Nexus 9

Przyznam szczerze, że nie miałem dotąd dłuższego kontaktu z żadnym z Nexusów. To zresztą dość typowe dla referencyjnych urządzeń Google – wszyscy o nich mówią, ale mało kto widział, a szczególnie dotyczy to tabletów, gdzie z całej trójcy jedynie chyba Nexus 7 nie zasługuje na miano efemerydy. Mogę z góry zdradzić, że pierwotnie nastawiając się na tête-à-tête z dziełem bliskim ideału, po bliższym poznaniu przeżyłem jednak kilka rozczarowań. Ale do rzeczy.

Pierwsze wrażenia

Białe, solidne kartonowe pudełko o ascetycznej ale nietuzinkowej elegancji, nawet pomimo lekkiego oszpecenia koślawo naklejoną etykietą informacyjną i trudami wielokrotnego transportu, zdawało się zapowiadać nieprzeciętną zawartość.

HTC_Nexus_9_boxJednakowoż androidowy król tabletów, po wydobyciu go na światło dzienne, nieszczególnie olśnił mnie swoim majestatem. Smukłe urządzenie (niecałe 8 mm) o stosunkowo wąskich marginesach okalających wyświetlacz, z obramowaniem wykonanym z delikatnie drapanej stali i obłą, plastikową, matową pokrywą tylną, okazuje się trochę nijakie. W jego wzornictwie, pomimo solidnego wykonania i użycia dobrej jakości materiałów, brak chyba jakiejś nadrzędnej idei, która skleiłaby interesujące detale w obiekt wywołujący choćby odrobinę zachwytu.

HTC_Nexus_9_detailsNa dokładkę tylna pokrywa jest na tyle wiotka, że wyczuwalnie ugina się pod naciskiem, niejednokrotnie generując przy tym odrobinę niepokojące dźwięki, na tyle ciche i stłumione, że trudno nazwać je trzeszczeniem, ale budzące pewne obawy o bezpieczeństwo skrytych wewnątrz podzespołów.

Dość nietypowym dodatkiem wchodzącym w skład zestawu jest pokryta miękką włochatą tkaniną osłona o rozmiarach pokrywających się dokładnie z wysokością i szerokością tabletu. Dzięki swym magnetycznym właściwościom przykleja się z łatwością do obu stron urządzenia, chroniąc je przed zarysowaniami i nie stwarzając przy tym kłopotów w transporcie.

HTC_Nexus_9_coverOprócz tego, po odpowiednim złożeniu, osłona może stać się dość praktyczną podstawką pod tablet.

HTC_Nexus_9_standMagnesy wkomponowane w osłonę lgną do stalowych ramek, czyniąc pozornie chwiejną konstrukcję całkiem stabilną, ale cudów nie ma – w pozycji zbliżonej do pionu magnetyczny klej puszcza stosunkowo łatwo. Wystarczy choćby wciśnięcie któregoś z przycisków fizycznych, wymagających akurat dość zdecydowanego nacisku. Nie jest to ich wadą – pracują pewnie i wyczuwalnie, i w każdej innej sytuacji trudno ich działaniu cokolwiek zarzucić.

Wszystkie urządzenia z linii Nexus konsekwentnie nie obsługują kart microSD i bohater niniejszej recenzji nie jest tu wyjątkiem. Ja do testów otrzymałem uboższą wersję, wyposażoną w 16 GB pamięci wbudowanej. Jest to moim zdaniem niewiele jak na urządzenie tej klasy – pozostawione do dyspozycji użytkownika 11 GB musi wystarczyć na aplikacje, dokumenty i multimedia, a przecież przerzucanie części danych do „chmury” nie zawsze jest możliwe. Jest uwarunkowane przebywaniem w zasięgu WiFi lub posiadaniem planów taryfowych ze stosunkowo sporym limitem transferu danych (dla modeli z modemem). Będąca sercem tabletu piekielnie wydajna Tegra K1 idealnie nadaje się do zaawansowanych gier, szczególnie więc mobilni gracze powinni rozejrzeć się za wersją z 32 GB pamięci.

