu.

Jeżynki to urządzenie biznesowe. Takie myślenie pokutuje w społeczeństwie od lat. I słusznie. Ale nie do końca. Poniższy tekst postanowiłem poświęcić bowiem firmie Blackberry i jej nowemu systemowi BB10 oraz mitologii jaka narosła wokół urządzeń, faktom oraz zmianom jakie zaszły. Zatem jeśli wahacie się przed zakupem ze względu na strach przed utopieniem pieniędzy w bezużyteczny terminal, poniższy tekst może rozwiać nieco tych wątpliwości. Enjoy.

Po pierwsze, terminale (tak, to prawidłowa nazwa choć brzmi trochę jak bankomat w ścianie supermarketu) wcale nie są takie biznesowe jak by się mogło wydawać. Główny mój argument przeciwko – nie ma, nie było i prawdopodobnie nie będzie urządzeń z podwójnym slotem SIM. Dla współczesnego człowieka biznesu często jest to element nieodzowny. Co prawda niektórym operatorom udało się w końcu aktywować szare komórki i uruchomić usługę dopisywania dwóch numerów do jednej karty jednak póki co funkcja nie jest dostępna w każdej sieci. Takie lekkie kuriozum ponieważ technologia nie jest wcale nowa ale nie była wdrażana. Czemu? Gdy nie wiadomo o co chodzi (są możliwości, infrastruktura i specjaliści) to chodzi o kasę. Nie ma jak to zedrzeć więcej mamony z klienta. Sposób w jaki nas traktują operatorzy sieci w słonecznej ojczyźnie woła o pomstę do nieba ale jest to materiał na osobny artykuł i za długo by tu pisać. Zatem wróćmy do meritum.

Kolejnym argumentem przeciwko „biznesowości” Jeżynek jest zakładanie, że człowiek interesu nie robi nic poza dzwonieniem i odbieraniem maili. Różne są branże, różne potrzeby a aplikacji w Blackberry World jak na lekarstwo. Pod względem użytkowym, czyli stabilnych, dopracowanych, profesjonalnych aplikacji umożliwiających pracę w ruchu wygrywa iOS czy się to komuś podoba, czy nie. Na codzień korzystam ze wszystkich trzech systemów (android, iOS, BB) do różnych zadań i wiem o czym mówię z doświadczenia a nie z pierdół wypisywanych w internetach przez „znafcuf”.

Natomiast na pewno dużym TAK dla używania terminala jako komunikacji firmowej jest wysoki poziom bezpieczeństwa i możliwość profilowania urządzenia tak, by rozdzielić sprawy służbowe od prywatnych, Tego nie można RIM odmówić i wychuchali oraz dopieścili ten aspekt niemalże do poziomu paranoicznego obłąkania.

Po tym odstraszającym wstępie, który sugeruje, że Jeżynki nie nadają się do końca ani do biznesu ani dla przeciętnego Kowalskiego, przejdę jednak do jaśniejszej strony medalu.

Nieintuicyjność nowej odsłony systemu to MIT. Zapewne w szerokich bezkresach internetów znajdziecie dziesiątki wypowiedzi rozżalonych zbieraczy runa leśnego, którym świat się zawalił bo ktoś zabrał guziczek „Menu” a życie stało się pasmem udręk z powodu nastawionego na gesty interfejsu. Prawda jest taka, że to głosy tak zwanego „betonu”. Dla nich wszelkie zmiany to powód do rozpaczy i będą tak samo płakać czy coś życie ułatwia czy faktycznie utrudnia a realia pokazują, że opanowanie obsługi interfejsu to parę minut. Nawet dla kogoś, kto nie miał z filozofią BB OS do czynienia nigdy wcześniej. Wystarczy zerknąć na prosty poradnik dołączany do każego egzemplarza. A jeśli, zgodnie ze staropolskim zwyczajem, instrukcję czyta się dopiero gdy wszystko inne zawiedzie – wystarczy obejrzeć z jeden filmik z „review” by poznać zasady.

