Art AS-B01. Mobilny głośnik z mikrofonem

Urządzenia przenośne, poza nielicznymi wyjątkami (jak niektóre smartfony ze stajni HTC), nie są wyposażane w przesadnie udane głośniki. Oczywiście bariera jest czysto fizyczna. Tak jak i z optyką, tak z membraną i przetwornikiem, trzeba się gdzieś zmieścić a trend coraz cieńszych profili wcale sprawy nie ułatwia. Na szczęście można doposażyć się w porządne słuchawki, a do użytku domowego, w zewnętrzny głośnik. Jednym z takich urządzeń jest głośnik przenośny firmy Art, model AS-B01. Czy warto w niego zainwestować? Zobaczmy.

Parametry i zawartość pudełka

  • moc 3W x 1
  • pasmo przenoszenia od 90Hz do 20KHz
  • SNR (sygnał do szumu) ~ 80dB
  • impedancja 32 ohm
  • bateria 300 mAh
  • bluetooth v2.1 + EDR
  • komunikacja: bluetooth, AUX, mikrofon
  • kabel AUX (czyli dwustronny 3,5 mm) , kabel micro USB – USB
  • średnica 62mm, wysokość 56 mm
  • gwarancja producenta : 24 miesiące

W niedużym pudełku, na spodzie opakowania, znajdziemy dwa kable i uproszczoną instrukcję. Nie ma zasilacza, jednak w obecnej dobie prawie każdy ma co najmniej jeden taki w domu. Użyć można dowolnego. Ja podpiąłem się pod kostkę od Blackberry i naładowałem urządzenie bez żadnego problemu. Obecność dwustronnego kabelka 3,5 mm uważam za rozsądny dodatek. Nie trzeba będzie biegać po sklepach by akcesorium dokupić gdyby zbrakło nam w tablecie czy smartfonie komunikacji Bluetooth (lub była na przykład zepsuta).

Wygląd i obsługa

Głośnik Art AS-B01 to srebrno-czarny walec. Jak na takie maleństwo wykazuje nieco wagi i czuje się jego obecność  w dłoni. To bardzo dobrze o nim świadczy. Paradoksalnie i zupełnie odwrotnie od tego, do czego przywykliśmy w przypadku smartfonów i tabletów, im głośnik cięższy – tym lepiej. Oznacza to bowiem, że zastosowano w nim przyzwoite podzespoły. Sama membrana nie waży wiele, ale już solidny magnes, kosz, resory i nabiegunnik robią swoje. Jeśli głośnik jest lekki jak piórko, możecie być pewni, że nie da zbyt dobrego dźwięku. Nie mówiąc już o obecności baterii, która dodatkowo powinna obciążać konstrukcję bezprzewodową.

Całą górna część zajmuje czarna maskownica z ukrytym pod nią nagłośnieniem. Poniżej srebrna obudowa z nadrukowanym logo firmy. Dół to czarna obramówka, w której ukryto wszystkie przyciski i wejścia, oraz diodę informującą nas o stanie naładowania i/lub aktywności połączenia Bluetooth. Na spodzie tabliczka znamionowa i cztery, gumowane nóżki, dzięki którym głośnik zyskuje na przyczepności. Design jest minimalistyczny, spokojny i będzie pasował wszędzie – połączenie srebra i czerni to bardzo uniwersalny wybór.

Pod względem wykonania, nie mogę się do niczego przyczepić. Plastiki są przyzwoitej jakości, krawędzie gładkie, brak szczelin i skrzypień. Całość sprawia wrażenie konstrukcji zwięzłej, sztywnej i solidnej. Minimalne uwagi mam do linii gdzie srebrna część łączy się z czerniami – zdają się nieznacznie „postrzępione” aczkolwiek nie jest to wyczuwalne pod palcem.

Jak z obsługą? Prosto. Mamy przesuwny pstryczek ON/OF i drugi, wielokierunkowy przycisk do obsługi urządzenia. Opanowanie jego działania nie zajmuje wiele czasu i jest intuicyjne, ale dla porządku wyszczególnię funkcje.

Pojedynczym wciśnięciem uruchamiamy pauzę/start utworu, lub odbieramy/kończymy połączenie telefoniczne.

Podwójnym wciśnięciem możemy automatycznie wybrać ostatnie połączenie.

Przesunięcie w lewo (-) cofa utwór, w prawo (+)wybiera następny. Jeśli przytrzymamy przycisk w tej pozycji, odpowiednio zwiększymy lub obniżymy głośność.

Parowanie przebiega bezproblemowo, wystarczy głośniczek włączyć, odpalić interfejs Bluetooth w smartfonie/tablecie/laptopie i wkrótce wyszukuje ono głośnik. Procedura trwa kilkanaście sekund – nie natrafiłem na opór przy żadnym z urządzeń. Wyszukiwały i podpinały się pod AS-B01 błyskawicznie.