Wyświetlacz

Do grania zachęca również panel IPS o przekątnej 8,9 cala i rozdzielczości 2048 x 1536 i jest on niewątpliwie jedną z mocnych stron Nexusa 9. Pomijając już jego doskonałą szczegółowość, trzeba podkreślić bardzo wysoką jasność maksymalną wyświetlacza, pozwalającą na prawie bezproblemowe korzystanie z urządzenia w pełnym słońcu. Czujnik oświetlenia reaguje adekwatnie na zmiany zachodzące w otoczeniu i wykorzystuje przy tym pełną skalę jasności ekranu. Od czasu do czasu zdarza mu się jednak korygować podświetlenie z przesadną zwłoką. Wyświetlana biel sprawia wrażenie idealnie neutralnej, czerń, jak to bywa w wypadku paneli LCD, lekko świeci, ale w stopniu na tyle nieznacznym, że można uznać Nexusa 9 za wyróżniającego się na tym polu. To oczywiście w dużej mierze moje subiektywne odczucie, podobnie jak wysoka nota którą przyznałbym za jakość i wierność reprodukcji kolorów. O klasie użytego panelu pośrednio świadczy również jego świetna prezencja przy obserwacji pod bardzo ostrymi kątami, choć nie jest to cecha o istotnym znaczeniu w większości zastosowań.

Działaniu czujnika dotyku również trudno cokolwiek zarzucić. Jego precyzję wskazań i skalibrowanie czułości śmiało można uznać za wzorcowe.

Powierzchnię wyświetlacza chroni tafla szkła Gorilla Glass 3. Mocno przechodzony egzemplarz testowy jest świetnym przykładem na to, że nie jest to powłoka niezniszczalna. Kilka wyraźnych, dość głębokich rys świadczy o tym, że jakiekolwiek szkło, czy to poddane dodatkowym zabiegom hartującym, czy też nie, nie jest materiałem na tyle wytrzymałym by nie doznać uszczerbku w kontakcie z twardymi przedmiotami. Nie namawiam do oklejania Nexusa 9 folią ochronną, ale odrobina delikatności w jego traktowaniu z pewnością nie zaszkodzi.

Przetworniki obrazu

Niestety, nie mogę nic powiedzieć o jakości użytych w tablecie kamer. Z nieznanych mi do końca powodów (sprzętowych lub programowych) każda bez wyjątku aplikacja odwołująca się do aparatu zostawała przez system zatrzymywana zaraz po uruchomieniu. Gwoli formalności przypomnę tylko, że główny przetwornik dysponuje rozdzielczością 8 Mpx (filmy – 1080p), a przedni – 1,6 Mpx (filmy – 720p). Oba obiektywy posiadają identyczną aperturę f/2,4. Lakoniczne podsumowanie wielu testów które można znaleźć w internecie mogłoby wyglądać następująco: aparaty Nexusa 9 zachowują się całkiem przyzwoicie – ponadprzeciętnie dobrze na tle innych tabletów i zauważalnie gorzej w porównaniu ze średnią smartfonową.

Komponenty audio

Z biegiem czasu tracę wiarę w sens testowania w urządzeniach mobilnych toru audio kończącego się na wyjściu słuchawkowym. Od dawna jakość przetworników C/A, czy to zintegrowanych w SoC, czy to obecnych w odrębnych specjalizowanych układach, jest na tyle wysoka, że poziom ich zniekształceń leży grubo poniżej progu ludzkiej percepcji. Mówię tu o charakterystyce czystego toru i nie wnikam w indywidualne preferencje odnośnie stosowania „uszlachetniaczy” w postaci rozbudowanych modułów DSP, aplikowanych zarówno przez producentów jak i użytkowników. Oczywiście Nexus 9 idealnie wpisuje się w powyższą regułę.

Zupełnie inną kwestią są głośniki multimedialne. W testowanym tablecie zastosowano stereofoniczną parę przetworników, a ich wyloty mają postać wąskich szczelin usytuowanych przy krawędziach krótszych boków urządzenia.

HTC_Nexus_9_speakerUzyskano w ten sposób maksymalny możliwy rozstaw głośników, zapewniający całkiem przyzwoite wrażenia przestrzenne, a przy okazji znaczna długość szczelin powoduje że ich ewentualne częściowe przesłonięcie palcami skutkuje praktycznie niezauważalnym tłumieniem dźwięku. Na jego jakość jak zwykle można spojrzeć z różnych perspektyw. Naturalnie na tle ogółu głośników jest wciąż skandalicznie źle, ale gdy ograniczyć porównania do innych tabletów, śmiało można postawić tezę że przetworniki Nexusa 9 należą do ścisłej czołówki w tej klasie sprzętu. Zaczynają dyskretnie pomrukiwać już przy 160 Hz, a wyższych zakresach pasma akustycznego trudno znaleźć wyraźnie wybijające się, rażące formanty. Nie można też narzekać na poziom zniekształceń nieliniowych, nawet przy maksymalnej głośności. Niestety, przy owej głośności objawiają się za to znaczne zniekształcenia dynamiki, a to za sprawą ulubionej sztuczki wielu producentów, starających się chyba stworzyć pozory że głośniki dysponują większą niż w rzeczywistości mocą. Kompresor dynamiki zastosowany w Nexusie 9 może nawet okazać się przydatny w sytuacji konsumowania przekazu słownego w hałaśliwym otoczeniu, ale z muzyką obchodzi się dość paskudnie. Niech zaświadczą o tym trzy poniższe próbki, w których dla uwypuklenia różnic wyrównałem głośność.