Wielu wylewa też gorzkie łzy nad klawiaturą i wprowadzaniem tekstu w języku polskim. Że się nie da skonfigurować, że nie można podmienić, ustawić inaczej. To prawda. Nie da się ingerować w podstawowe działanie i ustawienia klawiatury bez grzebania gdzieś w oprogramowaniu. Z poziomu przeciętnego zjadacza chleba jest to sztuka nieosiągalna ale też z tego poziomu możemy sprawy szybko opanować i uprościć.

  • najpierw w Ustawieniach wybieramy opcje języka i ustawiamy nasz ojczysty (o ile nie ustawiliśmy tego przy wstępnej konfiguracji terminala po uruchomieniu)
  • następnie w dodatkowych ustawieniach włączamy podpowiadanie słów i opcję nauki. Możemy tu również skonfigurować takie przydatne funkcje jak automatycze zaczynanie zdań z wielkiej litery, kropkę przy podwójnej spacji czy sprawdzanie pisowni
  • od tego momentu zostaje nam tylko pisać, pisać i pisać. Jeżynka bowiem nauczy się nie tylko nowych wyrazów (a ma ich spory zasób z automatu) ale również stylu wypowiedzi. Z każdym dniem wprowadzanie tekstu będzie coraz szybsze i bardziej zautomatyzowane.

Tu kilka drobnych podpowiedzi odnośnie wprowadzania:

  • przytrzymanie klawisza wywołuje domyślnie wielką literę ale jeśli przytrzymamy go odrobinę dłużej, wywołamy menu polskich znaków diakrytycznych i wstawimy potrzebną literę dotykając jej na ekranie
  • jeśli wyraz w podpowiedziach podświetlony jest na zielono, wystarczy nacisnąć spację by go wstawić
  • pozostałe wyrazy z podpowiedzi wstawiamy poprzez dotknięcie ich palcem
  • cofnięcie kursora przyciskiem „backspace’a” do danego słowa pozwoli je edytować do wersji wpisanej z klawiatury (a nie proponowanej przez podpowiedzi)

Jak widać nie odbiega to wcale mocno od systemu wpisywania znanego choćby z Androida a fizyczna klawiatura wygrywa z wirtualną pod każdym kątem. Tu warto zaznaczyć, że klawiatury Blackberry są najwygodniejsze z dostępnych i mówię to z całą odpowiedzialnością bo trochę już się trochę w życiu na telefonach „napisałem”. Tak jak wirtualna z iOS wygrywa w wirtualnych, tak fizyczna z RIM wygrywa w fizycznych.

Następną bolączką Jeżynek są braki w aplikacjach. I jest to PRAWDA ale nie do końca. BB OS z numerem 10 daje nam bowiem wsparcie dla aplikacji z androida. Nie jakieś kombinowanie, przerabianie plików .apk na .bar jak to miało miejsce w poprzednich odsłonach systemu ale firmowe, systemowe, pełnoprawne wsparcie. Możemy instalować aplikacje i gry bezpośrednio z plików .apk. I są na to dwa sposoby.

Pierwszy to po prostu pobieranie z netu plików z rozszerzeniem .apk. Wystarczy w Ustawieniach Jeżynki (w zakładce dotyczącej zabezpieczeń) zaznaczyć możliwość instalacji oprogramowania spoza sklepu Blackberry World, wejść w folder z pobraną aplikacją i ją uruchomić dotknięciem. Tak po prostu. Instaluje się i mamy. Większość działa bez żadnego problemu, niektóre niekoniecznie ale trzeba tu przyznać Blackberry, że kolejne aktualizacje systemu przynoszą coraz większe wsparcie i coraz lepszą stabilność.

Drugi sposób to instalacja aplikacji Snap. Wymaga nieco więcej czynności ale wierzcie mi, jest prosta, bezproblemowa i ma kosmiczną przewagę nad pierwszym sposobem. Dostajemy bowiem pełny dostęp do naszego konta na Google Play i instalujemy aplikacje bezpośrednio ze sklepu Googla. Ba, żeby było zabawniej, jeśli macie tam jakieś płatne wersje, nie musicie uiszczać należności po raz drugi. Zwyczajnie instalujecie je na Jeżynkę i po sprawie. Poniżej mały poradnik instalacji Snap (potrzebujemy kabel USB od jeżynki, samo urządzenie i dowolny komputer z przeglądarką Chrome).

