Gra wita nas dynamicznym kilkudziesięciosekundowym intrem. Od samego początku widać, że produkcja ta jest wzorowana na znanym posiadaczom konsol Sony bohaterze Kratosie i serii God of War. Czy Hero of Sparta wyszło dobrze na zapożyczeniach? Zapraszam do lektury całej recenzji.
Fabuła w slasherach nie jest najważniejsza i tak też jest w Hero of Sparta, historia została zepchnięta na drugi plan – kierujemy Spartiatą, który szuka ukojenia w zabijaniu. I jak przystało na prawdziwego bohatera jego duma została urażona i szuka odskoczni w niszczeniu wszystkiego co stoi na jego drodze. Pod nasz miecz pchają się hordy przeciwników. Gra z założenia miała być brutalna i taka jest co prawda nie we wszystkich momentach ta brutalność została odpowiednio wyważona, nieraz czuć tanie efekciarstwo. W grze nie mamy typowego rozwoju postaci czy doświadczenia, nasza postać nie awansuje na kolejne poziomy doświadczenia, lecz możemy upgradować zdobytą broń. Po zabitych przeciwnikach pojawiają się różnokolorowe kule, które dają nam odpowiednie profity – czerwone zastępują punkty doświadczenia, dzięki nim możemy ulepszać sprzęt, zielone – regenerują naszą energię życiową, niebieskie natomiast uzupełniają pasek umiejętności specjalnych. W grze znajdziemy tylko 5 broni, które możemy upgradować oraz kilka artefaktów. W lokacjach znajdujemy dodatkowe kryształy, które w zależności od koloru zwiększają na stałe energię życiową lub pasek umiejętności specjalnych.
Sterowanie jest standardowe dla tego typu produkcji, na ekranie wyświetlana jest „gałka analogowa”, dzięki której kierujemy naszą postacią. Analog ten wydaje się być ustawiony zbyt blisko lewej krawędzi ekranu, przez co kilkanaście razy podczas gry zdarzało mi się wyjechać palcem poza ekran i na krótką chwilę stracić panowanie nad bohaterem. W prawym dolnym rogu znajduje się przycisk ataku, nad nim pojawia się kontekstowo klawisz akcji. Na głównym ekranie gry brakuje możliwości bezpośredniego przejścia do inwentarza, aby zobaczyć nasze bronie musimy wejść do menu, co nie jest wygodne. Walcząc z przeciwnikami lub bossami możemy wykonywać przeróżne finiszery, jest to efektowna sekwencja quick time eventów, polegająca na dotykaniu w odpowiednich miejscach i czasie ekranu. Niestety animacje te są wtórne i zabicie po raz kolejny tego samego potwora w ten sam sposób nie daje już takiej frajdy . Twórcy oddali nam w nasze ręce osiem lokacji, na ich zróżnicowanie nie możemy narzekać, gdyż nie znajdziemy dwóch identycznych obszarów. Różnorodność niestety nie przekłada się na ich wielkość, z reguły są stosunkowo niewielkie, a ich przejście zajmuje w sumie niecałe dwie godziny.
Oprawa audiowizualna stoi na dobrym poziomie, choć widać że gry Gameloftu tworzone są na jednym i tym samym silniku graficznym. Cutscenki robione na silniku gry są efektowne i starają się być epickie, lecz twórcom nie do końca udało się oddać całego ducha walki. Na moim HTC Desire gra od czasu do czasu gubiła kilka klatek, co rozgrywkę czyniło szarpaną. Animacja głównego bohatera początkowo robi bardzo dobre wrażenie, wydaje się być płynna i naturalna. Wszystko zmienia się czasie walki, gdzie widać w niedociągnięcia. Spartiata nie tworzy combosów, nasze ataki składają się z 2 może 3 różnych rodzajów ciosów, które próbują być zespolone w jeden combos, na ekranie wygląda to dosyć nieudolnie i psuje dobre wrażenie oprawy wizualnej. Moją ulubioną animacja jest skok do góry, gdy nasz bohater usiłuje wspiąć się na wyższy element otoczenia, wygląda to komicznie i lepiej byłoby gdyby Gameloft darował sobie te elementy niż wykonywać to po prostu niechlujnie.
Reasumując Hero of Sparta to typowy średniak, niczym szczególnym nie zachwyca, nie ma ani charyzmatycznego bohatera czy porywającej fabuły. Gameloft stara się kopiować pomysły, ale niestety nie wychodzi im to najlepiej. Czy warto wydać te kilkanaście złotych za 2 h przeciętnej rozgrywki? Oceńcie sami, ale moim zdaniem nie.
Zalety:
– epickość
Wady:
-przeciętna grafika
-koślawa animacja
-zbyt krótka