Oryginał:

 

Głośniki Nexusa – połowiczna głośność:

 

Maksymalna głośność:

Komunikacja

Nie dysponuję specjalistyczną aparaturą pozwalającą obiektywnie zmierzyć czułość modułu WiFi w Nexusie 9, ale nie wydał mi się on w żaden sposób upośledzony w porównaniu ze smartfonem i tabletem, których używam na co dzień. Co więcej, wydaje się że nie trapią go problemy zgłaszane przez użytkowników starszych urządzeń zaktualizowanych do Lollipopa. Punkty dostępowe były odnajdywane bez jakichkolwiek kłopotów, a połączenia z nimi pozostawały stabilne i to bez względu na wersję systemu, miałem bowiem okazję w trakcie testów zaktualizować urządzenie do najnowszego wydania 5.1.1.

Nie mam też zastrzeżeń do modułu Bluetooth 4.1. Udało mi się uzyskać poprawne skojarzenia z zestawem głośnomówiącym, myszką bezprzewodową, smartfonem i innym tabletem. W wypadku dwóch ostatnich urządzeń transfer plików w obu kierunkach przebiegał z zadowalającą średnią prędkością bliską 1,4 Mb/s.

Trudno poważnie traktować przydatność 9-calowego tabletu do dokonywania płatności zbliżeniowych. Pozostaje więc korzystanie z tagów NFC i udogodnień oferowanych przez tę technologię przy zestawianiu połączeń między urządzeniami w celu wymiany danych. I na tym polu Nexus 9 zachowuje się bez zarzutu.

Odbiornik GPS wydaje się charakteryzować ponadprzeciętnie dobrą czułością. Nawet w utrudnionych warunkach, w odległości ok. 1 m od okna wewnątrz budynku, precyzyjne ustalenie pozycji nie zajmuje więcej niż 20 sekund. A warto nadmienić że Nexus 9 nie korzysta z systemu GLONASS ani ze wsparcia A-GPS, którego z oczywistych względów jest pozbawiony.

HTC_Nexus_9_GPS

Złącze micro USB może pracować w trybie hosta (OTG). Jakkolwiek nie napotkałem problemów w obsłudze fizycznej klawiatury i myszy oraz typowych pamięci masowych, to Nexus 9 okazał się bezradny wobec trzech modemów USB (dwóch 3G i jednego LTE). Nie dość że nie potrafił ich wykorzystać do połączenia się z siecią komórkową, to nawet nie zauważył obecności osadzonych w nich kart micro SD. Przyznam, że pierwszy raz spotkałem się z taką ułomnością.

Bateria

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że ogniwo o pojemności 6700 mAh powinno zapewnić stosunkowo długie czasy działania tabletu wyposażonego w wyświetlacz niewiele większy od popularnych konstrukcji 8-calowych. To przeświadczenie zdają się podtrzymywać deklaracje producenta: przeglądanie internetu i odtwarzanie filmów – do 9,5 godziny, czuwanie z włączonym WiFi – do 30 dni. Rzeczywistość okazuje się jednak nieco mniej różowa.

Zerknijmy na początek na wykres rozładowania towarzyszący w miarę intensywnemu korzystaniu z urządzenia.

HTC_Nexus_9_battery1Na mniej więcej trzy doby użytkowania przypada około 6 godzin aktywności, która zazwyczaj w praktyce prawie idealnie pokrywa się z czasem włączenia ekranu. Wynik może nie imponujący, ale całkiem przyzwoity. Trochę niepokoi jednak dość wysokie zużycie energii w stanie uśpienia. Na podstawie kilku wykresów można je oszacować całkiem dokładnie na ok. 5% na dobę. Skalę ubytków trudno nazwać dramatyczną, ale przypominam że nie mówimy o smartfonie zmuszonym do meldowania się co jakiś czas stacjom bazowym, a o tablecie WiFi, w którym zresztą ten moduł łączności przez większość czasu czuwania był wyłączony.

Nie chcę przeceniać znaczenia drenażu baterii na biegu jałowym, ale na ile potrafi on skrócić czas aktywnego użytkowania Nexusa 9 najlepiej świadczy kolejny wykres, odpowiadający sporadycznemu sięganiu po urządzenie.

