Niezbędnik młodego iPadowicza.

Tak jak obiecałem we wpisie recenzującym iPada Mini, dzisiaj niewielkie zestawienie aplikacji w moim odczuciu niezbędnych, by w pełni cieszyć się tym urządzeniem. Nie trzeba zapewne powtarzać, ze Apple Store ma ogromne magazyny pełne właściwie wszystkiego co Wam do głowy przyjdzie i to w kilku odmianach ale prawdziwie potrzebnych jest zaledwie kilka, oprócz tego co otrzymujemy przy zakupie.

Tu taka mała dygresja – aplikacje w Apple Store są często bardziej dopracowane i wyglądają lepiej niż ich odpowiedniki w Google Play. Jednak jeśli ktoś choć przez sekundę pomyślał albo spróbuje Was przekonać, że Apple Store jest lepsze w ogólnym rozrachunku to śpieszę z wybiciem z mu głowy tej durnej myśli. Poziom badziewia, zbugowanych appek, kikutów i niedoróbek jest dokładnie taki sam a nie wiem, czy nie wyższy. W dodatku aplikaje odpłatne, są zawsze droższe niż ich odpowiedniki z Google Play zatem ich „błędy” i niedociągnięcia bardziej biją po kieszeni. Z kolei jeśli już kupujecie aplikację namaszczoną przez Apple jabłkowym znakiem jakości – możecie być pewni, że będzie rewelacyjna.

Jednakowoż, do rzeczy. Na pierwszy ogień, czego się można spodziewać, idą multimedia. Muszę zaznaczyć, że powszechne przekonanie iż nic spoza sklepu nie odtworzymy i nie obejrzymy bez jailbreak’a – jest absolutnie błędną i bezpodstawną propagandą jaką rozsiewają przeciwnicy iOS.

Filmy – OPlayer HD

Wbudowanego odtwarzacza, wierzcie mi, nie będziecie używać za wiele. Zupełnie rozsądnym posunięciem jest wrzucenie go do jakiegoś folderu o nazwie „Może kiedyś” i zapomnienie o jego istnieniu. Ponieważ mieszkamy w takim kraju a nie innym, potrzebujemy odtwarzacza, który poradzi sobie z napisami, nie racząc nas ciągiem krzaczków przy każdym znaku diakrytycznym naszego pięknego języka a przy tym pozwoli nam przeglądać zawartość prywatnej filmoteki.

OPlayer HD występuje w dwóch wersjach. Lite – darmowa ale wyświetla reklamy nad oknem (nie zasłaniają go ani nie przeszkadzają w użytkowaniu). Pełna kosztuje 4,49 euro czyli jakieś 19 złotych po dzisiejszym kursie. Zalecam wypróbowanie wersji Lite i sprawdzenie jak sobie radzi z waszymi plikami a gdy już docenicie wolność „mediów” zawsze można wykupić pełną wersję by finansowo wesprzeć czyjąś pracę.

I na koniec mini poradnik jak z aplikacji korzystać – używamy do tego iTunes, żadnych dziwnych appek, kombinacji i łamania zabezpieczeń.

Instalujemy OPlayer na tablecie. Podpinamy tablet pod komputer (gdzie mamy już zainstalowane iTunes). Gdy program wyszuka nasze urządzenie – klikamy na nie, odszukujemy zakładkę Programy i na dole zobaczymy ich listę. Gdy zaznaczymy OPlayer z prawej jego strony będzie pusta tabelka. Pod nią przycisk dodawania plików. Zarówno pliki filmowe jak i napisy dodajemy do tej tabelki. U góry będzie widać postęp kopiowania. Po zakończonej operacji odłączamy iPad i cieszymy się filmami. Gdyby napisy nie wyświetlały się prawidłowo, wchodzimy w ustawienia aplikacji OPlayer na tablecie (ikona trybiku na dole) – Napisy – Kodowanie napisów – wyszukujemy „Central Europe (Windows-1250). Enjoy.

