Talisman, czyli Magia i Miecz mobilnie.

Wielbicielom gatunku tytuł powinien powiedzieć już wszystko. Kto w młodości, lub kiedykolwiek w życiu natknął się na klasyczną planszówkę o typowym, RPG-owym i nieco obciachowym tytule, z zachwytem spojrzy na dzieło Nomad Games. Skojarzenie jest właściwie natychmiastowe i już w kilka chwil po odpaleniu, czułem się jak “u siebie”. Jednak nie każdy miał styczność z papierową wersją i w dużej mierze do tych osób kieruję dalszą część recenzji. Lecimy.

Cel gry i fabuła

Talisman to cyfrowa gra planszowa. Czym są planszówki zapewne każdy zdaje sobie sprawę. Popularny Chińczyk, Monopoly czy Asgard to typowi przedstawiciele tego gatunku. Planszowe gry RPG są z reguły bardziej rozbudowane, fabularyzowane i niejednokrotnie dość trudne. Co nie zmienia ani trochę miodności płynącej z rozgrywki. Jednak mimo całego zamiłowania do papierowych wersji, mają one dwie podstawowe wady. Po pierwsze nie są nigdy tanie. Po drugie trzeba skompletować graczy “tu i teraz”, co najczęściej nie jest wcale łatwe. Ekipa z Nomad Games wyszła tym problemom na przeciw i zbudowała planszówkę na platformy mobilne. W końcu o ile łatwiej złapać znajomych online, niż umówić się w jednym miejscu by zagrać, prawda? Po drugie, jeśli brakuje nam graczy online, możemy wykorzystać całkiem przyzwoite AI graczy wirtualnych.

Na początku wybieramy postać, jaką chcemy brać udział w rozgrywce, choć możemy oczywiście zdać się na łut szczęścia i pozwolić, by została nam przydzielona losowo. Każda postać ma swoje miejsce startowe i specyfikę, jednak wszystkie określane są tymi samymi, podstawowymi parametrami. Czyli siła, moc, życie czy posiadane złoto. Wszystko można w dowolnej chwili sprawdzić, doczytać a nawet zajrzeć do logów z przebiegu rozgrywki. Gra wita nas również bardzo rozbudowanym samouczkiem, gdzie kolejne etapy rozgrywki są jasno i klarownie wyjaśniane w podpowiedziach. Znalazłem jednak drobne potknięcie w spolszczeniu na samym początku zabawy. Na szczęście tylko jedno.

Plansza podzielona jest na trzy krainy, w każdej poruszamy się w wybranym przez nas kierunku, a ilość pól jakie będzie nam dane pokonać, odczytujemy z rzutu kością. Nic, czego byśmy już nie widzieli w innych grach. Jednak sama wędrówka po krainach to tylko pretekst do przeżywania przeróżnych przygód, które losujemy z kart lub natykamy się na nie (ktoś zostawił kartę). Część z nich jest stałym elementem pól. Jakie rzeczy mogą nam się przytrafić? Walka z dziką zwierzyną i potworami, znajdowanie magicznych przedmiotów, zdobywanie przyjaciół, odkrywanie źródełek mocy lub portali do innych miejsc, kataklizmy, czary, niechciani towarzysze. Można również atakować innych graczy w razie spotkania na tym samym polu.

 

Wszystko to opiera się na bardzo dużej ilości kart i sporej losowości, o wszystkim bowiem decydują rzuty kością. Mechanika jest przy tym prosta jak budowa cepa i bardzo logiczna.

Celem gry jest dotarcie do Wewnętrznej Krainy i zdobycie Korony Władzy. Jednak nim tam dotrzemy, czeka nas wiele godzin rozrywki, bowiem aby dojść tak daleko, trzeba zbudować naprawdę silną postać i mieć sporo szczęścia.