HTC_Nexus_9_battery2Tablet przetrwał nieco ponad tydzień, ale energii ogniwa wystarczyło już tylko na niecałe 4 godziny włączenia ekranu. Tak więc przedstawione wcześniej deklaracje odnoszące się do czasów działania wydają się nieco zawyżone, w tym realnie można liczyć na ok. 20 dni czuwania (z wyłączonym WiFi, natomiast przy jego nieustannej aktywności – odczuwalnie mniej). Wydaje się że na ten stan rzeczy w dużej mierze wpływ ma dość dziwna strategia zarządzania taktowaniem Tegry K1. W statystykach użycia zegara dominującą pozycją jest 510 MHz, jedynie z rzadka można zaobserwować nieznaczne spowolnienia do 408 MHz. A przecież dla 64-bitowej wersji układu Nvidii można zejść z taktowaniem dwukrotnie niżej – do 204 MHz. Nie mnie oceniać czy tak napędzanym rdzeniom Denver (potężnym skądinąd) zabrakłoby w stanie czuwania mocy, bez wątpienia jednak byłyby dużo łaskawsze dla baterii.

W skład standardowego zestawu sprzedażowego Nexusa 9 wchodzi ładowarka o wydajności 1,5 A. Intensywnie eksploatowany (jak nietrudno się domyślić) egzemplarz testowy zdołał ją w międzyczasie zgubić. W zastępstwie zmuszony byłem więc używać ładowarki o nieco skromniejszych zdolnościach – 1,35 A. Przeprowadzony przeze mnie pomiar czasu ładowania baterii jest więc siłą rzeczy zawyżony, tym niemniej uzyskany wynik, czyli nieco ponad 4 godziny, trudno uznać za w pełni satysfakcjonujący, nawet po uwzględnieniu odpowiedniej poprawki.

Oprogramowanie

Śledząc wypowiedzi w internecie nietrudno zauważyć istnienie grupy fanów „czystego” Androida. Cóż, po kilkunastodniowym obcowaniu z Nexusem 9 raczej trudno mi podzielić w pełni ich entuzjazm. Naturalnie zarówno sam interfejs użytkownika, podstawowe aplikacje Google jak i te zainstalowane później przeze mnie działały niezwykle płynnie. Byłbym zresztą zdziwiony gdyby było inaczej, uwzględniając obecność bardzo wydajnego procesora i 2 GB pamięci RAM. Naturalnie nie istnieją zadania realizowane wyłącznie przez nakładki producenckie, a przy tym niemożliwe do wykonania w AOSP. Tym niemniej przemyślane i przyzwoicie zoptymalizowane „dodatki” pozwalają na szybsze i wygodniejsze dochodzenie do celu. To rzecz jasna tylko moje subiektywne zdanie. Faktem jest zresztą że w Nexusie 9 można zainstalować dowolnie wybrany launcher, zestaw pomocniczych aplikacji i widżetów, itd. tyle że… to już nie będzie „czysty” Android. Przy okazji biorę także pod uwagę fakt wciąż mizernego opanowania urządzeń przez Lollipopa i choć mogę się zgodzić z opiniami że Material Design wygląda uroczo, to jednak dla mnie, jako zwolennika prymatu treści nad formą, nadal jest to niespecjalnie przekonujący argument zachęcający do przesiadki na jakiegokolwiek Nexusa. Nie jest nim również legendarna stabilność systemu dopieszczanego wyłącznie przez Google, która przynajmniej w wypadku Nexusa 9 wydaje się lekko ocierać o mit. Niezbyt często, ale jednak zdarzały się nieoczekiwane zatrzymania aplikacji, ba, przy odtwarzaniu niektórych multimediów udało mi się doprowadzić do samoczynnych restartów systemu, do czego jeszcze wrócę za chwilę. Z mojego punktu widzenia jedyną niezaprzeczalną przewagą jakiegokolwiek Nexusa jest gwarancja długotrwałego wsparcia aktualizacyjnego.

Wygląda na to że Lollipop nadal nie przynosi wygodnego dla użytkownika rozwiązania problemu wprowadzania polskich znaków przy użyciu klawiatury fizycznej:

HTC_Nexus_9_phys_keybRównież w najnowszej wersji Galerii można wciąż trafić na niespodzianki w postaci referencji do nieistniejących plików:

HTC_Nexus_9_gallery

Z premedytacją nie opisuję szczegółowo poszczególnych składników systemu, który w tym akurat wydaniu nie jest jakąś unikalną wersją przypisaną do konkretnego urządzenia. No, może nie do końca jest to prawdą, bowiem w niższych warstwach oprogramowania znajdziemy specyficzne tylko dla Nexusa 9 fragmenty kodu, choćby sterowniki. Niewykluczone że ich autorzy (np. Nvidia) ponoszą część odpowiedzialności za przytrafiające się od czasu do czasu niestabilne zachowania tabletu.