20131029-131524.jpg 20131029-131537.jpg

Pobieranie plików w trybie przeglądarki – Downloads (lub Documents o których będzie nieco niżej)

Wiele osób korzysta Chomikuj czy po prostu od czasu do czasu potrzebuje coś ściągnąć z wybranej stronk. Jeśli chodzi o obrazki, nie ma problemu. Przeglądarka Safari ma wbudowaną funkcję „Zachowaj obrazek”, otwiera również pliki .pdf.  Obie bardzo z resztą wygodne ale tu nie o tym miała być mowa. Co jeśli plik nie jest graficzny i na ten przykład chcemy pobrać coś, czego Safari nie umie?

Downloads jest rozwiązaniem naszych problemów. Posiada wbudowaną przeglądarkę, bardzo prosty w obsłudze menager pobierań i dodatkowe opcje, które takowe działania usprawniają. Oprócz tego funkcjonuje jak pełnowartościowa przeglądarka internetowa z zakładkami i menagerem plików.

Pobieranie plików typu torrent –  iTransmission lub zbigz.com

Przede wszystkim, nie ma klienta torrent na iOS. Po prostu nie ma. Ludzie imają się więc różnych rozwiązań by przechytrzyć cenzorskie zapędy Apple. Z jednej strony rozumiem userów bo nie wszystko na torrentach to od razu piractwo ale z drugiej, nie oszukujmy się  – większość plików to czystej wody lewizna, kradzież i pornografia. No i co najważniejsze, jak wszystko, można to obejść sposobem.

Jednym z nich jest przestawienie daty systemowej na niższą niż 16 lipca (ręcznie, w ustawieniach systemowych) i zainstalowanie aplikacji iTransmission ze strony emulatorsforios.weebly.com (wystarczy wpisać w wyszukiwarkę ios emulators i będzie pierwsza na liście). Pobieramy, instalujemy. Ze strony z torrentami wybieramy link normalnie jak przy pobieraniu torrentów, potwierdzamy, że ma się odpalić w iTransmission. Pobiera się. I tyle.

Druga metoda wymaga jedynie posiadania jakiegoś downloader’a. Na stronie z torrentami wybieramy interesujący nas plik. Zamiast kliknąć na pobieranie, kopiujemy link, który się pod odnośnikiem kryje i wklejamy na stronę zbigz.com. Klikamy „Go”. Ważne by link kończył się na .torrent, inaczej może nie zadziałać. Stronka generuje nam dostęp do plików kryjących się pod danym torrentem i z tej listy po prostu je pobieramy przez downloader.

Osobiście uważam, że powyższe metody niepotrzebnie komplikują życie i o wiele prościej pobierać pliki na komputer/laptop jednym z dostępnych klientów a potem je zwyczajnie wrzucić na iPada. Natomiast jeśli ktoś nie ma komputera i posługuje się tylko i wyłącznie iPadem, będzie musiał niestety posługiwać się powyższymi metodami. Nie są one jakoś szczególnie skomplikowane i nie wymagają łamania zabezpieczeń więc w myśl zasady „Jak nie kijem go to pałą” da się z torrentów korzystać. Na pohybel hejterom Apple i samemu Apple przy okazji.

20131029-131606.jpg20131029-131615.jpg 20131029-130251.jpg

Obsługa plików, chmury i przyległości – Documents by Readdle.

Naściągaliśmy już wszystkiego co się dało z bezkresnych internetów i co dalej? Trzeba to w czymś uporządkować. Mamy też sporo plików na Dropboxie, archiwa na Google Drive i swój prywatny serwer FTP. Do wszystkiego chcielibyśmy mieć prosty dostęp i jeszcze, żeby się to wszystko otwierało umożliwiając podgląd. Jest w Apple Store sporo aplikacji, które to umożliwiają ale specyfika naszego rodzimego języka i formatowania tekstów stanowi pewną przeszkodę. Na ten przykład, część plików .rtf czy .txt nie będzie nam się prawidłowo wyświetlać, generując znajome krzaczki. Dlatego po długim procesie poszukiwania znalazłem aplikację, która jest „wszystkomająca”.