Grafika i udźwiękowienie

Pod względem wizualnym gra prezentuje się bardzo dobrze. Można spoglądać na planszę z lotu ptaka lub przybliżyć sobie widok, obejrzeć leżące karty. Całość utrzymano w konwencji zwykłej, papierowej gry, z elementami animacji, które głównie ułatwiają rozgrywkę i obrazują efekty naszych działań. Uważam, że to słuszny wybór. Dzięki niemu natłok migających i błyskających bajerów nie zaburza czytelności rozgrywki, która w dużej mierze opiera się przecież na odczycie kart. Jeśli o nie chodzi, nie mam zastrzeżeń. Grafiki są ciekawe i utrzymane w jednym klimacie, opisy czytelne i co najważniejsze – w naszej ojczystej mowie. Nie twierdzę, że wersja anglojęzyczna byłaby zła, ale przy takich ilościach tekstu, wiele osób zrezygnowałoby z zabawy ze względu na barierę językową. Szczególnie jeśli chodzi o graczy młodszych i nie posiadających jeszcze odpowiedniej wiedzy. Dzięki polskiej lokalizacji, można skupić się na zabawie i nie zastanawiać nad brakującymi słówkami. Lekko stylizowane czcionki idą w parze z przyjemną dla oka kolorystyką a cały projekt prezentuje się bardzo sensownie.

Jeśli chodzi o udźwiękowienie, muszę przyznać kolejny plus. Nie ma irytujących muzyczek w tle, dobór dźwięków do akcji jest prawidłowy i nie kaleczy ucha. Właściwie to bardzo szybko przestajemy na nie zwracać uwagę a to dobrze świadczy o doborze.

Grywalność

Na początek rzucę jednym zastrzeżeniem, ponieważ tylko ten element budził moją irytację. A właściwie dwa, oba jednak związane z tym samym – z trwonieniem czasu gracza.

Po pierwsze, zupełnie nie rozumiem w jakim celu zastosowano czas oczekiwania w momencie gdy gracz rzuca czar. W realnej rozgrywce, wyciągnięcie karty i użycie czaru przebiega z taką samą szybkością jak użycie karty z bronią, tarczą czy innym przedmiotem. Dlaczego zatem przy czarach trzeba odczekać? Nie wiem. Nie wydaje mi się aby aktywowanie danego kodu zajmowało dłużej w tym przypadku więc jest to jakiś zabieg fabularny, który założeniowo jest chyba trochę zbędny. Zwykłe marnowanie czasu.

Po drugie, szybkość graczy SI (czy AI, jak kto woli) można zwiększyć, ale nie za wiele. Z początku interesujemy się tym, co kto wyciąga i jakie ma efekty, ale po pewnym czasie wystarczy, że spojrzymy na kartę i wiemy co zaszło. Niestety, nie da się całych procedur działania graczy SI skrócić do minimum. Szkoda. Szczególnie w przypadku magów, dla których żonglowanie czarami, efektami i przedmiotami dającymi im dodatkowe bonusy jest niezbędne. Niestety trwa za długo.

Gdyby chodziło o realnych graczy, nie miałbym żadnych zastrzeżeń. Mają prawo się zastanowić, odszukać daną kartę i tym podobne. Jednak zupełnie mnie nie przekonuje “zastanawianie” w przypadku sztucznej inteligencji.

Interfejs i obsługa to bułka z masłem. Wszystkie etapy mamy jasno opisane, przyciski akcji są zawsze z prawej strony, w każdej chwili możemy przerwać zabawę i wrócić do niej po czasie. Automatycznie zapisuje się ostatni stan przy wyjściu z gry, co bardzo mi odpowiada.

 

W grze, mimo że sam pomysł nie jest najnowszy, jest ogrom atrakcji. Oprócz standardowej rozgrywki, w opcjach mamy dostęp do ustawień rozszerzonych i zakładki “Własne zasady”. Mogą one w ciekawy sposób uatrakcyjnić zabawę, gdyby nam się znudziła klasyczna jej forma. Możemy również dokupić Dodatki (dodatkowe scenariusze), Kamienie Runiczne (karty z efektami) czy Poszukiwaczy (nowe postaci). Wszystko w całkiem przyzwoitych, niewygórowanych cenach.

 

Podsumowanie

Jak wspomniałem na początku, starzy wyjadacze będą wiedzieli na co można liczyć. Z kolei wszystkim niezaznajomionym z planszówkami RPG polecam tą pozycję jako znakomity podręcznik i wstęp do gier fabularnych. Całe pokolenie wychowało się na papierowej wersji Magii i Miecza, myślę że kolejne z takim samym zadowoleniem przyjmie wersję cyfrową.

Talisman znajdziemy w wersji zarówno na iOS, Androida oraz PC. Wszystkie trzy wersje pobierzemy dzięki tej stronie lub bezpośrednio ze sklepów App Store i Google Play.