W połowie drogi pomiędzy sprzętem a aplikacjami użytkowymi stoją również odpowiedzialne za efektywne i niezakłócone odtwarzanie multimediów kodeki. Mam wrażenie że i na tym polu mamy do czynienia z kilkoma niedociągnięciami. Między innymi brakuje wsparcia dla nieco archaicznych, ale wciąż popularnych metod kodowania strumieni wideo, takich jak H263, Real Video, czy starszych wersji formatu WMV. Oznacza to że wielu filmów po prostu nie obejrzymy przy użyciu standardowego, zainstalowanego wraz z systemem odtwarzacza. Naturalnie z pomocą przychodzą tu alternatywne playery, ale to z kolei może prowadzić do zaskakujących niespodzianek. Przykładowo popularny MX Player przy próbie odtwarzania testowych plików RMVB (Real Media) i WMV (WMV2 + WMA) dość regularnie, choć nie z bezwzględną determinacją generował najprawdopodobniej wyjątki skutkujące restartem systemu.

Reasumując: być może nie należy obarczać wyłącznie Google za nieobliczalne niekiedy zachowania Nexusa 9, tym niemniej jeśli w następstwie obcowania ze sztandarowym androidowym urządzeniem ktokolwiek poczuje się lekko rozczarowany, można to do pewnego stopnia zrozumieć.

Wydajność

Napomykałem już wcześniej o dużych zasobach mocy obliczeniowej tkwiących w Tegrze K1. „Zaledwie” dwa, ale za to mocno rozbudowane przez Nvidię, autorskie 64-bitiwe rdzenie Denver, uzupełnione unikalnym 192-rdzeniowym Keplerem w roli procesora graficznego, mają znaczący udział w imponujących wynikach odnotowywanych przez popularne benchmarki.

Wydaje się, że HTC nieco zaniedbało kwestię wyposażenia wzorcowego tabletu Google w odpowiednio wydajną pamięć flash, której istotna rola bywa często niedoceniana zarówno przez benchmarki ogólne, jak i przez użytkowników. Tu wątpliwości rozwiewa Androbench.

HTC_Nexus_9_AndrobenchNie będę się szczegółowo zagłębiał w wyniki cząstkowe, ale przytoczę kilka w miarę świeżych rekordów odnotowanych w bazie Androbench.

  • Odczyt sekwencyjny – 319,38 MB/s (Galaxy S6 Edge)
  • Zapis sekwencyjny – 139,02 MB/s (Galaxy S6)
  • Odczyt losowy – 20001,62 IOPS (Galaxy S6 Edge)
  • Zapis losowy – 6828,42 IOPS (Galaxy S6)

Nie da się ukryć, że obecnie ranking został zdominowany przez najnowsze flagowce Samsunga z ultra szybkim interfejsem UFS, tym niemniej niejednokrotnie po piętach depczą mu produkty z innych stajni (LG, Motorola), a na tym tle rezultaty Nexusa 9 wypadają dość blado, szczególnie w dziedzinie zapisu.

W ogólnym rozrachunku stworzony przez HTC tablet okazuje się jednak ponadprzeciętnie wydajnym urządzeniem. Trzeba przy tym mieć na uwadze, że jego ekstremalnym wyczynom towarzyszy wydzielanie dość sporych ilości ciepła, objawiające się wyraźnym wzrostem temperatury w okolicach krótszego boku sąsiadującego z obiektywem aparatu.

Podsumowanie

Oto zebrane w jednym miejscu podstawowe parametry bohatera recenzji:

HTC_Nexus_9_specs

Nie wspominałem dotąd o uwzględnionej w tabelce wadze Nexusa 9. Biorąc pod uwagę jego rozmiary, nie da się z czystym sumieniem nazwać go tabletem przesadnie lekkim. Nie jest też rażąco tani i obawiam się że w zbliżonej cenie potencjalni nabywcy mogą znaleźć wiele interesujących alternatyw. Nie jest moją intencją obrzydzanie najnowszej referencyjnej konstrukcji opracowanej przez HTC pod patronatem Google. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że w przeciwieństwie do wielu zacnych smartfonów, Tajwańczykom po raz kolejny nie udało się stworzyć tabletu który mógłby liczyć na choćby umiarkowany sukces. A gwóźdź do trumny najprawdopodobniej dołożyło Google ustalając taką, a nie inną jego cenę.