2014-11-21 10.21.44

Dźwięk

W teście organoleptycznym głośniczek wypadł bardzo dobrze. Oczywiście, jak każdy głośnik, ten również wymaga nieco wygrzania by uzyskał pełnię swoich możliwości, ale już na zimno “tyra”. Czyli tłumacząc na język powszechnie zrozumiały -membrana pracuje intensywnie już po wyjęciu z pudełka.  Tak,  macam głośniki. Ustawiam jakiś utwór (najlepiej znajomy i sprawdzany wcześniej) o niezbyt łupiącej sekcji rytmicznej, głośność winduję na połowę skali, a palce dłoni kładę na maskownicę. I mierzę głośniczkowi “puls”.

Wbrew pozorom, taki test przy odrobinie prób i wprawy, da nam kilka prostych informacji. Po pierwsze, im więcej drgań wyczuwamy i im bardziej “łaskoczą” tym lepiej. Dźwięk to nic innego jak drganie powietrza zatem im więcej tego drgania, tym szersze spektrum jest odtwarzane. Po drugie, jeśli na połowie głośności czujemy bardzo wyraźną i dość mocną pracę membrany, oznacza to, że w domowym zaciszu wystarczy nam ona do przyjemnego odsłuchu.

Ile decybeli wyciągniemy z 3W Art’a? Zgodnie z pomiarami, na zimno wydusimy z głośniczka jakieś 82dB. Po wygrzaniu łapie 102dB. 6-9dB z dolnego pomiaru to bardzo spokojne otoczenie i poniżej tej wartości nie da się zejść bez specjalnych wygłuszeń.

Oczywiście zakładam pewien rozrzut pomiarowy, ponieważ używam do testów aplikacji w telefonie a za miernik służy wbudowany mikrofon. Nie jest to narzędzie ani idealne, ani przesadnie szczegółowe, jednak zestawiwszy wrażenia odsłuchowe z wcześniejszymi pomiarami, granica błędu nie będzie duża. Na pełnej głośności trudno o dłuższy odsłuch.

Jak przy tym wszystkim wypada brzmienie? Bardzo przyzwoicie. Głośnik nie charczy, nie trzeszczy i nie brzęczy. Nawet na najwyższych nastawach gra czysto, co się chwali. Basy są słyszalne i nie są sztucznie podbite, cała reszta również brzmi naturalnie. Brakuje z pewnością trochę “stereo” i “sceny”, ale nie oszukujmy się. Mamy do dyspozycji pojedynczy głośnik za niewygórowane pieniądze. Jak na takie wymiary i parametry, reprodukuje zupełnie zadowalające dźwięki.

Wbudowany mikrofon do rozmów

Przyznam, że zainteresowała mnie ta funkcja. Co prawda nie wyobrażam sobie chodzenia z głośnikiem w ręku by rozmawiać przez telefon, jednak w warunkach domowych, gdy nie chce nam się szukać słuchawki, ma to pewien sens. Mikrofon zbiera dźwięki z otoczenia dość dobrze, choć momentami pojawia się lekki pogłos. Nie wiem czy to wina urządzenia, technologii bluetooth czy operatora. Przypadek taki wystąpił, zatem o nim piszę. Zarówno przez Skype jak i zwykłe rozmowy telefoniczne, da się z niego korzystać.

Czy to wygodne? Kwestia potrzeb i prywatnych preferencji. W pewnych sytuacjach może okazać się bardzo przydatne – na przykład gdy robimy coś w domu i potrzebujemy wolnych rąk. Również gdy dużo rozmawiamy przez Skype a głośnik w tablecie jest mocno biedny – AS-B01 może się sprawdzić jako zastępstwo.

Bateria

Obecność pojedynczej diody niewiele nam powie o stanie baterii. Doładowałem ją w Art AS-B01 tylko dwa razy – na początku testów i w połowie. Wystarczyło to na cały okres użytkowy. Gdy badałem możliwości czasowe głośnika, grał on przez 5 godzin bez przerwy. Myślę, że to dobry wynik, aczkolwiek warto zaznaczyć, że głośność ustawiłem na jakieś 50 procent.

Podczas ładowania kolor diody z pomarańczowego przechodzi w zielony. Procedura trwała w przypadku mojego egzemplarza niespełna dwie godziny.

Gdy zapas energii robi się niebezpiecznie mały, głośnik daje nam wyraźny sygnał dźwiękowy, że tak właśnie się dzieje. Powtarza go średnio co 30 sekund – do skutku lub całkowitego wyczerpania baterii.

Podsumowanie

Gdybym szukał przyzwoitego nagłośnienia dla niedomagającego tabletu lub laptopa, głośnik AS- B01 firmy Art znalazłby się z pewnością na liście. W czasie testów znalazłem go w sieci za niecałe 50 zł, co jest kuszącą propozycją. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę przyzwoite wykonanie, bardzo dobry dźwięk i niezgorsze przebiegi na baterii. Dodatkowym atutem będzie obecność wejścia AUX wraz z dołączonym kabelkiem, dzięki czemu w razie braku dostępu do ładowarki czy technologii Bluetooth, podepniemy akcesorium pod zwykłe wyjście mini Jack 3,5mm.