Dungeon Hunter – recenzja

Gameloft od wielu lat tworzy gry na komórki, od niedawana wydaje również pozycje na Androida. Jedną z pierwszych jest Dungeon Hunter. Gra ta jest klasycznym przedstawicielem hack’n’slash. Jest to konwersja z iPhone, aktualnie dostępna jest już druga część Dungeon Huneter, ale my najpierw zajmiemy się jedynką.

Nasza przygoda zaczyna się od wybrania klasy postaci: wojownika, maga lub łotrzyka. Każda z nich ma swoje osobne drzewko umiejętności i w czymś innym się specjalizuje.  Nie mamy dodatkowych możliwości customizacji naszego bohatera. Po wyborze klasy od razu zostajemy przeniesieni do fantastycznej krainy Gothicus, która została opętana przez złą królową. Budzimy się w katakumbach, przy naszym boku znajduje się wróżka, która jest naszym przewodnikiem po świecie gry. W sumie  mamy uratować pięć „calineczek”, każda z nich panuje nad określonym żywiołem, a my możemy korzystać z jej specjalnej umiejętności.  Wracając do fabuły –  jesteśmy wybrańcem – księciem, który ma położyć kres jej rządom. W grach hack’n’slash i RPG cenię rozbudowaną fabułę z wielowątkową akcją, niestety żadnej z tych rzeczy nie uświadczymy w Dungeon Hunter, historia jest płytka, sztampowa, urozmaicona jedynie kilkoma  dodatkowymi smaczkami, które jedynie nieznacznie wpływają na historię.

Doświadczenie zdobywamy zabijając potwory oraz wykonując questy. W grze możemy wykonać kilka zadań pobocznych, które są dodatkiem do głównego wątku, są bardzo proste i mało różnorodne z reguły polegają na zabiciu potwora lub uratowaniu zabłąkanej duszyczki.  Wraz z kolejnym awansem rozwijamy naszą postać – na każdy poziom możemy rozdysponować 2 punkty atrybutów pomiędzy siłą, zręcznością, wytrzymałością i energią oraz 1 punkt umiejętności spośród 15 umiejętności, zarówno pasywnych jak i aktywnych. Każdego skilla możemy rozwinąć do 10 levelu, a nasz bohater może osiągnąć maksymalnie 50 poziom. Jak przystało na prawdziwą grę hack’n’slash mamy kilkanaście różnych statystyk, które opisują naszego herosa począwszy od regeneracji zdrowia, przez obronę, skończywszy na szansie na unik. Wisienką na torcie dla fanów statystyk i „dropienia” jest niewątpliwie ilość przedmiotów, które możemy zebrać na naszej drodze, jest ich zatrzęsienie. Co prawda wiele nazw się powtarza lub różnią się tylko kolorem napisu, ale i tak należą się brawa dla twórców za stworzenie dobrego generatora itemów.

Bohaterem domyślnie sterujemy za pomocą „gałki analogowej”, która jest wyświetlana na ekranie, ten sposób kierowania postacią jest najbardziej intuicyjny. Natomiast klawisz ataku znajduje się w prawym dolnym rogu i zmienia się kontekstowo w zależności od wykonywanej akcji, nad nim znajduje się rotacyjny klawisz umiejętności, do niego możemy przypisać trzy różne skille, lecz domyślna wersja jest niewygodna, gdyż klawisze te są stosunkowo małe i omyłkowo przełączamy się pomiędzy umiejętnościami, graczom proponuje zmienić na wersje trój przyciskową, która jest dużo bardziej ergonomiczna od standardowej. Piętą Achillesa gry jest brak wsparcia dla multitoucha. Szczególnie ten mankament jest widoczny w czasie poruszania się magiem, gdy musimy zatrzymać postać by rzucić zaklęcie, co zdecydowanie utrudnia grę w stosunku do chociażby wojownika, gdzie walczymy cały czas w zwarciu i nie odczuwamy braku wielodotykowości. Jeśli jesteśmy przy interfejsie to dla gracza szczególnie odczuwalny będzie brak mini mapy oraz automapy, nieraz przechodząc po labiryntach korytarzy frustrowało mnie to, że chodzę w kółko i nie mogę znaleźć właściwej drogi.

Świat gry jest duży. Twórcy oddali nam ładną mapę świata, są na niej zaznaczone wszystkie obszary w które może się udać się nasz książę. Kolejne lokacje odblokowujemy wraz z postępem w grze. Twórcy zapewnili nam dużą różnorodność obszarów, wędrujemy zarówno po lasach jak i zamkniętych zimnych, brudnych lochach czy jaskiniach. Przez wszystkie lokacje mamy wytyczoną wąską drogę, która nas ogranicza. Musimy podążać drogą z góry ustaloną przez twórców, co wprowadza liniowość. W przeciwieństwie do lokacji, potwory, które spotykamy na swojej drodze nie grzeszą różnorodnością. Znajdziemy bowiem tylko kilka różnych rodzajów kreatur, które w późniejszych etapach gry zmieniają  jedynie barwę i nazwę.

Graficznie gra prezentuje się dobrze, choć w porównaniu do Tower Defenders wypada co najmniej blado. Gameloft robi większość swoich gier na jednym, aktualnie dosyć przestarzałym silnikiem graficznym.  Grałem w wersję HD na HTC Desire, gra chodziła płynnie choć loadingi były długie i pojawiają się za każdym razem, gdy przechodzimy do nowej lokacji. Twórcy nie udźwiękowili dialogów w grze, przez co gra wydaje się niekompletna.


Za około 15 zł ( 4,99$) dostajemy dobrą grę hack’n’slash, która zapewnia kilka godzin rozgrywki ma wysokim poziomie. Ogólny odbiór gry psuje kilka zaniedbań twórców chociażby brak wsparcia dla multitoucha czy brak auto mapy. Gdyby te wady zostały wyeliminowane, ocena końcowa byłaby wyższa o jedno oczko. Grę znajdziecie na oficjalnej stronie gameloftu, używając linka z poniższego qr coda.

Zalety:

– różnorodność lokacji

–  interfejs użytkownika

– rozwój postaci

Wady

– brak wsparcia dla multitoucha

– słaba fabuła

– brak automapy

-brak udźwiękowienia dialogów