  • pobieramy aplikację Snap stąd na komputer lub bezpiśredno z tego linku gdzie zawsze jest najnowsza wersja
  • pobieramy aplikację DDPB i instalujemy
  • w smartfonie wchodzimy w Ustawienia – Menedżer aplikacji – Instalacja aplikacji – zazaczamy możliwość instalacji aplikacji spoza sklepu BB
  • uruchamiamy Ustawienia – Bezpieczeństwo i prywatność – Tryb Tworzenia – ustalamy dowolne hasło (potrzebne na chwilę więc bez znaczenia jak proste będzie)
  • podpinamy Blackberry kablem pod komputer
  • instalujemy Blackberry Link zgodnie z wytycznymi pojawiającymi się na ekranie terminala/PC (o ile już go nie mamy zainstalowanego wcześniej). Gdyby coś nie zaskoczyło, oprogramowanie BB Link znajdziemy tutaj.
  • uruchaniamy pobraną aplikację DDPB i dodajemy plik Snap.bar na listę
  • skanujemy klikając „Scan” i wybieramy odpowiednie IP po czym wprowadzamy hasło (to, które wprowadziliśmy wcześniej)
  • powinna się pojawić opcja „Install”, zaznaczamy nasz Snap i instalujemy
  • po komunikacie zamykamy aplikację i odłączamy terminal

Teraz wystarczy wyszukać ikonkę Snap i uruchomić aplikację na naszej Jeżynie. Tu WAŻNE – podajemy nasz login i hasło do Google Play. Dokładnie te dane, których używamy właśnie w tym sklepie a nie do cioci Gieni albo na Gmail. No chyba, że akurat mamy wszystkie hasła zawsze ustawione tak samo i firmowy informatyk po wizycie przy naszym komputerze trzy dni nie wychodzi z serwerowni, odmawia jedzenie i płacze skulony w kącie. Wtedy wpisujemy „to co zwykle”.

Od tego momentu będziemy mieć dostęp do wszystkich (znakomitej większości) aplikacji jakich zwykliśmy używać na naszym urządzeniu z systemem android. Nie jest to może rozwiązanie idealne i lepiej by było, gdyby Blackberry miało zestaw tych samych aplikacji u siebie w sklepie ale jak wiadomo, przeportowanie nie zawsze daje zadowalające efekty a pisanie wszystkiego od nowa to ogrom pracy. W moim przypadku zainstalowanie Snap sprawiło, że przestałem używać innych smartfonów. Wszystko mam w jednym miejscu (Spotify, Runtastic, KurJerzy, WordPress, Taptalk, Feedly itd) plus płynność interfejsu, wygodę klawiatury i służbowy oraz prywatny profil. Wygodne zarządzanie połączeniami, terminarz z funkcją automatycznych konferencji, dostęp do chmury, edycję dokumentów, aparat, skaner, wydruki… Czego chcieć więcej?

Wyżej wymienione walory użytkowe, co muszę bardzo mocno podkreślić, uzyskamy dopiero w urządzeniach z systemem BB OS 10 oraz wyżej. Wcześniejsze odsłony umożliwiały pewne zabiegi ale były one dużo mniej stabilne, bardziej skomplikowane i nie miały wsparcia producenta. Wniosek – nie opłaca się kupować starszych urządzeń jeśli chcemy wygody i dostępu do najnowszych aplikacji.

Natomiast w tym momencie, jeśli ktoś się obawiał przesiadać na Jeżynę głównie dlatego, że nie było na nią aplikacji a system wydawał się mocno okrojony, może przestać się przejmować. Wszystkie najnowsze terminale mają nowy system i po jednorazowym, zupełnie bezpiecznym wysiłku z naszej strony, otrzymamy w pełni funkcjonalny smartfon do pracy, zabawy i przeglądania otchłani internetów gdzie zdjęcia kotów czekają byś je odkrył a na youtube nadal można zawędrować w rejony, od których mózg staje się gładki i kurczy do wielkości piłeczki do ping-ponga.