Na śmietnik trafiają najczęściej przedmioty wysłużone, zepsute, tracące swe walory funkcjonalne w starciu z nowymi generacjami sprzętu. To naturalna kolej rzeczy. Trochę przykry jest widok całkowicie nowego urządzenia, stworzenie którego wymagało wiele wysiłku i czasu, a które podzieliło los wyeksploatowanych gratów wyłącznie z jednego powodu – zostało uznane za bezużyteczne.
W oczach osób skłonnych do pedanterii jednym z mankamentów ekspansji urządzeń mobilnych jest nieuchronność stosunkowo częstego uzupełniania zapasów ich energii, a co się z tym wiąże – konieczność znoszenia irytującego widoku plątaniny kabli pompujących świeżą krew do smartfonów i tabletów. Można sobie radzić z tym problemem na wiele sposobów. Żona pana Scotta Dickey’a wykoncypowała, że najlepiej ukryć nieestetyczne kłębowisko… w szufladzie. Tak przywiązała się do tej idei, że w końcu skłoniła męża do zmaterializowania pomysłu. I to nie w postaci pojedynczego egzemplarza ale w formie wielkoseryjnej produkcji, która przy okazji mogłaby uszczęśliwić wiele innych rodzin prześladowanych monstrualnym kablowym chaosem.
Ominięcie przeszkód stojących na drodze do realizacji koncepcji nie było zadaniem trywialnym. Typowe domowe instalacje energetyczne na ogół ignorują szuflady. Wprowadzenie do oficjalnego obrotu handlowego urządzenia zasilanego prądem wymaga sprostania rygorystycznym normom bezpieczeństwa. Certyfikacja oraz wdrożenie produkcji wiążą się ze sporymi nakładami finansowymi. Ten ostatni problem miała rozwiązać kampania na Kickstarterze. Pozostałe zostały pokonane przez Scotta Dickey’a oraz JTech Solutions – małe przedsiębiorstwo w którym jest zatrudniony, zajmujące się na co dzień dostarczaniem rozwiązań w zakresie klimatyzacji obiektów przemysłowych. Korzystając z zaplecza laboratoryjnego macierzystej firmy i wsparcia zaprzyjaźnionych specjalistów, Scott Dickey stworzył, po wielu żmudnych przymiarkach i testach, obiecujący (jak się wydawało) prototyp.
Proces certyfikacji został uruchomiony, pozostało jedynie czekać na zakończenie zbiórki docelowej kwoty 72 tysięcy dolarów. Czy perspektywa wyłożenia 139$, konieczność posiadania szuflady z masywną tylną ścianką oddaloną o co najmniej 10 cm od tyłu mebla, wizja zatrudnienia fachowca (wycinanie stosownych otworów i utrudniony montaż) mogły kogokolwiek odstraszyć? Okazuje się że tak, bowiem znalazło się tylko czterech śmiałków. Wiele miesięcy trudu Scotta Dickey’a, jak i zainwestowane środki, poszło na marne. Uleganie kaprysom żony nie poprzedzone elementarnym choćby badaniem oczekiwań rynku może być wysoce ryzykowne.
Źródło: Kickstarter