Documents by Readdle daje dostęp do plików właściwie na dowolnej platformie, oprócz tego prawidłowo wyświetla pliki tekstowe, pliki office, muzykę, zdjęcia, filmy, umożliwia indeksowanie, otwiera .pdf, ma czytnik książek, wbudowaną przeglądarkę z downloader’em (bardzo wygodnie korzysta się w niej z torrentów na  zbigz.com) a także daje możliwość bezpośredniego dzielenia się plikami ze znajomymi oraz edycji. Prawdziwy kombajn i wszystko w jednym jeśli chodzi o zarządzanie plikami. W dodatku darmowy. Nic tylko instalować i korzystać.

Tworzenie dokumentów office – Documents

Documents Free (Mobile Office Suite) (nie mylić z Documents by Readdle) to prosta aplikacja umożliwiająca przeglądanie ale przede wszystkim tworzenie dokumentów w formatach rozpoznawanych przez Word, Excel i Power Point. Podstawowe zalety to prostota, możliwość dodawania kolorów oraz to, że nie wymaga logowania przez konto Google. Jako ciekawostkę posiada wbudowany skaner (kiepski bo w sumie robi tylko zdjęcie). Jest za to zupełnie darmowy i wystarczający do podstawowego użytku.

20131029-130158.jpg 20131029-130205.jpg20131029-130137.jpg

Jest też darmowa aplikacja o nazwie Documents Unlimited Free for iPad – Editor for Microsoft Office. Ma nieco szersze możliwości ale trzeba się liczyć z tym, że działa w chmurze czyli tylko gdy będziemy online (co przy szybkości naszych krajowych łącz powoduje nieznaczne lagi). Natomiast pod względem wyglądu i obsługi przypomina starą wersję Worda i Excela. Nie sprawdzi nam niestety tekstu w języku polskim choć oczywiście obsługuje polskie znaki. W wersji darmowej wyświetla sporą reklamę u góry – nie zasłania ona widoku ale zajmuje sporo miejsca.

20131029-130331.jpg 20131029-130338.jpg 20131029-130348.jpg

Kontakty z konta Google zsynchronizujemy dzięki darmowej – Contacts Sync.

Aplikacja ma ograniczenie tylko jeśli chodzi o tworzenie backupu wszystkich kontaktów. Natomiast cała reszta jest dość prosta. Logujemy się do konta gmail, sprawdzamy co mamy, usuwamy czego nie potrzebujemy i górnymi strzałkami przechodzimy dalej, ustawiamy opcje, synchronizujemy. Aplikacja sama rozpoznaje co już jest w kontaktach, czego nie ma i co się ewentualnie powtarza. Po niej natomiast, wszystkich znajomych, ich adresy domowe czy mail, numery telefonów i inne dane, znajdziemy w aplikacji Kontakty. 

20131029-130356.jpg

Taptalk i Feedly raczej przedstawiać nie trzeba, tak samo jak WordPress’a, Youtube, Allegro, Gadu Gadu, Twitter’a czy Facebook’a, którego akurat osobiście nie używam ale jest i działa całkiem dobrze oceniając komentarze userów. Są to podstawowe aplikacje dostępne na każdą platformę. W swojej „wyjściowej”, oryginalnej wersji zupełnie spokojnie można ich używać i nie szukać zamienników. Natomiast warto wspomnieć o aplikacji, która jest moim zdaniem niezbędna i absolutne „must have” i będzie dzisiejszą wisienką na torcie.

Appsfire. Niezastąpiona jeśli szukacie promocji, przecen, nowości i informacji. Można dzięki niej śledzić konkretne aplikacje, czając się na obniżkę lub przeglądać wszystko, co akutalnie w cenach promocyjnych można kupić. Umożliwia sprawdzenie historii „cenowej” danej pozycji, opinii ludzi, którzy już ją zakupili i ogólnej statystyki popularności. Uważam, że nawet gdyby była płatna (a nie jest), warto by było ją kupić bo bez tego narzędzia, przedzieranie się przez miliony, często bezwartościowego oprogramowania, może nam zająć „życie”. Albo ze dwa.

20131029-130413.jpg 20131029-130422.jpg

Mam nadzieję, że powyższe zestawienie komuś się przyda. Jeśli macie jakieś pytania albo swoje propozycje niezbędnych aplikacji. Piszcie w komentarzach.